XXXVI PRACA NAD „CHŁOPAMI"
takie i na temat powieści Zoli. Reymont mógł dowiedzieć się o Ziemi, o jej bohaterach, o zasadniczym konflikcie, jaki ich poróżnił, także z polskich jej recenzji8. Wątpliwe jednak, aby sam potrafił ją przeczytać.
Dlaczego zatem usiłował w r. 1925 przekonać czytelnika francuskiego o tym, iż czytał dzieło Zoli? Trzeba pamiętać, że od r. 1904 krytycy polscy, a potem także francuscy, porównywali jego Chłopów z Ziemią. Jednym z pierwszych, który wskazywał na podobieństwo tematyczne tych powieści, był Ignacy Baliński. Na łamach warszawskiego „Słowa” dowodził on, że porównanie obu tych dzieł
wychodzi na korzyść naszego autora, dalekiego od tego jednostronnego naturalizmu, który widzi tylko złe i brzydkie strony istoty ludzkiej. Zola ze zwykłą swą manierą wysunął na pierwszy plan nie ludzi, lecz ziemię, ziemię karmicielkę, tę rolę, która niby potwór olbrzymi panuje nad wszystkim, co z niej żyje [...]. Inaczej u Reymonta — inaczej i prawdziwiej, a zwłaszcza głębiej i wszechstronniej9.
Analogicznie pisali o podobieństwie tych dzieł innil0. Sądzić wolno, że te właśnie napomknienia i rozprawy skłoniły osta-
* Recenzje Ziemi Zoli ukazały się m.in. w „Głosie” (1887, nr 4), w .Przeglądzie Tygodniowym” (1887, nr 43) oraz w „Prawdzie” (1888, nr 7 i 1891, nr 4).
9 I. Baliński, „Chłopi", „Słowo” 1904, nr 153 (23 VI).
10 Sprawa związków Chłopów z Ziemią Zoli od początku budziła emocje. Pisał o pokrewieństwie tych dzieł W. Feldman na łamach „Krytyki” (1904, t. I, s. 446-455), a także W. Jabłonowski („Gazeta Polska” 1904. nr 17). A. Strzelecki w r. 1910 pisał: „Śmieszne wprost jest stawianie Reymontowi za wzór — Zoli... Przede wszystkim La Terre Zoli jest jedną z jego najsłabszych powieści, w której chłop przedstawiony został tylko jako bydlę bezmyślne, ordynarne, wciąż erotycznie, lubieżnie podniecone i o niczym innym, jak tylko o zadowoleniu swych zmysłowych popędów nie myślące. [...] Chłop Zoli i jego wieś, to fantastyczny. na żadnym „dokumencie” nie oparty paszkwil mieszczucha, który wsi nie znał wcałe, nie widział, nie czuł i nie lubił” („Sfinks” 1910, marzec, s. 344-345). Odrzucali możliwość bezpośredniego wpływu Ziemi Zoli na Chłopów: J. Mańkowska (.Pamiętnik Literacki” 1917, z. 3-4) oraz F. L. Schoell („La Revue de littćrature comparee” 1927, nr 2). M. R z e u s k a
tecznie Reymonta do sformułowania miłej dła ucha francuskiego anegdoty, z której niezbicie wynikało, że świeżo upieczony noblista polski pomysł nagrodzonego właśnie dzieła zawdzięcza... pisarzowi francuskiemu!
Do dziś nie wiadomo, kiedy Reymont podjął myśl napisania powieści o polskich chłopach. Umowę na jej druk w „Tygodniku Ilustrowanym” podpisał w listopadzie 1897 r. Zachowana korespondencja pisarza, m.in. z Marianem Kiniorskim, przekonuje, że nad pierwszą wersją dzieła, jednotomową, pracował dorywczo w latach 1898—1899. Wszystko wskazuje na to, że w połowie 1900 r. praca była na ukończeniu, bądź nawet ukończona. Wbrew temu, co pisał twórca w r. 1925, nie zniszczył on swego dzieła. W każdym razie nie zniszczył go przed katastrofą kolejową w dniu 13 lipca 1900 r., w której został mocno poturbowany. Leczenie po wypadku trwało prawie rok. Równocześnie pisarz zabiegał o odszkodowanie od Dyrekcji Kolei Wiedeńsko-Warszawskiej (otrzymał je pod koniec lutego 1901 r.). Do pracy nad Chłopami przystąpił dopiero jesienią 1901 r. Potwierdza to m.in. lektura listu, jaki wysłał w dniu 10 października tego roku do Jana Lorentowicza. Czytamy tu:
A teraz siedzę umyślnie w tej Wiśle [u dra Juliana Ochorowicza —
F. Z.], aby się zabrać do Chłopów. Byłem już bliski końca. Katastrofa mi przeszkodziła, a teraz przeglądam napisane już rozdziały i drę nie- I miłosiernie — zupełnie; zaczynam zupełnie na nowo. Zrozumcie, co to I
natomiast jest absolutnie przeświadczona „o głębokich i daleko sięgających pokrewieństwach” między obu powieściami. Ziemią i Chłopami („Chłopi" Reymonta, Warszawa 1950, s. 184). K. Wyka z kolei zapatruje się na tę sprawę o wiele bardziej sceptycznie. Pisze m.in.: „badacze przyjmują za rzecz ewidentną i dowiedzioną, że Reymont na pewno czytał Ziemię Zoli. Czytać oczywiście mógł, skoro pierwsze wydanie La Terre pochodzi z r. 1887. Ale czy na pewno czytał? Świadectwa samego Reymonta, a także wypowiedzi postronnych świadków, m.in. Scho-ella, są tak chwiejne i tak pełne sprzeczności, że można postawić znak zapytania przy tym rzekomo dowiedzionym fakcie" (Próba nowego odczytania „Chłopów" Reymonta [w:] Reymont, czyli ucieczka do tycia, jw., s. 121-122, przyp. 6).