RNA 2010 NR I (27) raport: młodzi i media 9
RNA 2010 NR I (27) raport: młodzi i media 9
rzy, nie tworzy bowiem ibujemy opisać środowi-ślić jako puentylistyczny, ż w epoce analogu - nie infigurowalnych elemen-iada żadnych historii; nie nich żaden rozwój, któ-mizowałby ich elementy części składowych, z któ-" (Manovich, 2006: 333). it, który jawi się swoim ko rozległa baza danych, podobne tezy o fragmen-świata, pokawałkowaniu ue są nowe - do pewnego już one obowiązującym sa-łczesności, na który wszys-tają. Badania etnograficzne jednak pójść dalej i rozpo-e strukturalnie przyczynia-lian struktur społecznych raktyki, w których ten po-n ludzi w całość. W prak-ia wyłaniają się spójności. i z bazy danych są częściej przeszukiwana jest wspól-ania wytwarzana jest spe-,-ć przeżywana jako bliskie instruować. Chcąc napisać , nie szukamy więc całości alewie informacji i nieroz-rcia.
yaficzną - i w istocie zapla-w jego empirycznej części, ^przewidywalnością i świa-ikniętymi ramami pojęcio-c po to, by spróbować wraz półpracownikami (od lice-istek w terenie przez zespól współtworzących ten raport dentyfikować procesy, któ-idzą naszej uwadze z braku 1 i badawczego oprzyrządo-ającego je zobaczyć. W peł-artu dostepnęj w sieci Woj-a napisał o „nieadekwatności ich (kultura, czas wolny, ak-in kultury czy uczestnictwo 1 kulturowego (por. Burszta ,y tym spostrzeżeniu, ponie-pch problemów pisania i ba-
Praktyki nazywane , surfowaniem” nie są korzystaniem z gotowej technologii, lecz współtworzeniem treści i relacji, które dla pojęciowej wygody przyjęło się nazywać internetem
Gdy przygotowywaliśmy ten projekt, bardzo często mieliśmy wrażenie, że wiele z tych kategorii - z „uczestnictwem w kulturze” (por. wstęp do tego mimem na czek - stało się dziś tym, co socjolog Ulrich Beck nazywa „kategoriami zombie” (Beck, 2002: 203). „Kategorie zombie” są żywymi trupami teorii: nie odsyłają już do żadnych empirycznie opisywalnych zjawisk i ważnych dla ludzi praktyk, ale wciąż nawiedzają dyskusje o nich, a stosowane w badaniach empirycznych mogą prowadzić do wytwarzania artefaktów: „wyników”, które przy najstaranniejszej metodologii i najdokładniejszym opracowaniu mijają się ze światem, który mają opisywać. Wybór metody etnograficznej miał pomóc nam zminimalizować to zagrożenie. Picrre Bourdicu pisał, że etnografia to badania terenowe prowadzone nie tylko w fizycznym „terenie”, ale jednocześnie w filozofii, a więc w święcie pojęć (1990).
Jednym z podstawowych wyzwań w pisaniu o nowych, sieciowych technologiach jest znalezienie takiej siatki pojęć, która dobrze pokaże efekt skali -to, jak potencjalnie globalna sieć jest doświadczana i praktykowana jako lokalna - oraz pozwoli ująć relację pomiędzy ludźmi a technologią w sposób, który z jednej strony nie będzie popadał w technode-terminizm, ale też podkreśli, że działania ludzi rozgrywają się w polu, które ma taką a nie inną infrastrukturę tevhnologiczną i które ma specyficzną sprawczość w kształtowaniu relacji. Oto, jak na potrzeby tego raportu próbowaliśmy to zrobić.
Mówiąc o afordancjach, odwołujemy się do użytku, jaki można zrobić z danej technologii lub architektury komunikacyjnej, na przykład serwisu internetowego lub telefonu komórkowego. Afordancją są też dogodności obecne w przedmiocie lub technologii, a więc te możliwości działania, do których użytkownik jest zachęcany (por. Norman, 1998). W tym sensie afordancją wielu serwisów internetowych jest dodawanie komentarzy, tworzenie list znajomych czy publikowanie zdjęć. Afordancją telefonu komórkowego jest dzwonienie, budzenie, przechowywanie zdjęć, przenoszenie danych z miejsca na miejsce etc. Z tego punktu widzenia trudno traktować internet jak jeden stabilny przedmiot, który ma jasno określone afordancjc. Jako zbiór różnych technologii, aplikacji, architektur komunikacyjnych, ale też po prostu różnych witryn internet jest w szczególnym stopniu podatny na zmiany w ramach społecznie negocjowanych i przekazywanych definicji tego, do czego może służyć. Można wręcz zaryzykować tezę, że duża część rozmów o in-ternecie jest definiowaniem go poprzez opowiadanie o pewnych udanych bądź nieudanych użyciach. Podobnie praktyki nazywane „surfowaniem” nie są korzystaniem z gotowej technologii, lecz współtworzeniem treści i relacji, które dla pojęciowej wygody przyjęło się nazywać internetem. Takie podej-