OPULARNA 2010 NR I (27) IAPORT: Mł.ODZI I MEDIA 17
OPULARNA 2010 NR I (27) IAPORT: Mł.ODZI I MEDIA 17
: społecznej zmiany zdynami-Inostki inaczej budujące swo-laczy co innego. Zobaczmy to cedrowego (zremediowanego) mieszkającą w Parnie dużym
ie ma w tym nic niezwykłego, reżysera była - przynajmniej ypowa. Zaczęło się od muzy-'zytając w internecie informa-ik mówi, okres berliński, gdy mieć i inspirując się niemiec-: „Low”, „Heroes” i „Lodgcr” ikując źródeł inspiracji swoje-Popol Vuh - cd tego zespołu uże wrażenie, że znów zaczę żc niemiecki zespół nagry-
: spędza dużo czasu w kinie, ląd filmów Herzoga). Jest za rego, gdzie rozmawia z ludźmi. To oni polecili Ance inne tórych filmy ściągnęła z sieci, wardym dysku. Dziś Herzog
;sy bywa dziś uwikłane to, co -ze”. Bez względu na przyjętą Fanie z kinem Herzoga, lecz ilmy, jak i same okoliczności estnictwa w kulturze” na po óżnych porządków: wskazó-tarcza „mądrość tłumu”, wie-ńmami) uczestników forum, mry (chyba że za „instytucję r pisujące na forum, kochają-nej weryfikacji. Wiedza i re-ice, sytuujących się poza rcla-ivie lub zna się, jest wyżej od cznym (gdzie relacja przeka-;two tej w szkole: między in-
;t legalne. Majątkowe prawa tviają się w rozmowie z Anką ltury krążącej w sieci zawie-jciecjej przyjaciółki, młodzi h.
ne filmu na domowym komiki, a przed własnym kompu-edno wciśnięcie klawisza, by co z Gadu-Gadu, na którym bowiem w życiu Anki wiele jedną z nich.
Istotne jest przechowywanie: choć jej pokój nie wygląda jak pokój kolekcjonerki z dumnie eksponowanymi zestawami dvd czy kasetami vhs, na twardym dysku komputera jest kilkaset filmów w postaci cyfrowych plików. Dla Herzoga i innych reżyserów Anka uczy się rosyjskiego — na rosyjskoję-zycznych stronach, mówi, jest świetny wybór filmów. Po obejrzeniu kilku nlmów Herzoga Anka przestaje być już tylko odbiorczynią - zabierając głos na forum, poleca filmy innym, którzy też mają potencjalnie dostęp do sieci. Wpływa na ich wybory kulturowe i treści, z których korzystają.
W zremediowanym, cyfrowym świecie, który tu opisujemy, treści kultury, takie jak film Herzoga, są też plikami komputerowymi - krążą w sieciach, są ściągalnc i kopiowalne. Ich publiczność jest też innego rodzaju niż tradycyjna widownia kinowa - to usieciowiona publiczność ludzi, dla których ważniejsze niż fizyczne miejsce (kino) i czas (seans) jest zainteresowanie filmami Herzoga i w tym sensie Herzog i tc filmy dzięki sieciowym technologiom gromadzą ludzi z różnych miejsc w Polsce. Nie widzą tego jednak ani statystyka dystrybutora ani wyliczenia sprawdzające, na ile filmem interesują się młodzi Polacy i młode Polki, ani pojęcia każące widzieć w Ance odbiorczynię oficjalnej, instytucjonalnej kultury lub nie widzieć jej wcale.
Jesteśmy w Ziemiclinie na Wyspie. Siedzimy w kilkanaście osób na betonowym nabrzeżu - naokoło siedzi kilkadziesiąt podobnych naszej grup. Jest ciemno, w czarnej wodzie odbijają się podświetlone fasady kamienic. Młodzi ludzie siedzą na ławkach i na trawnikach, zewsząd dobiega gwar rozmów i śmiechy. Nasi towarzysze piją piwo z butelki, co pewien czas sięgają do torby, w której schowane są wódka i sok. Wódka nalewana jest do improwizowanych kieliszków, za które służą plastikowe pojemniki na filmy do aparatu. Są z nami Marianna, Agata, jest Alek i Krzysiek, jest Młody. Jest wesoło. Młodzi dużo żartują, często się przytulają. Z tego wieczora będą fajne zdjęcia - uśmiechają się, obejmują, robią śmieszne miny. Patrzą prosto w obiektyw. Kończą się wakacje.
W Zahaczewie jesteśmy na ognisku z naszą przewodniczką Kamilą. Impreza odbywa się na obrzeżach miasta, w miejscu pomiędzy małymi wąwozami. Nie można tu trafić przez przypadek - trasa jest skomplikowana, trzeba przejść przez górkę, pole i ścieżką przez lasek. Organizatorem spotkania jest Danek. Wtajemniczeni wiedzą, że zorganizował je między innymi po to, żeby pojawiła się na nim Maga. Niestety, ku rozczarowaniu Danka, Maga ze swoim - jak mówią obecni na imprezie - nowym prawie chłopakiem poszła na inne ognisko. Ognisko jest starannie przygotowane, dzień wcześniej chłopcy przynieśli tu drewno, część porąbali i ułożyli w równe stosy, część zostawili, by osoby, które nic przyniosły ze sobą koców, miały na czym siedzieć. Ciągle ktoś przychodzi i wychodzi - wśród dalszych i bliższych znajomych rozchodzą się wieści o imprezie, ale też o tej drugiej, w wąwozie obok. Tam ognisko palą młodsi zahaczewiacy, ze względu na swoje upodobanie do tanich alkoholi nazwani przez starszych kolegów „siarami”. Choć w ostatnich tygodniach Kamili i jej znajomym nie brakowało imprez, to dziś jest