uwagi, które pozwalają nam lekceważyć naszą nędzę, zaspokojenia zastępcze, które ją zmniejszają, i narkotyki, które nas na nią znieczulają. Któryś z tych środków jest nieodzowny 1. Odwrócenie uwagi od nędzy życia ma na myśli Wolter, kiedy w swym Kandydzie daje w końcu radę, by każdy „uprawiał swój ogródek”; taka forma odwrócenia uwagi jest zarazem działalnością naukową. Zaspokojenia zastępczej które ofiaruje nam sztuka, Są —, w porównaniu z rzeczywistością — złudzeniami, mimo to nie są psychicznie mniej skuteczne, dzięki roli jaką w życiu psychicznym odgrywa fantazja. Narkotyki oddziałują na nasze ciało, zmieniają jego chemizm. Nie jest natomiast rzeczą prostą określić miejsce religii w szeregu tych środków. Dlatego też musimy kontynuować naszą analizę.
/\ Niezliczoną ilość razy stawiano pytanie o cel życia ludzkiego; nie znalazło ono jeszcze zadowalającej odpowiedzi, a być może w ogóle nie znajdzie się taka odpowiedź. Wielu spośród stawiających to pytanie stwierdzało ponadto, że jeżeli miałoby się okazać, iż życie nie ma żadnego celu, to straciłoby ono dla nich wszelką wartość. Ale ta groźba nic nie zmienia. Wydaje się raczej, iż mamy prawo uchylić się od tego pytania. Pytanie to wydaje się opierać na owej ludzkiej pysze, wyrażającej się w tylu innych znanych nam formach. Nie mówi się nic o celu życia zwierząt, jeśli ich przeznaczeniem nie ma być służenie człowiekowi. Ale i takie mniemanie nie da się utrzymać, albowiem z wieloma zwierzętami człowiek nie wie, co począć — poza tym, że je opisuje, klasyfikuje i bada; niezliczone gatunki zwierząt uniknęły także i tego, ponieważ żyły i wymarły, zanim człowiek zdążył był je zobaczyć. I znowu tylko religia twierdzi, że zna odpowiedź na pytanie o .cel życia. I chyba nie omylimy się sądząc, że idea celu życia wiąże się z systemem religijnym i wraz z nim upada.
Dlatego też zajmiemy się teraz skromniejszym pytaniem, a mianowicie,! co sami ludzie przez swe zachowanie uważają za cel swego życia, czego wymagają od życia i co chcą w nim osiągnąć. Nie pomylimy się chyba, jeśli odpowiemy, że dążą oni do
szczęścia: chcą być i pozostać szczęśliwi. Dążenie to ma dwa
/■) ' * . -
cele — pozytywny i negatywny; z jednej strony ludzie dążą do braku cierpienia i przykrości, z drugiej zaś pragną przeżycia silnych uczuć przyjemnych.j,,Szczęście” — w węższym znaczeniu tego słowa — dotyczy tylko tego pozytywnego celu. Odpowiednio do tego podziału celów działalność ludzi rozwija się w dwóch kierunkach — zależnie od tego, cży starają się oni — przede wszystkim lub wyłącznie — osiągnąć cel pozytywny czy negatywny.
Tym, co określa cel życia, jest — jak widzimy — po prostu program zasady rozkoszy. Zasada ta od samego początku rządzi działaniem aparatu psychicznego; nie można wątpić w celowy charakter tej zasady, a jednak jej program pozostaje w konflikcie z całym światem, i to zarówno z makrokosmosem, jak i z mi-krokosmosem. Program ten nie da się w ogóle zrealizować — sprzeciwia mu się cała organizacja wszechświata; można by powiedzieć, że plan „stworzenia” nie przewiduje, aby człowiek mógł być „szczęśliwy”. To, co nazywamy szczęściem — w ścisłym znaczeniu tego słowa — powstaje raczej z nagłego zaspokojenia wysoko spiętrzonych potrzeb i zgodnie ze swą naturą może pojawić się tylko jako zjawisko epizodyczne. Każde kontynuowanie sytuacji upragnionej przez zasadę rozkoszy wywołuje tylko uczucie obojętnej przyjemności; jesteśmy tak skonstruowani, że możemy rozkoszować się tylko kontrastami, w małym zaś stopniu — stanami 2. Tym samym już nasza konstytucja ogranicza możliwości osiągnięcia przez nas szczęścia.! O wiele łatwiej przychodzi nam doświadczyć nieszczęścia. Z trzech stron" zagraża nam cierpienie: ze strony naszego własnego ciała, które poddane upadkowi i rozkładowi nie może nawet wyrzec się bólu i lęku jako sygnałów ostrzegawczych ze strony świata zewnętrznego, którego przeważające, bezlitosne i niszczycielskie siły mogą srożyć się przeciwko nam, i wreszcie, ze strony innych ludzi. Cierpienie, które pochodzi z tego ostatniego źródła, możemy odczuwać o wiele boleśniej niż pozostałe; jesteśmy bowiem skłonni uważać je za — w pewnym sensie — zbędny dodatek, jakkolwiek jest ono nieuchronne
249
To samo — choć na niższym poziomie — stwierdził Wilhelm Busch w Pobożnej Helenie: „Kto ma troski, ten ma także likier”.
Goethe ostrzega nawet: „Cóż jest trudniejsze do zniesienia niż samo szczęście bez wytchnienia?” Stwierdzenie takie wydaje się jednak przesadą.