bie coś takiego, co Byl[ickil zrobił. Zapisał mi lekarstwo 4 razy dziennie. Ja posłałam po nie, ale nie biorę, bo mam jakiś wstręt. Przychodzi Feuerstfein]. Powiada, proszę o receptę. Łapie się za głowę: „Proszę mi to zaraz oddać! Brała już co pani?” — „Nie!” — „Chwała Bogu!” — „Dlaczego?” — „A toż tu 32 kropli dziennie opium, a dla pani 5 to już dobra doza. Byłaby pani się ładnie urządziła. Po prostu otruła!” I zabrał mi flaszeczkę! I wierz tu któremu. Ten to, ten tamto. Ja się trzymam Ebersa. Siroliny nie kazał brać. Powiedział, że do Lido dotrwam bez lekarstw, a dla mnie w stanie moich biednych kiszek, to każde lekarstwo trucizna.
Te gorące przestrzykiwania dobrze mi robią. Nie mam już takiego ciągłego bólu w boku. Natomiast przedwczoraj stawiała mi pani Woźfniakowska] bańki na całej lewej połowie płuc. Pani Woźniakowska] umie, bo uczyła się przy księżnie. A teraz mam pełno plastra na sobie. Całe piersi i plecy. Okropnie kaszlę i mam dreszcze całą noc. Bieda!!!!
Piszę i piszę [Córkę Tuiki], aż miałam przedwczoraj dużą migrenę. Ale muszę.
Winter ma srogą biedę z tą krakowską historią. Wiadoma osoba [?] zjechała i grozi mu procesem. Strasznie go to bierze, tak że widoczne jest na nim rozdrażnienie. Nie pisz tylko do niego o tym, bo list może wpaść w ręce żony, a za co to biedactwo ma cierpieć. Opowiadał nam o Bronce [Rychtef-Janowskiej] awantury! Jak to wtedy, gdy Wintfer] wyjechał, on się na nim zemścił i wykopał go z pokoju do kuchni. Weterynarz powiedział, że Bro-neczka ma... 22 lat i niedługo kiwnie.
Tu śnieg straszny. Zimno. Naturalnie palę, ile wlezie, bo i tak pojedziemy. Cieszę się, że masz obstalowany portret. Edek [?] czeka na Ciebie jak na zbawienie duszy. Całą zimę będzie w Kuliczkfowie]. Bogd[ańska] strasznie dziękowała za obrazek.
Całuję Cię bardzo serdecznie.
Uńcia
Rychter [Stanisław] nie ma żadnych szans, tylko Wysocki zupełne. Ale cóż? Wysoc[ki] nie ma żadnych zamiarów. Głupi! Byłby stanowczo z Halą [Bogdańską] szczęśliwy.
Kurki są. Dziękuję. Będziesz dziś jeść.
736
DO STANISŁAWA JANOWSKIEGO
[Lwów, 12 XII 1906]
Kochany Stasiu!
Piszę do Ciebie zaraz wieczorem. Łączę Ci kartkę Brfonki Rychter-Janowskiej] i list mej siostry [Kostancji Bielskiej], bo tam jest i do Ciebie.
Dowiaduję się z listu Siemaszki, że już próby [Moralności pani Dulskie;] rozpoczęte, więc możesz sobie wyobrazić, ile musiałam dziś listów pisać do krytyków, redakcji i innych figur.
Tak od Vogla jak i od Brandowfskiego] nadeszły odpowiedzi odmowne. VogeI przedłożył już listę współpracowników i bilety wszystkie ma zamówione. Brandfow-ski] jeszcze nie dostał, bo „Goniec [Polski”] nie wyszedł, więc dopiero, jak wyjdzie.
Pisz do Prokescha, ja do Szczepańskiego i do. „Ilustracji [Polskiej”]. Napiszę jeszcze do „Przeglądu [Polskiego”]. Dziś już lecę z nóg, taka jestem zmęczona i smutno mi bardzo.
Nadeślij mi masło, mój złoty. Czy duże śniegi, czy duże spóźnienie? Całuję Cię bardzo serdecznie.
Twoja żona
Biedusia
231