SPRZECZNE INTERPRETACJE V
wialskiego, że okaże się ona później jego matką? ,,Domyślność serca", jak w Malwinie?
Pierwsza lektura pełnego tekstu komedii (na scenie mamy zawsze do czynienia z tekstem tak czy inaczej okrojonym) nie tylko nie usunie naszych wątpliwości, ale dorzuci nawet szereg nowych. Sięgnijmy więc do uczonych rozpraw i komentarzy. I one nie przyniosą nam ulgi. Specjaliści--fredrologowie — od Tarnowskiego i Chrzanowskiego aż po ostatnie wypowiedzi Stanisława Pigonia i Kazimierza Wyki — utwierdzają nas tylko w przekonaniu, że sprawa jest naprawdę niezwykle skomplikowana.
Pan JowialskI — pisze Pigoń — należy, obok Zemsty tudzież Ślubów panieńskich — do tych utworów Fredry, co wywołały najżywszą i najgorętszą wymianę zdań w naszej krytyce. I to zdań i szacowań nierzadko sobie przeciwstawnych. Twardy to widać orzech. Rozgryźć go i wyłuskać jądro prawdy wewnętrznej nie jest najwyraźniej sprawą łatwą. Przekonali się o tym liczni jego komentatorzy. Oni też, trzeba to przyznać, sprawę jeszcze utrudnili. Czegóż bo nie nasłuchaliśmy się w naszej krytyce o Panu Jowialskim I Jakże sprzeczne narzucano nam o nim interpretacje! Rozpatrzywszy się w tym Boy, „bez przekąsu — jak powiada — i bez ironii", nie bez żartu wszelako, orzekł, że Pan Jowialski stał się istnym „sfinksem naszej literatury"'1.
Trwająca od lat siedemdziesięciu dyskusja naukowa o Panu Jowialskim stała się — zwłaszcza od czasu głośnego sporu Tadeusza Żeleńskiego-Boya z Eugeniuszem Kucharskim — własnością szerokich kół nie-specjalistów; postawione w niej problemy nie tylko przyczyniły się do podniesienia w oczach czytelników rangi intelektualnej utworu, ale wręcz stały się — obok samego tekstu komedii,
S. Pigoń, W pracowni Aleksandra Fredry, Warszawa 1956, s. 149—150.