PULARNA 2010 NR I (27) raport: młodzi i media 7
PULARNA 2010 NR I (27) raport: młodzi i media 7
i. Za Couldrym definiowali-3ią w odniesieniu do mediów Vyjście od tak szeroko posta-kusji stworzyć projekt bada-rzystaniu z komputera”, ale — emiany kulturowe. To ujęcie raktyk ostatecznie przekona-tografom dużej dozy swobo-:v poruszali się w święcie na-;ię przez ten świat zaskoczyć.
U
ik doświadczamy siebie w cza-:ez cyfrowe technologie prze-rwaniem natychmiastowości a może być przeżywane jako nłodym ludziom, z którymi ą naturą czasu. Etnograficz-ość tego, jak nowe technolo-■ w formy przeżywania teraź-powania. Technologie, takie ikatory internetowe czy tele-ią relacje pomiędzy przeszło-)ścią.
)ją jakość, ale też się zwielo-łefony komórkowe, wysoko->wanic zachęcające do pracy >ić kilka rzeczy naraz i prze-nałowo (co jedni nazwą kul-ragi, a inni — jej zwielokrot-irzestrzeni wyznaczają nowe ka kulturowego. W tej prze-:corganizowanym czasie wy-eształtuje się inaczej, gdy by-Iniczone jest przez cyfrowe
znaliśmy pracując nad tym m pokoleniem, które wyro-wiata analogu. Są zrośnięci by przez Skypea być blisko z jedną słuchawką empetrój-
Tożsamość kształtuje się inaczej, gdy bycie sobą i bycie razem zapośredniczone jest przez cyfrowe i sieciowe media
ki w uchu, bo łatwiej się skupić, gdy się i pisze, i słucha. Po miastach chodzą ludzko-technologiczne hybrydy młodych ludzi i odtwarzaczy mp3, które umieją używać muzyki do zarządzania swoim doświadczeniem, wzbudzania lub tłumienia emocji bądź wspomnień.
Jak badać to nowe środowisko? Tradycyjnym zadaniem etnografii była obserwacja: model zakładał prostą relację pomiędzy „tubylcami” a „etnografami”. Jak jednak robić etnografię u siebie, tu i teraz? Nie dzieliła nas od naszych współpracowników przepaść, która pozwoliłaby naszej etnografii koncentrować się na tradycyjnym antropologicznym tropie różnicy, która nakłada się na fizyczny dystans. („Wyobraź sobie, czytelniku, że znalazłeś się nagle z całym swym ekwipunkiem, sam na tropikalnej plaży w pobliżu wioski tubylczej, podczas gdy statek czy łódź, która cię tu przywiozła, odpływa i znika na widnokręgu” - czytamy u Malinowskiego). Oczywiście, nasi „cyfrowi tubylcy” są inni — my pamiętamy świat bez internetu — ale jednocześnie jesteśmy blisko nich: podłączeni do tych samych sieci i do pewnego stopnia też zrośnięci z mediami. Bardziej podobni niż różni, nie potrzebowaliśmy żadnej łodzi: opisujemy swoją wioskę. Mamy telefony komórkowe u tych samych operatorów, a niektórzy z nas też regularnie uzupełniają profile na Facebooku.
Etnografia tradycyjnie była opisem.
W cyfrowym świecie nie jest to takie łatwe: jego obywatele sami się cały czas opisują, fotografują i zdają relacje ze swojego życia. Tu nasza etnografia komplikuje kolejny tradycyjny etnograficzny trop: reprezentację. Nie rościmy sobie prawa do
uprzywilejowanego punktu widzenia: nasza teoria nie tworzy punktu, z którego „lepiej widać”, lecz szuka wiedzy usytuowanej w gąszczu życia codziennego z Gadu-Gadu, Naszą-klasą, fotoblogami i SMS-ami. Zdajemy sobie sprawę, że pisanie etnografii nowych mediów jest dziś dodawaniem kolejnej reprezentacji do strumienia reprezentacji produkowanych - intencjonalnie lub nie - w codziennych praktykach angażujących media. Opisujemy -fotografujemy, nagrywamy, cytujemy, kopiujemy i wklejamy, zaznaczamy i przesyłamy dalej - świat, który zalały cyfrowe reprezentacje do tego stopnia, że bywa, iż granice między wydarzeniem a reprezentacją zacierają się zupełnie. Świat, w którym spojrzenie zostawia materialne ślady na profilach społecznościowych, gdzie nie tylko mówi się „kocham”, fotografując, ale fotografując, po prostu się kocha. Nasi przewodnicy pokazali nam świat, w którym cyfrowe zdjęcia i tekstowe archiwalia mają zdolność tworzenia nowych sytuacji, motywowania do działania, współuczestniczenia w procesach tożsamościowych.
Z tych wszystkich powodów nasz raport nie jest tradycyjną etnograficzną narracją opartą na fantazji zrekonstruowania spójnej całości. Taka forma byłaby sprzeczna z duchem świata, który zobaczyliśmy w tych badaniach. Zalew