XXXII PRACA NAD „CHŁOPAMI"
Podczas przeszło rocznego pobytu w szpitalach i sanatoriach, w czasie owych „nie kończących się dni i samotnych nocy spędzanych w atmosferze spokoju, łez i cierpień” ożyła w nim na nowo polska wieś. Z chwilą wyzdrowienia zasiadł więc do pracy nad Chłopami raz jeszcze. I dopiero teraz powstała ostateczna wersja dzieła. Pisał je w różnych zakątkach Europy, przede wszystkim jednak w Paryżu i Bretanii. Powieść z trudem torowała sobie drogę do czytelnika. W swym liście-artykule Reymont wspomina więc także o kłopotach z drukiem Chłopów na łamach «Tygodnika Ilustrowanego». Oto czytelnicy tego pisma ostro zaprotestowali przeciw drukowaniu tej powieści w dziale literackim. „Setki czytelników odsyłało numery pisma do redakcji, żądając zwrotu kosztów prenumeraty, jeśli nadal będzie drukowana ta powieść bezbożna, brutalna, niemoralna”1. Na szczęście, dodawał autor, redakcja pisma nie ugięła się pod presją czytelników, i, mimo znacznych strat, wydrukowała powieść w całości.
Tak w skrócie wygląda Reymontowa wersja jego „przygody” z Chłopami. Ile w niej prawdy, a ile zmyślenia? Nie wolno zapominać, że autor ten słynął ze swej skłonności do tworzenia wokół siebie i swego dzieła aury prawdziwie fabulistycznej. Zwracał uwagę na tę jego stronę osobowości już w początkach 1902 r. nieznany z nazwiska dziennikarz «Słowa Polskiego», który po przeprowadzeniu wywiadu z pisarzem oświadczył: „Reymont uważa świat swej fantazji za rzeczywistszy, nieskończenie ważniejszy, niż wszystkie efemerydy życiowe”2. Z mocą podkreślało tę skłonność autora Chłopów wielu historyków literatury. Kazimierz Wyka w szkicu Od Rejmonta do Reymonta, po porównaniu zgromadzonych materiałów do biografii pisarza z jego wersją wydarzeń, oświadczał:
Sam pisarz parokrotnie spisywał swoją biografię osobistą, fantazjując przy tym, koloryzując, a w potrzebie przemilczając. Do cech jego osobowości należała bowiem umiejętność tworzenia fabuł w części urojonych. w części realnych, w które sam pisarz w chwili ich tworzenia głęboko wierzy!7.
Obserwacja ta, wytrawnego badacza życia i twórczości Reymonta, w pełni odnosi się także i do przywołanego wyżej świa-deetwa pisarza o okolicznościach powstawania Chłopów. Okazuje się, że pięknie skomponowana przez autora legenda o powstaniu tego dzieła nie we wszystkim odpowiada prawdzie. Zasadnicze jej wątki są zapewne prawdziwe, ich układ jednak, a także interpretacja, od prawdy tej znacznie odbiegają.
W pierwszym rzędzie wątpliwość budzi mocno eksponowana przez Reymonta sprawa powiązania genezy Chłopów z lekturą Ziemi Zoli. Brak jakichkolwiek dowodów potwierdzających fakt przeczytania przez Reymonta dzieła Zoli. Wprawdzie w r. 1887 «Przegląd Tygodniowy» ogłosił kilka odcinków tej powieści, redakcja szybko jednak zrezygnowała z kontynuowania przedsięwzięcia. Z drugiej strony trudno przypuścić, by mieszkający naówczas w Wolbórce Reymont miał dostęp do tego pisma. Pełny i jedyny dotychczas polski przekład utworu Zoli — pióra Róży Centnerszwerowej — ukazał się dopiero w r. 1930. Trzeba zatem wykluczyć możliwość przeczytania przez Reymonta Ziemi w języku polskim. Czyżby zatem poznał on dzieło francuskiego naturalisty w oryginale? Należy wątpić. Lorentowicz twierdzi, że autor Chłopów nigdy nie nauczył się języka francuskiego. Obserwację tę potwierdzają odnalezione ostatnio — przez piszącego te słowa — w Paryżu listy Reymonta do Zygmunta Lubicz-Zale-skiego. Lektura ich pozwala stwierdzić, że nawet w r. 1925, po spędzeniu we Francji wielu lat, Reymont nie był w stanie napisać po francusku krótkiego przemówienia, jakie miał wygłosić 3 4
s Jw.
U Władysława St. Reymonta. «Slowo Polskiew 1902, nr 90 (23 II).
7 K. Wyka, Od Rejmenta do Reymonta [w:] Reymont, czyli ucieczka do życia, jw., s. 6.
— BN 1/279 (W. S. Reymont: Chłopi, I. I)