Takie idee zakładają budowę ogromnych struktur o rozmiarach galaktyk, lecz cienkich i rozciągalnych, gdy czasoprzestrzeń. w której będą ulokowane, zacznie rosnąć szybciej wzdłuż jednej osi niż wzdłuż drugiej. Ten silnik działałby jak zespół elastycznych taśm, które rozciągają się i kurczą, w miarę jak postępuje powszechna ekspansja. Przetrwają tylko bardzo ambitne formy życia, które opanowały działanie na ogromną skalę. Nam wydałyby się podobne do Boga.
Nasz wszechświat mógłby też zostać zmiażdżony przez gęstszą materię, której jeszcze nie widzimy. Lub może rozszerzanie się masy o wielkiej skali nic postępuje bez końca. Mogą istnieć struktury nowego rzędu, na skalę o wiele większą niż część wszechświata, którą obecnie widzimy.
Fizyka jak dotąd nie może nam nic o tym powiedzieć. Idee te zarysują się zapewne wyraźniej, gdy dowiemy się więcej o przeznaczeniu całego widocznego dzieła stworzenia.
A może - na bardziej fundamentalnym poziomie - sam czas jest zupełnie pozbawioną znaczenia iluzją hominidów. Może jest ujawniającą się własnością jakiejś głębszej, jeszcze nieod-krytej struktury. Nasz ludzki lęk przed przemijaniem byłby wtedy zjawiskiem przejściowym, a nie elementem powszechnego przeznaczenia. Ta idea jest może nawet bardziej trzeźwiąca niż zimna pociecha, czekająca nas w odległej przyszłości.
Wreszcie, co można na podstawie fizyki rzec o teologii?
Trudno się oprzeć pokusie uznania, że Bóg, który stworzył taki wszechświat, mógł sobie pomyśleć tak jak ludzie uzależnieni od opowieści, że koniec historii wyjaśnia jej sens. Jeśli cały porządek ma się rozpłynąć w wieczny chłód, co miało znaczyć stworzenie takiej struktury przez inteligencję? Innymi słowy, jakie jest znaczenie ludzkiego działania?
Być może żadne, skoro przeznaczeniem każdego porządku jest tylko ruina. Jeśli jednak nie, a Dyson ma rację, możemy podjąć inną myśl Dysona: że wszechświat został zaprojektowany jako najbardziej interesujący z możliwych. Oznacza to, że zmiany pojawiają się w obfitości, ewoluują i mają coraz wyższe aspiracje.
Na koniec zatem nasz wybór końca pociąga za sobą wybór Projektanta stojącego za tym wszystkim. Pojawia się pytanie, czy po okrzepnięciu fizyki teoretycznej wynik odświeży myśl teologiczną. Jeśli inteligencja zasadniczo może trwać zawsze, to czy ten rezultat zostanie wzięty pod uwagę w nowej formie argumentu z planu? A jeśli życie nie może przetrwać, to czy ateiści uczynią z tego argument przeciw istnieniu Boga lub za istnieniem Boga w perwersyjnym (dla nas) celu?
Tak czy' owak dyskusja stanie się bardziej interesująca przez dodanie zespołu nowych faktów fizycznych: „korzystanie, choćby ułomne, z naszej wyobraźni w celu rozważania możliwości, jakie niesie przyszłość, jest wartościowym ćwiczeniem duchowym" (J. B. S. Haldane, 1923).