nego, „kulturze"' "przeciwstawnego.- Rozumieć przezeń będziemy jedynie pewien stopień kultury naj-- r< ‘ wyższy, zakładający w rozwoju ogólnym ludzkości przebycie poprzednie stopni % niższych"— pierwot-nóści i barbarzyństwa.:O kulturze jednostki pozwolimy sobie- mówić, jako ó fakcie różnicowania psychiki indywidualnej w wyniku skrzyżowania się wielu różnych wpływów kulturowych przy iej wytworzeniu, oraz nagromadzenia się w niej i zespolenia z nią znacznej ilości zróżnicowanych elementów kultury. Człowiekiem wielkiej kultury nie jest, mimo pozorów, ten, który się przeciwstawia kulturze zbiorowej, ale ten, który ją wchłonął w.•najwyższych, najbardziej zróżnicowanych jej formach. Tym samym jest taki człowiek „indywidualnością”, wyróżniającą się od indywidualności innych. Niemniej, im bardziej jest indywidualizowany, tym; bai dziej jest związany ze zbiorowością i-kulturą. Indywidualizacja nie' jest tym samym, co „indywidualizm” w rozumieniu potocznym anarchizmu;, duchowego. Szlachcic polski w. XVIII był w tym rozumieniu indywidualistą. Ale nie był zindywidualizowany. '*
Był taki sam, jak inni bracia szlachta, tak samo zewnętrznie ‘ nabożny, -napuszony, rozmiłowany'-w' , swa\voli'i czepiający się-pańskiej klamki, tak samo gnębiący kmiotków i nieskory do ofiar na rzecz pu- • '•
bliczną. Natomiast Marek Aureli, najwyższej bodaj ; kultury = ,,wewnętrznej” człowiek wśród . rzymskich cesarzy, był indywidualnością potężną, co nie^prze-szkadzało-'mu być najbardziej ze znanych nam współczesnych mu zespolonym ze zbiorowością ludzką. Kultura, moralna II w. po Chr., kultura przodu- *. ; • jący.ch umysłowo warstw świata grecko-rzymskiego, ma w nirn swego przedstawiciela najpełniejszego.
III ...
Ale nie cały dorobek zbiorowości-zaliczony być może do kultury. Nie mamy za świadectwo kultury
językowej faktu, że mieszkańcy poszczególnej wioski mówią swoistym narzeczem. Natomiast wszyscy zgodzimy-się na to; że faktem kulturowym jest istnienie języka literackiego, którego prawideł grama-. tycznych i fonetyki nikt nie. zachowuje w pełni w mowie potocznej, ‘ codziennej, który jest jednak o*
■ biektywnym wzorem dla wszystkich porozumiewających się i sobą. członków danego narodu Mamy w Polsce, w Niemczech, we Francji itd. mnóstwo narzeczy. Podobne są do siebie tak, że np. nie używając •'języka, literackiego. Mazur spod Łomży rozmawia swobodnie z. Wielkopolaninem. Ale w mowie Mazura są zwroty, intonacje, właściwości wymowy, których nie ma u Wielkopolanina, i odwrptnie. Niektóre terminy mają odmienne nieco znacżenie w u-. Stach' każdego ?. nich. Nawet*wówczas,* gdy jeden i drugi należą do klasy społecznej, w której mówienie wspólnym literackim językiem polskim obowiązuje, rozpoznajemy be2 trudu skąd każdy z mówiących pochodzi. Co więcej, gdy kogoś słyszymy, bardzo ściśle trzymającego się norm języka • literackiego, zwłaszcza w wymowie, mamy wrażenie sztuczności. „Mówi, jakby się mówić nauyzył z książki". Powiedzenie wielkiego włoskiego, lingwisty. De Guberr.a-. tis, że „włoskim językiem nie mówił nigdy nikt: ,jest to język pisma", może być zastosowane do każdego literackiego języka. I jedno jeszcze: gwara potoczna jest nie tylko przestrzennie ograniczona. Jest mało ustalona. Jej wymowa, gramatyka, znaczenie - wyrazów zmieniają się co pokolenie, chyba że obecność języka literackiego.działa'hamująco' na zmiany. U ludów pierwotnych częstokroć 'wnuki nie mogą porozumieć się ż dziadami. My czytamy swobodnie autorów naszych sprzed lat paruset i jeśli najstarsi •z nich, np. Mikołaj Rej, sprawiają nam trudności., są one bodaj, że mniejsze, niż te, które odczuwałby _ Podhalanin przy spotkaniu z Kaszubem.
' To,* co zauważamy w stosunku do języka, dotyczy każdej innej dziedziny dorobku społecznego; Fakt, że . pewna grupka australijskich krajowców uważa