czapką i błagał Muzy, aby nie rozpowiadały o tym, co zaszło. Niestety musiał się wszystkiego dowiedzieć fryzjer Midasa, bo Frygijczycy nosili krótko obcięte włosy i często się strzygli; Midas zagroził mu, że go zabije, jeśli komukolwiek szepnie choć słówko
0 jego oślich uszach. Fryzjera jednak tak męczyło dławienie w sobie tej tajemnicy, że nic mógł po prostu wytrzymać: wydłubał głęboką dziurę nad brzegiem rzeki Paktolos, rozejrzał się bacznie dokoła, czy nikt nie podsłuchuje, przytknął do niej usta i szepnął:
— Król Midas ma ośle uszy.
Szybko zasypał dziurę i szczęśliwy, że raz na zawsze tajemnicę pogrzebał, oddalił się beztrosko. Ale z dziury wyrosła trzcina
1 zaszumiała innym trzcinom:
— Król Midas ma ośle uszy, król Midas ma ośle uszył Wkióece posłyszały to ptaki i zaniosły wieść człowiekowi imieniem Me&mpos, który znał ich język. Meiampos powiedział o tym swoim przyjaciołom, aż w końcu doszło do tego, że gdy król Midas jechał przez Frygię swoim rydwanem, zewsząd dochodziły go głosy jego poddanych, którzy wołali:
— Zdejm czapkę, królu Midasie! Chcemy zobaczyć twoje uszy! Obciął więc fryzjerowi głowę i sam się też ze wstydu zabił.
L cwncgo dnia Melampos z Pylos nie pozwolił swym sługom zabić nowo narodzonych węży, które osierociła matka przejechana przez wóz. Wdzięczne wężyki wpełzły do jego łóżka, kiedy spał, i polizały mu uszy swymi rozdwojonymi językami. Rankiem Melampos przekonał się, że doskonale rozumie język ptaków i owadów. Ucieszyło go to, ale i rozczarowało, gdy okazało się, że ich rozmowy są bardzo nudne i czasem tylko może usłyszeć coś bardziej interesującego. Bias, bliźniaczy brat Melamposa, pragnął ożenić się ze swoją kuzynką Pero; ale ojciec Pero nie chciał o tym słyszeć, chyba żeby Bias dostarczył mu stado pokazowych krów, które należały do jego sąsiada odznaczającego się wstrętnym charakterem. Nazywał się on Fylakos, za żadne pieniądze nie chciał się swoich krów pozbyć i biedny Bias omal nie umarł ze zmartwienia. Ale zdarzyło się, że Melampos podsłuchał dwa żurawie, które gawędziły łowiąc żaby w stawie koło jego domu.
— Bardzo mi żal Biaaa, żę nie może zdobyć tych krów — powiedział pierwszy żuraw.
— Tak, to smutne — zgodził się drugi. — Ale jak się przypadkiem dowiedziałem, ktokolwiek by je prócz Biasa ukradł, nic mu się nic stanie, poza tym że pójdzie na rok czy dwa do więzienia; później jednak otrzyma całe stado w prezencie. Lecz gdyby Bias to uczynił, przeznaczone mu jest zginąć z ręki Fylakosa.
Aby przyjść bratu z pomocą, Melampos sam ukradł krowy i dał się przychwycić na gorącym uczynku FyUkosoy%s]aóry go zamknął w swym prywatnym więzieniu.
91