łeczeństwa. — wszystko to zamienia jego odrębną od innych egzystencję w nieznośne więzienie. Człowiek oszalałby, gdyby nie mógł uwolnić się z tego więzienia i wyjść w ten czy inny sposób ku ludziom, zjednoczyć się ze światem zewnętrznym” 11.
Logice podobnych wywodów konstatujących tragizm „ludzkiego losu”, tragizm leżący niejako u podstaw samej „istoty człowieka”, można zarzucić jednak to, że została ona skonstruowana w oparciu o doświadczenia współczesnego człowieka, który doznaje owego poczucia odrębności, izolacji i wyobcowania ze świata natury wskutek specyficznych cech życia społecznego i procesu produkcji dóbr. Ten „przeciwstawiający się jednostce”, „okrutny” czy „nieznośny” świat jest przecież konstrukcją czysto ludzką. Proces poznania bowiem, kształtowania światopoglądu nie jest niczym innym, jak nadawaniem zewnętrznej rzeczywistości kulturowo zdeterminowanych znaczeń.
Jeśli więc wbrew przytoczonym wywodom stwierdzamy, iż są_kultury,,..w których ludzie nie czują się ani "wyizolowani z natury, ani osamotnieni, ani nie szczęśliwi z powodu czasowej zmienności form materii, i że ten stosunek do świata zdeterminowany jest pewnymi, dającymi się uchwycić i zbadać cechami tej kultury, to postępowanie nasze może być dwojakiego rodzaju. Można, jak Fromm, uznać to za rodzaj zwyrodnienia, za niegodną człowieka, rzeczywistej jego „istoty”, ucieczkę przed „prawdziwie ludzką” odpowiedzialnością. Właściwą jednak postawą badawczą będzie uznanie, iż mamy tu do czynienia z odmiennym, kulturowo zdeterminowanym typem osobowości ludzkiej — równie „ludzkiej” i równie „prawdziwej” jak nasza. Dlaczegóż bowiem mielibyśmy naszemu kulturowo ograniczonemu,
** Ibidem, S. 75 - 76.
62