w miarę swoich sił nie okazywać skrajnego sceptycyzmu i nie wzbudzać oporu. Moja taktyka to unikanie zajmowania się treścią (sprawami takimi, jak za i przeciw w kwestii naszego znajdowania się na pozaziemskim celowniku czy pozostałości UFO) i skupianie się zamiast tego na dwóch rzeczach: psychologicznym znaczeniu jego zainteresowań i jego epistemologii, czyli na tym, skąd wie to, co wie (z jakich korzystał źródeł i co stanowi wystarczający dowód).
Zastanawiałem się głośno, dlaczego James - mimo świetnego wykształcenia w elitarnym college'u1 - uporczywie ignoruje badania naukowe na taki temat, jak pochodzenie człowieka. Jakie ma korzyści z tego, że trzyma się wiary w zjawiska ezoteryczne i ponadnaturalne? Na moje oko ta wiara była dla niego toksyczna: pogłębiała izolację Jamesa, ponieważ nie ośmielał się opowiadać o tym przyjaciołom, żeby nie odsunęli się od niego z powodu jego dziwactw.
Wszystkie moje wysiłki nie były zbyt skuteczne i po niedługim czasie terapia stanęła w miejscu. Podczas naszych sesji James był niespokojny, a praca terapeutyczna wywoływała jego zniecierpliwienie. Zwykle zaczynał każde spotkanie sceptycznymi lub lekceważącymi pytaniami w rodzaju: „Jak długo jeszcze ma trwać ta terapia, doktorze?” albo „Czy jestem już prawie wyleczony?” bądź „Czyżby zanosiło się na to, że to będzie jeden z tych przypadków, co to się nigdy nie kończą i dzięki temu ciągle będzie coś kapać do kasy?”
I oto na którąś sesję James przyszedł i opowiedział mi poruszający sen, który zmienił wszystko. Chociaż ten sen śnił mu się kilka dni przed naszą sesją, utrwalił się w jego umyśle; z niezwykłą wyrazistością:
Jestem na pogrzebie. Ktoś leży na katafalku. Pastor wy-l głasza kazanie o sposobach balsamowania. Ludzie przechodzą] obok ciała gęsiego. Jestem w kolejce i wiem, że nad tym ciałem ktoś się solidnie napracował przy balsamowaniu i makijażu. Zbieram się w sobie i przesuwam do przodu razem z kolejką. Patrzę najpierw na jego stopy, potem na nogi i dalej przesuwam wzrok ku górze. Prawa ręka jest zabandażowana. Dalej obrzu-cafflifpojrzeniem głowę i już wiem, że to Eduardo, mój brat. Ściska mnie w gardle i zaczynam płakać. Czuję dwie rzeczy: najpierw smutek, a później ukojenie, bo twarz jest nieuszkodzona i ładnie opalona. Mówię do siebie:„Eduardo wygląda dobrze”. A kiedy podchodzę do jego głowy, nachylam się i mówię do niego:,, Dobrze wyglądasz, Eduardo”. Potem siadam obok mojej sio-stty odwracam się do niej i mówię: „On dobrze wygląda”. W końcu tego snu siedzę sam w pokoju Eduarda i zaczynam czytać jego książkę o śladach po UFO w Rosewell*.
I chociaż James spontanicznie nie miał żadnych skojarzeń z tym snem, zachęcałem go do „swobodnych skojarzeń” z poszczególnymi obrazami.
mf** Przyjrzyj się, jaki obraz uporczywie utrzymuje się przed oczyma twojej duszy - powiedziałem - i spróbuj głośno myśleć. Po prostu mów o myślach, które przepływają ci przez głowę. Spróbuj niczego nie pomijać i nie cenzurować, nawet rzeczy, któle wydają ci się głupie i bez związku z czymkolwiek.
pfe- Widzę tułów z rurkami biegnącymi na zewnątrz i do wewnątrz. Widzę ciało leżące w basenie z żółtą cieczą - prawdopodobnie to płyn do balsamowania. Nic więcej się nie pojawia.
Kb- Czy w rzeczywistości widziałeś ciało Eduarda na pogrzebie?
v. - Nie pamiętam. Myślę, że to był specjalny zamknięty pojemnik, ponieważ jego ciało było bardzo okaleczone po wypadku.
p - James, widzę, jak bardzo zmienia ci się twarz, jak wiele różnych rzeczy wyraża, kiedy myślisz o tym śnie.
53
W oryginale art Ivy League college, czyli należący do stowarzyszenia ośmiu elitarnych uniwersytetów amerykańskich - przyp. tłum.
IgMiejscowość w stanie Nowy Meksyk, gdzie w 1948 roku podobno rozbiło się UFO - przyp. tłum.