żadnej antycypacji; wskazuje jedynie miejsca oparcia dla analizy realizacji werbalnych: wyodrębnia poziom — jest nim poziom wypowiedzi i archiwum, określa i oświetla dziedzinę — są nią regularności wypowiedzi i pozytywności, wprowadza pojęcia — takie jak reguły formacyjne, dery-wacja archeologiczni, a priori historyczne. Lecz w niemal wszystkich swych wymiarach i na niemal wszystkich płaszczyznach archeologia ma związek z naukami, z analizami ‘typu naukowego lub z teoriami odpowiadającymi kryteriom ścisłości. Wiąże się po pierwsze z naukami, które się konstytuują i ustalają swe normy w archeologicznie opisanej wiedzy: są to dla niej nauki-przedmioty, jakimi były dotychczas anatomfh patologiczna, filologia, ekonomia polityczna i biologia'. Wiąże się także z pewnymi naukowymi formami analizy, od których odróżnia się bądź poziomem, bądź dziedziną, bądź metodami, i z którymi się styka wzdłuż charakterystycznych linii podziału. Zajmując się, w masie rzeczy powiedzianych, wypowiedzią rozumianą jako funkcja powstawania realizacji werbalnej, oddziela się ona od dociekań, których uprzywilejowanym obszarem jest kompetencja językowa: podczas gdy taki opis tworzy — aby określić dopuszczalność wypowiedzi — model generujący, archeologia próbuje ustalić — aby określić warunki ich realizowania się — reguły formacyjne. Stąd pewna ilość analogii pomiędzy tymi dwoma sposobami analizy, ale stąd również różnice (dotyczące w szczególności poziomu możliwej formalizacji) w każdym razie dla archeologii gramatyka genera-tywna,pełpi funkcję analizy pokrewnej. Poza tym, opisy archeologiczne, rozwijając się i przemierzając różne obszary, artykułują się poprzez inne dyscypliny: starając się określić, poza wszelkim związkiem z psychologiczną lub tworzącą subiektywnością, różne pozycje podmiotu, jakie mogą implikować wypowiedzi, ^rcheologia natrafia na pytania stawiane dziś przez psychoanalizę; próbując ujawnić reguły formacyjne pojęć, formy kolejności, powiązań i współistnienia wypowiedzi, napotyka problem struktur epistemologicz-nych; badając formację przedmiotów, obszary, na których się wyłaniają i wyszczególniają, jak również warunki przywłaszczania dyskursów, krzyżuje się ona z analizą formacji
właściwych różnym praktykom dyskursywnym — znajdzie w niej coś, co można by nazwać jej teorią obejmuj ą-cą.
Jeśli umieszczam archeologię wśród tylu innych dyskursów, już utworzonych, to nie po to, aby mogła korzystać — na mocy styczności lub przeniesienia — ze statusu, jakiego nie umiałaby sobie nadać sama; nie po to również, aby dać jej miejsce — definitywnie oznaczone — w nieruchomej konstelacji. Postępuję tak w tym celu, aby pozwolić się wynurzyć, wraz z archiwum, formacjami dyskursywnymi, pozy-tywnościami, wypowiedziami i ich warunkami powstawania, specyficznej dziedzinie. Jest to dziedzina, która nie była jeszcze przedmiotem ża'dnej analizy (przynajmniej, jeśli chodzi o to, co jest w niej szczególne i niesprowadzalne do interpretacji i formalizacji); ale jest to również dziedzina, w której nic nie gwarantuje z góry — na poziomie elementarnych., jeszcze ustaleń, na którym się obecnie znajduję — że pozostanie ona trwała i- samodzielna. Ostatecznie, może się okazać, że jedyną rolą, jaką odgrywa archeologia, jest rolą instrumentu, co pozwala artykułować — mniej niedokładnie niż dotychczas — analizę formacji społecznych i opisy episte-mologiczne; lub instrumentu, co pozwala powiązać analizę pozycji podmiotu z teorią historii nauk; lub też instrumentu, co pozwala usytuować miejsce krzyżowania się ogólnej teorii wytwarzania z analizą generątywną wypowiedzi. Mogłoby się w kopcu okazać, że archeologia to nażwa nadana pewnemu zakresowi koniunktury teoretycznej, dzisiaj panującej. Czy koniunktura ta daje pole do powstania odrębnej dyscypliny, której pierwsze cechy i globalne granice tutaj właśnie miałyby się zarysować, czy też wysuwa zespól problemów, których aktualna spoistość nie przeszkadza możliwości podjęcia ich później, gdzie indziej, inaczej, na wyższym poziomie czy za pomocą odmiennych metod — tej kwestii na razie rozstrzygnąć nie potrafię. I prawdę mówiąc, nie ja zapewne będę ją rozstrzygał. Godzę się na to, by mój dyskurs zatarł się, tak jak figura, która zdołała go donieść do tego miejsca.
— Robisz sam dziwny użytek z owej wolności, której od-. mawiasz innym. Stwarźasz sobie bowiem cały obszar wolnej przestrzeni, nie chcąc nówet jej kwalifikować. Czy zapomniałeś już, z jaką starannością zamknąłeś dyskurs innych w systemach reguł? Czy zapomniałeś o wszystkich przymusach,
247