CCF20101015021

CCF20101015021



108 SŁAWOMIR MROZEK

jego resztki? Przecież jest mi pan winien posłuszeństwo jako księciu!

KAPITAN Gwiżdżę na posłuszeństwo! Przecież nawet poboru nie przeprowadziłem, bo mnie ogólne zwątpienie napadło. Jestem wolnym poszukiwaczem prawdy!

KSIĄŻĘ (biorąc Kapitana pod ramię, tonem perswazji) Wcale nikt nie chce od pana przekonania. Ale czy nie burzy się w panu krew? Czy pana to nie złości, że stoi pan tutaj z duszą rozdartą, dziecinne lata wspominając, pełen rozterki, a tam jemu przestaje być wszystko jedno? To niesolidarnie, to nie po koleżeńsku z jego strony! Świństwo po prostu!

KAPITAN Co to, to i racja.

KSIĄŻĘ Ja bym tego nie wytrzymał.

KAPITAN Prosiłem go. Obiecywał, kanalia.

KSIĄŻĘ Złamał słowo.

KAPITAN Tu, na tym miejscu przysięgał. „Bez celu jestem, bez sensu” — mówił. (krzyczy) A teraz co? Może i żenić się jeszcze będzie chciał?!

KSIĄŻĘ Nie jest wykluczone.

KAPITAN Taki z niego towarzysz. Wie książę co, było nie było, pójdę, niech wie, że tak się nie postępuje!

KSIĄŻĘ Tak właśnie sobie myślałem.

KAPITAN Tylko zakrzątnąć się trzeba umiejętnie. Więc jak to, niby że siła?

KSIĄŻĘ Trzeba ją wziąć na siłę, prostotę i szczerość. Tylko odważnie, zdecydowanie!

KAPITAN (obciągając kurtkę, przyczesując się) Mnie tego mówić nie trzeba, (staje na baczność, twarzą w kierunku schodów i energicznym krokiem rusza w tamtą stronę)

KSIĄŻĘ (woła za nim) Tylko śmiało!

POETA ...Sami. Tylko ja i ty!

LAURA Tylko ty i ja?

POETA Tylko ja i ty.

LAURA Mówisz „ja” najpierw, a „ty” — potem?

POETA (poprawiając się) Chciałem powiedzieć: „tylko ty i ja”. Przez puszczę, gaje, łąki, w dal, aż do ruczaju, gdzie lśni księżyc...

KAPITAN (dochodzi do schodów, wstępuje na pierwsze dwa, trzy stopnie, coś mu jeszcze wpada do głowy, zawraca, w połowie drogi między schodami ą Księciem staje i woła wojowniczo) Ja mu pokażę! (trochę mniej wojowniczo, upewniając się) Że tego... że płuca, powiada książę, mocne... że po naszemu?

KSIĄŻĘ O, właśnie!

KAPITAN No to idę! (wbiega na schody)

POETA Przechadzalibyśmy się pod ręce, jak dwoje dzieci. Nad nami gwiazdy, dokoła nas świeża pachnąca noc...

LAURA A strumień? Mówiłeś o strumieniu.

POETA Naturalnie. Szumiący strumień, szmer chłodnej wody. Szmer liści, szmer... (mniej pewnie) ...dzikiej dyni...

LAURA To piękne.

KAPITAN (wchodzi na galeryjkę. W miarę wspinania się po schodach traci swój dziarski krok i wojowniczość, teraz staje całkiem nieśmiało. Chrząka, żeby zwrócić na siebie uwagę Laury i Poety, zajętych sobą. Chrząka jeszcze raz, głośniej. Tymczasem Książę ściąga Rudolfa za nogawkę, nie pozwalając mu grać. Rudolf opędza się) Czy nie przeszkadzam?

LAURA O, pan kapitan!

POETA (niechętnie) Co tam nowego?

KAPITAN E, nic. Pomyślałem sobie, że pani się może nudzi albo co... Więc żeby panią rozerwać...

POETA (oschle) Nie trzeba.

KAPITAN Dlaczego? A może pani akurat lubi sport? Chce pani, to podniosę sztangę?

LAURA Co pan podniesie?

KAPITAN Sztangę. Osiemdziesiąt kilo. Dla mnie to jak splunąć. Życzy sobie pani?

POETA Nie!

LAURA Naprawdę pan podniesie?

KAPITAN Bez kwestii. Pani nie wierzy?

(tymczasem Rudolfowi udało się na chwilę oswobodzić od Księcia i znowu zagrać kawałek „Marzenia”. Poeta zabiera Laurę do tańca manewrując tak, że odgradza ją od Kapitana)

KAPITAN (mniej pewnie) Zresztą sztanga to nic. Mogę także odgryzać kapsle od wody sodowej, tylko przy pomocy zębów trzonowych. Nigdy w życiu nie byłem u dentysty, słowo daję.

POETA ...Spleceni ramionami szlibyśmy coraz dalej i dalej. Tylko od czasu do czasu dalekie pohukiwanie sówki-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
CCF20101015026 118 SŁAWOMIR MROZEK KSIĄŻĘ Raz! (przeciwnicy podnoszą pistolety) KSIĄŻĘ Dwa! (mierzą
CCF20101015001 174 SŁAWOMIR MROZEK GŁOS B Cicho! GŁOS N Dlaczego cicho? Tam jest zabawa! GŁOS B Cic
CCF20101015007 186 SŁAWOMIR MROZEK S Aha! My na zabawę. To znaczy, że ona jest gdzieś za domem, a j
CCF20101015016 98 SŁAWOMIR MROZEK bez idei, a pan pozytywny... Samemu ciężej. No cóż. Kiedy pan dal
CCF20101015023 112 SŁAWOMIR MROZEK. KSIĄŻĘ No, widzi pan. Trzeba było od razu. Jak kobieta jest smu
CCF20101015024 114 SŁAWOMIR MROZEK LAURA (z rozkoszą odkrywając slaby punkt przeciwnika) To cię dot
CCF20101015002 176 SŁAWOMIR MROZEK S Jak tu dla nich jest zabawa, dla nas byłaby zabawa. A gdzie on
CCF20101015002 176 SŁAWOMIR MROZEK S Jak tu dla nich jest zabawa, dla nas byłaby zabawa. A gdzie on
CCF20101015002 176 SŁAWOMIR MROZEK S Jak tu dla nich jest zabawa, dla nas byłaby zabawa. A gdzie on
CCF20101015001 174 SŁAWOMIR MROZEK GŁOS B Cicho! GŁOS N Dlaczego cicho? Tam jest zabawa! GŁOS B Cic
CCF20101015006 184 SŁAWOMIR MROZEK B Do ciebie mają? S Co mogą mieć? B Zrobiłeś im co? S Nie. B Ja
CCF20101015009 190 SŁAWOMIR MROZEK B Jak poczytasz, to ci przejdzie. N O czym czytać? B Ma zabawa b
CCF20101015010 192 Sławomir mrozek S A pod spodem? N (mniej pewnie) Słyszę ciebie. Wszystko słowa..
CCF20101015001 68 SŁAWOMIR MROZEK POETA Okolicę zasnuła jednostajna szarość... Strugi dżdżu przesła
CCF20101015002 70 SŁAWOMIR MROZEK RUDOLF Nigdy jeszcze nie słyszałem, żeby chłopstwo prowadziło tak
CCF20101015003 72 SŁAWOMIR MROZEK na by się wziąć do tego czy owego, ale po co? Na niczym to nie za
CCF20101015003 178 SŁAWOMIR MROZEK N ICO? B (groźnie) Co kto mówi? (pauza) ...Oni gorsi! (pauza) ..
CCF20101015004 74 SŁAWOMIR MROZEK pokażę, kiedy mi się uda. Skończy się to pańskie „po co”, „na co”

więcej podobnych podstron