wszystko to razem sygnalizuje oczywisty kontakt z innym ciałem.
Dystans intymny — faza bliższa
Jest to dystans, w którym kochamy się i mocujemy, pocieszamy i chronimy. W świadomości obu partnerów przeważa kontakt fizyczny albo wysokie prawdopodobieństwo fizycznego zbliżenia. Posługiwanie się receptorami przestrzennymi jest w dużym stopniu zredukowane z wyjątkiem receptora powonienia i receptora wyczuwającego ciepło promieniujące, które są w tym wypadku szczególnie wyczulone. W fazie maksymalnego kontaktu komunikują się ze sobą mięśnie i skóra. Mogą zostać zmobilizowane miednica, uda i głowa; ramiona mogą się splatać. Obraz z wyjątkiem konturów zewnętrznych jest zamazany. O ile możliwe jest w obrębie sfery intymnej widzenie z bliska — jak w wypadku dzieci — powstający obraz jest niezmiernie powiększony i pobudza większą część, a nawet całą powierzchnię siatkówki. Z odległości tej widzieć można z nadzwyczajną dokładnością. Dokładność ta plus zezujące napięcie mięśni ocznych tworzą doświadczenie wizualne, którego nie sposób pomylić z jakimkolwiek innym dystansem. Natomiast głos odgrywa znikomą rolę w porozumieniu się przy dystansie intymnym, który przebiega zasadniczo innymi kanałami. Szept daje efekt rozrastania się odległości. Zdarzające się wo-kalizacje są przeważnie nieświadome.
Dystans intymny — faza dalsza
Głowa, uda i miednica nie wchodzą już w łatwy kontakt, ręce mogą jednak sięgać i chwytać za kończyny. Głowa postrzegana jest w powiększonych rozmiarach, a rysy jej są zniekształcone. Ważną cechą tego dystansu jest u Amerykanów możność łatwego nastawienia oka na ostrość. Tęczówka widziana z odległości około 15—20 cm poszerzona jest do niecodziennych rozmiarów. Widać czerwone żyłki na twardówce i powiększone pory skóry. Widzenie wyraźne (15 stopni), obejmuje dolną lub górną część twarzy, którą postrzega się w powiększeniu. Nos sprawia wrażenie zbyt dużego i zniekształconego, podobnie jak usta, zęby i język. Widzenie peryferyjne (od 30 do 180 stopni) obejmuje zarysy głowy i ramion, a często również rąk.
Fizyczną niewygodę odczuwaną wówczas, gdy obcokrajowiec znajduje się w obrębie sfery intymnej, odbierają Amerykanie przeważnie jaka zakłócenie systemu wizualnego. „Ci ludzie pchają się za blisko, można dostać zeza. To mnie naprawdę denerwuje. Przybliżają twarz tak, że człowiek się czuje, jakby siedzieli wewnątrz niego.” W momencie gdy traci się ostrość widzenia, przy spoglądaniu na coś ze zbyt bliskiej odległości mamy nieprzyjemne poczucie zezowania. Takie wypowiedzi, jak „odsuń swoją twarz od mojej”, czy „potrząsa mi pięścią przed nosem” ilustrują wyraźnie, w jaki sposób wielu Amerykanów postrzega granice własnego ciała.
Przy odległościach od 15 do 20 cm posługujemy się głosem, ale jest on zwykle wyciszony, często nawet do szeptu. Jak pisze o tym lingwista Martin Joos: „Wypowiedź intymna wyraźnie unika przekazywania adresatowi informacji pochodzącej spoza skóry nadawcy. Chodzi o to... by naprowadzić (a nie „poinformować”) adresata na jakieś odczucie tkwiące wewnątrz skóry nadawcy.” Wyczuwalny jest zapach i ciepło czyjegoś oddechu, choćby nie był on skierowany na naszą twarz. Niektórzy badani mogli spostrzec zmniejszanie się i zwiększanie ciepłoty ciała partnera.
Publiczne posługiwanie się dystansem intymnym uważa się wśród dorosłych Amerykanów średniej