192
192
XL To
co Intymne i abrorione
częściej na stali mieszkańcy kraju, natrafiali na różnorakich strętwcafi - w gospodzie, na drodze. Królewicz Władysław Waza i jego towaiLe zwrócili uwagę, że piękna oberżystka mogła stać się magnesem przyciągającym gości do gospody, jak to było w przypadku wrocławskiej gospody „Pod Złotym Gryfem". Na marginesie tej notatki Stefana Paca można zauważyć, że inny uczestnik podróży, Jan Hagenaw, dostrzegł zgoła co innego; ktokolwiek z gości wszedł do kuchni, muń) zapłacić kucharce talara — inaczej mu drzwi z powrotem nie otwierano Wchodzono tam podobno dla obejrzenia ryb, a nabrani włączali się do kosztownej zabawy, by naciągnąć z kolei kolegów..
osr,*». biedny
Drastyczną historię opisuje świadek — raczej nawet uczestnik-dok ścisły i bardzo poważny, marszałek de Bassompierre. Jego pamiętnik; stanowiące przeważnie kronikę intryg dworskich, objęły także podrtż do Pragi. A oto w jaką paskudną aferę wpakował go towarzysz podróży Christian Hermann, baron von Russwurm. „Ustalił - mianowicie — z pewnym oberżystą z Nowego Miasta [Mała Stranal, że ten a dwieście dukatów odstąpi mu swe dwie córki, które były bardzo piękne. Myślę, że ten biedak był zaskoczony i pijany, robiąc taką obietnicę, jak się to miało później okazać. Kiedy bowiem przybyliśmy na dwieście kroków od tej gospody, wysiedliśmy z karety, która miała na nas czekać Russwurm i ja wraz z jego czeskim pacholikiem weszliśmy do gospody, zastając ojca przy kominie i jego dwie córki zajęte swoją robotą. Zdziwi się widząc nas, a jeszcze bardziej, gdy mu Russwurm powiedział, że oto niesiemy każdy sto dukatów w zamian za dziewictwo jego dwóch córek, jak nam to już przyrzekł. Wrzasnął, że nigdy czegoś takiego nie obiecywał, i otworzywszy okna zawołał dwukrotnie: mortriaul mortrurf, co ma znaczyć: mordują! Wtedy Russwurm przyłożył mu puginał do gardła i polecił pachołkowi wyjaśnić, że jeśli powie sąsiadom albo jeśli nie poleci córkom robić, co zechcemy, zginie; mnie zaś polec* jednocześnie, żebym brał jedną z nich i się nią nacieszył. Ja, przekonany, że biorę udział w sprawie, co do której panuje pełna zgoda wszystkich stron, byłem zdumiony, że dziewczęta trzeba zmuszać i to w obecność ich ojca. Powiedziałem Russwurmowi, że nie zamierzam ich zmuszać Na to on, że jeśli nie chcę. to niech potrzymam puginał przy gardle ojca. a on zrobi, co należy, z jedną z tych dziewcząt; co uczyniłem z wielkim żalem, a biedne dziewczęta płakały". Dalszy ciąg wypadków rozproszy niepokój czytelnika: „Russwurm zaczął jedną całować, kiedy wielki hałas w sąsiedztwie I...I zmusił go do wypuszczenia branki L..F Autor relacji wraz z Russwurmem zagrozili gospodarzowi i wwS wraz z nim na ulicę, trzymając sztylety przytknięte do jego dałarZl szerokim płaszczem. Dopiero, gdy się oddalili I schowali
i va/c nmtuw ------/ / -
k Bassompierre spokojnie antyszambrował cesarzowi
uśen
» wodzem
^^^htncuz rychh pocieszył się po niepowodzeniu; właściwie toto to neporozumienie było nieszczęśliwą próbą przygody poza Ifonym {lodowiskiem. Bassompierre powrócił do podbojów wśród dam. ^ lotińt) zakochał się we wdowie, pan Esterze, siostrze swego imr/sa broni (.wskazała mi miejsce, dokąd idzie, aby mnie tam Ta miłość, o której mowa jeszcze wiele stron dalej, nie przeszkadzała Francuzowi w wesołych eskapadach do KarlStejnu (jnigdy w żfdu nie spędziłem dziesięciu dni tak miło i nie wykorzystałem ich lęiiąnewtedy tyto to ciągle święto, waążpizy stole, na balu, w saniach ay przy mym, jeszcze lepszym zajęciu"), lego czeska panna, córka tupabiego na Karlśtejnie, nie mogąc z racji choroby ojca przyjechać do Pogi, wezwała naszego bohatera i trzymała go w przebraniu, skrytego przez pięć dni i nocy w komnacie przyległej do własnej sypialnL Czy wszystko, co tu opowiedziano, można uznać za typowe realia podriżył Tak mógł się zachowywać każdy szłachcic-iołnierz w mniej U> bardziej odległej krainie, ale dla obu sytuacji ważne jest owo oderwane od własnego środowiska: większa łatwość nawiązywania kontaktów, tak przecież niezobowiązujących jeśli już wkrótce wypadnę się rozstać .Odjechałem nazajutrz [z KariŚtejnu! i nocowałem w Cocor/ovits (Bassompierre jak wszyscy podróżni beznadziejnie zniekształca nazwy], gdzie pan domu przyjmował mnie doskonałe; i było bmpiękne grono pań: nie chwyciły mnie jednak wcale za serce, bo zbyt "de miejsca dałem w nim pannie Esterze Prechethowts*. Nieczuły!
KOBIECA EGZOTYKA
Wzruszenia Bassompierre'a bledną, gdy je porównać z przeżyciami kronikarza podróży arcyksięda, przyszłego Karola V,
• • .ttsmrcTp uroczystych wypraw dworu burgundzldego
lak juz wiemy, diariuąetnoczys^nw^^ ma;ą wieloraki
Z końca XV ■ P*™"**> zginęta pamięć o wielkich wydarze-
charakter. SP^"tiyda dwo^iej nudy po powrode-Szoegóły niach, ale także dla *» ^ )UstyM czy innych królestwach składali o hołdzie. iaki.ŁIe przemawiały do słuchaczy na dworze bruksel-królowU^^ljJ^ytywano) niż do nas dzisiaj.