386 Domysły
w nadziei że wykryjemy w ten sposób własne błędy, że nauczą nas one czegoś, a jeśli dopisze nam szczęście - uzyskamy lepsze teorie.
Biorąc pod uwagę ich poglądy na rolę pozytywnych i negatywnych argumentów w nauce, filozofów należących do pierwszej grupy nazwać można „pozytywistami”, tych drugich natomiast, do których i ja należę - krytykami lub negatywis-tami. Są to oczywiście tylko etykietki. Wskazują jednak na powody, dla których niektórzy ludzie sądzą, że tylko pozytywiści są poważnie zainteresowani poszukiwaniem prawdy, podczas kiedy my, negatywiści, lekceważymy ją sobie, a oddajemy się bezpłodnej i destruktywnej krytyce oraz obronie paradoksalnych poglądów.
Ten wypaczony, obraz naszego stanowiska zdaje się płynąć głównie z akceptacji programu weryfikacjonistów i z błędnego subiektywistycznego podejścia do prawdy, o którym mowa była wyżej.
Faktem jest bowiem, iż również naszym zdaniem nauka polega na poszukiwaniu prawdy i że, przynajmniej po Tarskim, j nie boimy się już tego powiedzieć. Tylko ze względu na ten i cel możemy powiedzieć, że chociaż jesteśmy omylni, mamy . / nadzieję uczyć się na błędach. Tylko bowiem pojęcie prawdy f pozwala sensownie mówić o błędach i o racjonalnej krytyce;
tylko ono umożliwia racjonalną, to jest krytyczną dyskusję | mającą na celu eliminację jak największej liczby błędów, aby | przybliżyć się do prawdy. Tak więc samo pojęcie błędu | i omylności zakłada koncepcję prawdy obiektywnej jako ‘i wzorca, który okazać się może nieosiągalny. (W tym właśnie sensie koncepcja prawdy jest zasadą regulatywną.) Uznajemy : więc, że zadaniem nauki jest poszukiwanie prawdy, czyli teorii prawdziwych (choć, jak powiadał Ksenofanes, nie jest bynajmniej pewne, że kiedykolwiek je uzyskamy, a nawet że uzyskawszy będziemy wiedzieli, że są prawdziwe). Powiadamy
jednak również, że prawda nie jest jedynym celem nauki. Chcemy czegoś więcej niż prawda, a mianowicie prawdy interesującej, a tę trudniej osiągnąć. W naukach przyrodniczych (w odróżnieniu od matematyki) szukamy prawd
0 dużej mocy eksplanacyjnej, z czego wynika, że są to prawdy logicznie mało prawdopodobne.
Jest bowiem przede wszystkim jasne, że chcemy nie byle jakiej prawdy, lecz więcej prawdy i nowej. Nie zadowala nas, że 2+2 = 4. Gdy mamy do czynienia z trudnym problemem topologicznym lub fizycznym, nie ograniczamy się do powtarzania tabliczki mnożenia. Prawda to nie wszystko; szukamy odpowiedzi na nasze problemy. Kwestię tę dobrze ujął niemiecki humorysta i poeta Busch w krótkiej dziecięcej rymowance; mam na myśli rymowankę dla epistemologicznych przedszkolakówls:
Twice two eąuals four: ’tis tnie, but too empty, and too trite.
What I look for is a clue To some matters not so light|191.
Prawda staje się istotna dla nauki tylko w przypadku, gdy stanowi rozwiązanie trudnego, płodnego problemu. Tak jest
1 w matęmatyce, i w naukach przyrodniczych. W tych ostatnich dysponujemy czymś w rodzaju miary głębi lub doniosłości problemu; jest nią wzrost logicznego nieprawdopodobieństwa lub mocy eksplanacyjnej nowej odpowiedzi w porównaniu
18 Zob. W. Busch; Schein und Sein (opublikowane pośmiertnie w 1909 r.), Jnsel, 1952, s. 28. Na rymowankę tę zwróci! moją uwagę esej o Buschu jako filozofie mego zmarłego przyjaciela Juliusa Krafta w tomie Erziehung and Politik (eseje dla Minny Specht, Frankfurt ani Main 1960).
51,1 „Dwa i dwa wynosi cztery, mało o czym to poucza, do spraw nieco poważniejszych szukam klucza”. Moje tłumaczenie czyni z tej strofki w większym stopniu rymowankę, niż Autor by sobie tego życzył. - Przyp. tłum.