6 (1684)

6 (1684)



x u.

x u.


86


BOŻYDAR L.J. KACZMAREK M

staci stereotypów), lecz także — a może przede wszystkim - u badaczy. W rezultacie y| wielu z nich poświęca sporo czasu i wysiłku w celu określenia „realności psycholo-gicznej” nierealnych konstruktów. Wystarczy wspomnieć jakże liczne eksperymenty ■ J psycholingwistów zmierzające do' „sprawdzenia realności” konstruktów teoretycz- || nych postulowanych swego czasu przez Noama Chomskiego. Podjęta przez tego au- '-M, tora próba formalno-matematycznego opisu systemu językowego skończyła się nie- -f| powodzeniem, a on sam zajął się polityką.    -M

Jeżeli zdecydujemy się traktować badaną przez nas osobę jak partnera, możemy ■% uzyskać od niego wiele informacji, jakich nie dostarczy najstaranniej przeprowadzo- j| ny eksperyment. Oczywiście pod warunkiem, że to swego rodzaju studium przypad-ku jest prowadzone w usystematyzowany sposób, krok po kroku, bez przedwczesnego wyciągania wniosków i gdy każda hipoteza weryfikowana jest w oparciu o sposób wykonywania przez badanego ściśle dobranych zadań. Przy czym obserwacja sposobu wykonywania danego zadania, zwłaszcza radzenie sobie z zaistniałymi trudnościami, a nie uzyskany wynik, pozwala dotrzeć do istoty obserwowanych zaburzeń.

Takie właśnie studium przypadku stanowi zaproponowana przez Łuriję analiza syn- J|p dromologiczna. Jest to stopniowy proces docierania do pierwotnej przyczyny leżącej |?| u podstaw obserwowanych objawów (defekt podstawowy). Osiągamy to przez do-.$§§ bór zadań, które z jednej strony potwierdzają założenie o występowaniu dysfunkcji określonej okolicy mózgu, z drugiej zaś wykluczają występowanie innego rodzaju za-burzeń, które mogą wpływać na obserwowany obraz objawów klinicznych. Inaczej rzecz ujmując, jest to proces, w którym stopniowo dochodzi się do potwierdzenia określonej hipotezy lub też jej odrzucenia w oparciu o uzyskiwane wyniki. Podstawą || tego postępowania jest umiejętność odróżnienia objawów istotnych od zaciemniających obraz chorobowy.

Prawdopodobnie możliwość dotarcia do rzeczywistych przyczyn zaburzeń mani-1 festujących się w różnorodny sposób, stanowi o atrakcyjności tego rodzaju podejścia wśród współczesnych psychologów. Świadczy o tym chociażby bardzo dobra recept ?|j cja przez czytelników książki Classic cases in neuropsychology. Skłoniło, to redakto-1 ra owego zbioru, Chrisa Code’a do przygotowania drugiego tomu. W tomie tym je-f den z rozdziałów będzie poświęcony omówieniu wspomnianego przypadku porucz-| nika Zasieckiego (Kaczmarek, Codę, Wallesch, 2003). Dla czytelnika interesującej może być zwłaszcza odniesienie klasycznego opisu Łurii do wymagań współczesnej i neuropsychologii.

W celu uzmysłowienia czytelnikowi, na czym polega zasadnicza różnica w podej?,. ściu klinicznym i laboratoryjnym, przedstawię zdarzenie, jakie zaszło po interesują>;| cym wykładzie jednego z warszawskich profesorów na temat zjawiska wyuczonej bezyj radności. Jak wiadomo, sprowadza się ono do tego, że osoby, którym uprzednio sta?.! wiano zbyt trudne zadania, nie potrafią poradzić sobie również z łatwymi. Po prostuj: w ich umyśle zostaje zakodowane przekonanie, iż nie mają zdolności w danej dziej dżinie. Wielu z nas przeszło tego rodzaju trening w szkole i nie podejmuje nawet

Scjentyzm i romantyzm w badaniach psychologicznych    87



W**;


prób zrozumienia zagadnień, które w owym okresie stanowiły niezgłębioną tajemnicę.

Profesor ów omówił eksperyment, w trakcie którego stawiano jako pierwsze zadanie niemożliwe do wykonania. Zgodnie z oczekiwaniami, osoby, które poddano tego typu procedurze, nie potrafiły sobie także poradzić ze stawianymi im później zadaniami, choć można je było rozwiązać. Jednakże wśród kilkudziesięciu osób, które reagowały zgodnie z oczekiwaniami psychologów, trafiały się i takie, które stwierdzały, iż prezentowane im zadanie jest błędnie sformułowane i dlatego nie da się rozwiązać. Gdy zadałem referentowi pytanie, czy starali się dociec, dlaczego pewni ludzie nie poddają się tego typu manipulacjom, spojrzał on na mnie z wyraźnym zdziwieniem i stwierdził, że nie interesowały ich tego typu odchylenia od normy. Śmiem twierdzić, że właśnie zbadanie owych „odmieńców” powiedziałoby dużo więcej o zjawisku wyuczonej bezradności niż wszystkie pedantycznie zaplanowane i kontrolowane eksperymenty.

Zrozumienie sposobu myślenia tego typu osób, ich reakcji emocjonalnych, poglądów, drogi życiowej itp., pozwoliłoby przede wszystkim dotrzeć do czynników, które warunkują umiejętność przezwyciężania zaistniałych trudności. Umożliwiłoby wszak lepsze zrozumienie, dlaczego większość ludzi przenosi doświadczane niepowodzenia na późniejsze działanie. Przy czym za szczególnie ważne uznać należy określenie, jakie właściwości pozwalają danej osobie przeciwstawić się presji stworzonej przez określoną sytuację. Owa możliwość uzyskania wglądu w osobowość danego człowieka stanowi o atrakcyjności badań psychologicznych dla każdego „romantycznie” nastawionego badacza, podczas gdy opisywany profesor widział piękno w krzywej matematycznego rozkładu uzyskanych wyników!

Za zupełne nieporozumienie uznać należy próby badania myślenia twórczego przy pomocy eksperymentów, w których niezbyt twórczych ludzi ocenia się przy pomocy testów o niezbyt dokładnie określonej trafności. Przy czym, jak słusznie zauważa Nęcka (1999) pomija się tak cenny materiał, jakim są opisy dochodzenia do rozwiązania danego problemu przez wybitnych myślicieli, gdyż są one przecież „skażone grzechem introspekcji”. W rezultacie, psychologia nie tylko niewiele mówi o procesie twórczym, lecz ma równie mało do powiedzenia na temat przebiegu procesu myślenia u przeciętnego człowieka. Większość doniesień koncentruje się bowiem na sytuacji rozwiązywania specyficznego problemu w ściśle określonej sytuacji. Określonej tak ściśle, że ma się nijak do sytuacji, z jakimi spotykamy się w codziennych zmaganiach z rzeczywistością.

|| ISTOTA PODEJŚCIA ROMANTYCZNEGO :T Jak wiele może wnieść do zrozumienia określonych procesów psychicznych anali-\ za ludzi o wyjątkowych zdolnościach, ukazuje znana książka Łurii O pamięci, która \ | nie miała granic (1970). Zaprezentowano w niej przeżycia fenomenalnego mnemoni-5 m sty, któremu zbyt „dobra” pamięć znacznie utrudniała normalne funkcjonowanie.

i i

s Hi'-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
społeczeństwo - także, a może przede wszystkim właśnie za sprawą kampanii społecznych. Postaram się
sama, ale także, a może przede wszystkim dołączone do niej oprogramowanie. Oczywiście nie możemy zap
Tomasz Ewertowski Dla Serbów natomiast Wenecja to także (a może przede wszystkim) agresywne mocarstw
36 Akcent w języku polskim. lecz także, a nawet przedewszystkiem wyższem podniesieniem tonu. Taki mu
pozwala na potraktowanie opisywanych zjawisk nie tylko w kategoriach historycznych, ale także, a moż
2 (2562) 78 BOŻYDAR L.J. KACZMAREK Ji* znaczeniu tego słowa. Dotyczy to także klasycznych „laborator
skanuj0019 Procesy strzelców przy Murze Berlińskim Obywatelskich i Politycznych z 1966 r., lecz takż
ScannedImage 25 tylko obiektywnie, na poziomie jego instytucjonalnych struktur, lecz także subiektyw
msg5 (2) — 3. wspólny rynek oznacza swobodny przepływ nie jak dotychczas towarów i usług, lecz także
Obrazek17 rswhoanaliza to nie tylko teoria psychopatologii, lecz także metoda leczenia. któm nreehic
IMG19 (9) .fofoc woły Przestrzega przed nimi nie tylko podręcznik, lecz także przysłowie: , K (
IMGF45 (2) 53 miną” możliwe jest nie tylko „na drodze racjonalnej”, lecz także przy pomocy wiary. Wi
page0057 ŚMIERĆ CYKU8A. 55 kich późniejszych kochanków, lecz także w literaturze erotycznej zapewnił
page0062 56 DEFJNICYA I EPOKI FILOZOFII GRECKIĆJ. jomośc ostatnich przyczyn i zasad bytu, lecz także
page0087 85 WARTOŚĆ BIESIADY. dokładnością. Nie tylko mowy biesiadników, lecz także giesta, głosy, ś
page0277 FILOZOFIA MELISSA. 271 lecz także znal systemy Empedoklesa, Anaxagorasa, a może nawet Dem o

więcej podobnych podstron