dzeniem lub chęcią do mieszkania wraz z żoną, niezależnie od lego, jak duży to będzie kłopot dla pracodawcy. Powody są jasne: zdolność Afrykanina do okazywania zainteresowań, doznawania przyjemności i bólu zostaje kolosalnie powiększona nawet przez małą ilość edukacji.
U wykształconego Afrykanina (termin ten określa osiągnięcie nawet stosunkowo niskiego poziomu przez przeciętnego ucznia szkoły podstawowej) ciekawość została pobudzona przez urozmaicenie życia, a monotonia staje się dlań tak samo irytująca, jak dla przeciętnego Europejczyka. Afrykaninowi potrzeba więcej siły woli, żeby mógł wytrwać w nieciekawej pracy, a brak zainteresowania bardzo go męczy.
Następnie autor ów opisuje zmiany postaw dotyczących smaku, seksu i bólu wynikające z piśmienności:
Sugeruję także, iż układ nerwowy Afrykanina nie stykającego się z cywilizacją jest tak letargiczny, że potrzeba mu mało snu. Widu naszych pracowników idzie do pracy kilka mil, ciężko pracuje cały dzień, po czym wraca do domu i większość nocy spędza w ogródkach, strzegąc ich przed dzikimi świniami. Przez wiele tygodni śpią po dwie, trzy godziny każdej nocy.
Wynika z tego następujący ważny wniosek moralny: Afrykanina starej generacji, z którym prawie wszyscy pracowaliśmy, już nigdy nie zobaczymy. Nowa generacja jest całkowicie inna, posiada możliwości zdobywania wyższych szczytów i schodzenia na większe głębokości. Zasługuje na większe zrozumienie swoich trudności i znacznie silniejszych pokus. Trzeba przekazać to afrykańskim rodzicom, zanim będzie za późno, aby mogli sobie uświadomić, że mają do czynienia z o wiele subtelniejszym i bardziej precyzyjnym mechanizmem niż ten, którym byli oni sami.
Carothcrs podkreśla fakt, że mały postęp w piśmienności rzeczywiście powoduje te skutki — „trochę znajomości pisanych symboli — w czytaniu, pisaniu i arytmetyce”.
Na koniec (s. 318) Carothcrs zwraca uwagę na Chiny, gdzie druk wynaleziono w siódmym lub ósmym wieku, a mimo to „wydaje się, że miało to mały wpływ na wyzwolenie umysłu”. Powołuje się na świadectwo Kennetha Scotta Latourcttc’a, który w pracy The Chinese, Their History, and Cul turę pisze (s. 310):
Hipotetyczny przybysz z Marsa mógłby równie dobrze pomyśleć, że rewolucja przemysłowa i współczesne naukowe podejście najpierw pojawiły się Chinach, a nie na Zachodzie. Chińczycy są tak pracowici i wy-
kazali taką pomysłowość w dokonywaniu wynalazków, a w zakresie praktycznym tak bardzo wyprzedzili Zachód, dochodząc do użytecznej wiedzy rolniczej i medycznej, że to oni, a nie państwa zachodnie, mogą być uważani za prekursorów i rzeczników tego, co określamy jako naukowe podejście do poznawania tajemnic środowiska naturalnego człowieka. Trudno uwierzyć, że ludzie, którzy pierwsi wynaleźli papier, druk, proch strzelniczy i kompas — żeby wymienić tylko ich najbardziej znane wynalazki — nie mieli także pierwszeństwa w wynalezieniu krosna o napędzie mechanicznym, parowozu oraz innych maszyn, które zrewolucjonizowały osiemnaste i dziewiętnaste stulecie.
Dla Chińczyków celem druku nic było wytworzenie jednolitych, powtarzalnych towarów dla rynku oraz systemu cen. Druk był alternatywą dla ich młynków modlitewnych oraz wizualnym środkiem powielania rytualnych zakląć, podobnie jak reklama w naszym stuleciu.
Możemy jednak wiele dowiedzieć się o druku, obserwując tylko stosunek Chińczyków do tego procesu. Albowiem najbardziej oczywistą cechą druku jest powtarzanie, tak jak oczywistym efektem powtarzania jest hipnoza bądź obsesja. Ponadto, drukowanie idcogramów jest czymś całkowicie odmiennym od typografń opartej na alfabecie fonetycznym. Idcogram stanowi bardziej złożonąGestalt niż hieroglify [Gestalt (niem. — postać) jest fizyczną, biologiczną, psychologiczną, symboliczną konfiguracją lub wzorem elementów złożonych w jedną całość, a ona sama nie może być opisana przez sumę jej części — przyp. tłum.], angażującą wszystkie zmysły naraz. Ideogram nie powoduje rozdzielania i specjalizacji zmysłów, nie separuje wzroku od dźwięku i od znaczenia, co jest istotą alfabetu fonetycznego. Tak więc liczne specjalizacje i rozdział funkcji, które są charakterystyczne dla przemysłu i wiedzy stosowanej, po prostu nic były dla Chińczyków osiągalne. Dzisiaj wydaje się, że postępują oni wedle zasad alfabetu fonetycznego. To gwarantuje, że zlikwidują oni swoją obecną i tradycyjną kulturę in toto. Dalej pójdą drogą schizofrenii i będą powielać dychotomie, zmierzając ku potędze fizycznej i agresywnej organizacji opartej na rzymskim modelu środka z marginesami.
183