Stara się on zrozumieć zabawę W pierwotnym jej znaczeniu, tak jak pojmuje ją sam bawiący się. Jeśli stwierdzi, że polega ona na manipulowaniu pewnymi obrazami, na pewnym swoistym unaocznieniu rzeczywistości przez przekład na kształty w żywotności swej ruchliwego życia — postara się najpierw sam zrozumieć wartość i znaczenie owych obrazów i unaocznienia. Będzie obserwował ich wpływ na samą zabawę i w ten sposób będzie usiłował pojąć zabawę jako czynnik życia kulturalnego.
Wielkie, pierwotne formy ludzkiego współżycia są wszystkie już przeniknięte zabawą. Weźmy np. mowę, to pierwsze i najwyższe narzędzie, jakie kształtuje sobie człowiek, żeby móc się porozumiewać, nauczać, rozkazywać — mowę, za pomocą której rozróżnia, określa, stwierdza, słowem: nazywa, czyli unosi przedmioty w sferę ducha. Mowotwórczy duch, igrając^ przeskakuje nieustannie od materii do myśli. Za każdym wyrażeniem, oznaczającym coś abstrakcyjnego, l kryje się jakaś metafora, w każdej zaś metaforze tkwi gra j słów. Tak tedy ludzkość stwarza sobie nieustannie na nowo wyraz dla egzystencj i,drugi, wymyślony świat obok świata natury. Albo weźmy (mit,'który również stanowi obrazowe ukazanie egzystencji, lepiej tylko opracowane niż poszczególne słowo: poprzez mit człowiek pierwotny usiłuje wyjaśnić sprawy ziemskie i przezeń utwierdza przedmioty w sferze boskiej. W każdej z tych kapryśnych fantazji, którymi mit przyodziewa to, co istnieje, wynalazczy-duch igra na skraju Żartu i powagi. I wreszcie rozpatrzmy kult:'pierwotna wspólnota spełnia sakralne czynności, których celem jest zapewnienie zbawienia światu, swoje ofiary i swoje misteria pod postacią najczystszej zabawy, w najprawdziwszym sensie tego słowa.
j, _Z mitu i kultu wywodzą się jednak wielkie siły napędowe życia kulturalnego: prawo i ład, komunikacja, wytwórczość, ( rzemiosło i sztuka, poezja, uczoność i wiedza. I one wszystkie /tkwią więc również korzeniami _swymi w gruncie zabawy.
Cel niniejszego studium polega na wykazaniu, iż możność rozpatrywania kultury sub specie ludt to coś znacznie więcej niż tylko retoryczne porównanie. Myśl ta bynajmniej nie jest nowa. Niegdyś już była ogólnie rozpowszechniona i popularna: w XVII wieku w czasach, gdy powstawał wielki teatr świecki. W świetnym szeregu od Szekspira i Calderona po Racine’a — dramat opanował literaturę tego wieku. Jeden poeta po drugim przyrównywał świat do sceny, na której każdy odgrywa swą rolę. Wydaje się, że przez to właśnie uznany został bez obsłonek zabawowy charakter życia kulturalnego. Lecz jeśli przyjrzymy się bliżej temu potocznemu porównywaniu życia do sztuki teatralnej, okaże się, iż wy-koncypowane na platonicznych zasadach nosi w sobie niemal wyłącznie tendencję moralną. Było ono po prostu odmianą starego tematu vanitas, smutnym westchnieniem nad marnością wszystkiego, co ziemskie, i niczym więcej. Fakt, iż zabawa i kultura istotnie są ze sobą splecione, nie był w tym porównaniu uznany albo też nie był w nim wyrażony. Teraz natomiast chodzi ó to, żeby dowieść, żę prawdziwa, czysta zabawa sama stanowi podstawę i czynnik kultury.
Zabawa jako samodzielna kategoria
Zabawa stanowi w naszej świadomości antytezę powagi.') Przeciwieństwo to równie nie da się na razie wywieść, jak samo pojęcie zabawy. Jeśli jednak przypatrzymy się bliżej, przeciwieństwo zabawa — powaga nie wyda się nam ani jednoznaczne, ani zasadne. Możemy powiedzieć; zabawa jest nie-powagą. ^ Abstrahując jednak od tego, iż zdanie to me mówi nic o pozytywnych właściwościach zabawy, niezmiernie łatwo je obalić. Gdy tylko zamiast: „zabawa jest nie-powagą“ powiemy: „zabawa jest niepoważna", przeciwieństwo już nas zawodzi; bo .przecież zabawa doskonale może być poważna. A ponadto natrafiamy natychmiast na różne podstawowe kategorie ży-
2 — Homo luden^^K^ 17