w głową. Wydawało mi się, że to wszystko sen. A czas szybko mijał jakby rzeczywiście we śnie, mijały miesiące, lata, dziesięciolecia. Chyba nie śpię, a to,wszystko nie jest snem, lecz najprawdziwszą rzeczywistością, która po zranieniu zmieniła się w coś stokroć gorszego niż przedtem. Wydaje mi się, nie wiem dlaczego, że brodzę jak we śnie po jakimś dziwnym, zaczarowanym, zamkniętym kręgu, z którego nie ma wyjścia. Spoglądam nie rozumiejącymi oczyma na otaczający mnie świat, przypominam sobie niedawne wydarzenie, kiedy zostałem ranny w głowę, wspominam następstwa tego strasznego zranienia. I włosy stają mi dęba, gdy myślę, że to wszystko wydarzyło się na jawie, nie zaś we śnie, że naprawdę tak będzie do końca mojego smutnego życia”.
Jak barwnie odbiera przyrodę, jak pełnym wrażeń jest dla niego otaczający świat! Ale jakże zmienił się ten świat, z jakim trudem wszystko do niego dociera!
„Rozumiem, że wszystko, co widzę, słyszę, odczuwam i uświadamiam sobie, to otaczający mnie świat. Po zranieniu trudno mi jednak zrozumieć ten otaczający mnie świat, bowiem do tej pory się zdarza, że nie mogę przypomnieć sobie potrzebnego mi słowa, kiedy chcę określić to, co widzę, albo gdy wyobrażam sobie przedmioty, zdarzenia, rośliny, zwierzęta czy człowieka, lub też, odwrotnie, gdy słyszę dźwięk, słowo, mowę, nie od razu mogę to sobie przypomnieć czy zrozumieć”.
Co to za zjawisko? Dlaczego wszystko stało się takie obce? Dlaczego nagle znalazł się w świecie rozbitym na tysiące części? Dlaczego myśli jego nie mogą złączyć się w jedną całość?
Spotkałem swojego bohatera w końcu maja 1943 roku, prawie w trzy miesiące po jego zranieniu. Spotkałem go, aby nie przerywając kontaktów, uważnie śledzić jego życie przez całe 26 lat — z roku na rok, z krótkimi przerwami, niekiedy z tygodnia na tydzień. Tak zaczęła się nasza przyjaźń; stałem się świadkiem jego wieloletniej uporczywej, twardej walki o to, aby będąc żywym powrócić do życia.
Do mojego gabinetu w szpitalu wszedł młody człowiek, prawie chłopiec, z roztargnionym uśmiechem na ustach; spoglądał na mnie z lekko przechyloną głową, aby mnie lepiej widzieć; później dowiedziałem się, że utracił zdolność widzenia w prawej części pola i żeby cokolwiek zobaczyć, musiał przechylać głowę w lewą stronę. Zapytałem go, jak żyje? Milczał chwilę, potem nieśmiało powiedział: „w porządku". Zapytałem go, kiedy był
25