i powstanie naukowego poglądu na świat, intronizującego fizykę i nauki przyrodnicze, przyniósł nam w XVIII i XIX w. kosmologię mechani-styczną - obraz świata jako maszyny czy też zegara niebios. Ten obraz świata uporządkowanego osiągnął apogeum w pięknie i precyzji Mecaniąue celeste Laplace’a, zgodnie z którą świat funkcjonuje jak mechanizm zegarowy, oraz w koncepcji „wielkiego łańcucha bytów”, wedle której wszystkie istoty żywe układają się w jeden spójny, doskonały ciąg. Mówiąc słowami Alexandra Pope’a:
Vust chain of Being! Which from God hegan.
Natures ethereal, human, angel, man,
Beast, bird.fish, insect, what no eye can see,
No glass can reach; from Infinite to tltee [...]
Język analizy, wywodzący się kiedyś z teologii, został teraz przejęty z nauk fizycznych. (Poezja wypędzona ze świata przez naukę, jak powiadał Whitehead, znajduje swój sposób ekspresji w wieloznaczności, a nowożytna teologia egzystencjalistyczna - w paradoksie.) W naukach społecznych podstawowymi terminami stały się Siła, Ruch, Energia, Moc. (Terminy te, mające swe desygnaty w świecie fizycznym, pozbawione są wszelkiego znaczenia operacyjnego w analizach społecznych.) W miarę rozwoju nauk przyrodniczych, nauki społeczne do metafor zaczerpniętych z fizyki dodały kolejne analogie biologiczne: ewolucję, wzrost, strukturę i funkcję. Do niedawna terminy te należały do języka socjologii.
Nawet kiedy w XIX w. nauki społeczne usiłowały odnaleźć własny język - „człowiek ekonomiczny”, „człowiek psychologiczny”, „kapitalizm” itd. - wiodło to do realizmu pojęciowego, czyli, wedle określenia Whiteheada, do „błędu źle ulokowanej konkretności”. Poszukiwanie „własnego języka”, który miałby uniknąć pułapki reifikacji, prowadzi (jak świadczy Structure of Social Action Talcotta Parsonsa) do „abstrakcji analitycznej”. W ten sposób teoretyczne konstrukcje w socjologii stały się systemami hipotetyczno-dedukcyjnymi, wyprowadzonymi z kilku podstawowych aksjomatów czy też pojęć analitycznych (takich, jak zmienne w Parsonowskich schematach działania), których empirycznymi odpowiednikami nie są już konkretne twory jednostka, społeczeństwo itp.
W ogólniejszym jednak sensie - zwłaszcza gdy chodzi o „technikę umysłową”- dominuje dziś język matematyki (programowanie linio-
we, teoria decyzji, symulacja); używamy więc „nowego” języka zmiennych, parametrów, modeli, procesów stochastycznych, algorytmów, heurystyki, strategii minimax i innych terminów przejętych przez nauki społeczne. Zasadniczą rolę odgrywa tu nie deterministyczny rachunek matematyczny - jak w mechanice klasycznej - lecz rachunek prawdopodobieństwa. Życie jest „grą” - grą przeciwko przyrodzie, grą człowieka przeciwko człowiekowi - w której kierujemy się racjonalnymi strategiami, mającymi zapewnić maksimum korzyści przy minimum ryzyka, minimax korzyści przy minimax ryzyka oraz - wykorzystując ulubiony termin teorii użytecznego wyboru „wygranej”, którą wyznacza „kryterium żalu”.
Wszystko to prowadzi do paradoksu. Słownictwo współczesne ma charakter czysto racjonalny, a jedynym jego układem odniesienia są wzory matematyczne. W nowożytnej kosmologii (podobnie jak w fizyce, a dziś i w innych naukach) pożegnano się z poglądowością i ze słowami; poza elegancją, która ma charakter formalny, liczą się tylko abstrakcyjne wzory matematyczne. Za wzorami tymi nie stoi już jak poprzednio wieczne, niezmienne, uniwersalne, dające się wyróżnić prawo natury, lecz nieokreśloność i brak porządku czasoprzestrzennego1.
Tak więc nasze słownictwo wzmacnia abstrakcyjny, a może nawet mistyczny, charakter wizji świata. Na tym też polega ostateczna rozbieżność świata codziennego doświadczenia i świata pojęć.
Przesłonięcie dystansu
Każda kultura, jak zakładamy, stanowi pewną całość i dlatego mówimy ojej stylu. Kultura religijna odznacza się większą jednością niż ć, inne, ponieważ wszystkie jej składniki zmierzają ku wspólnemu celowi: j ku tajemnicy, budzeniu grozy, ku podniosłości i transcendencji. Jedność ( ta, niczym wspólna nić, łączy jej architekturę, muzykę, malarstwo, '
135
Słownictwo fizyki cząstek elementarnych, o ile rozumiem, w pogoni za własnymi mirażami z powrotem popadło, ku własnemu zdziwieniu, w takie metafory, jak „poósma droga” czy „czarowne kwarki”. Historia fizyki to historia poszukiwania ostatecznych składników materii. Teraz okazać się może, że takie ostateczne cząstki nie istnieją, a mamy do czynienia tylko ze stosunkami zależnymi od położenia obserwatora bądź z okresami rozpadu cząstek, wynikającymi z ich zmiennych stosunków wzajemnych. Możemy zatem, jak Anaksymander, skończyć na tym, co „bezgraniczne”, a nie „ograniczone”.