CXVI TRYUMFALNY POWROT WITKACEGO
obyczajowo-psychologiczna to tylko materiał, na którym Witkacy pasożytuje, niemiłosiernie go przeinaczając. Realistyczna inscenizacja wskrzesza wszystkie te formy z bezzasadną powagą. Jeśli dziwactwo u Witkacego nudzi, to dosłowność zabija...
Reżyser musi zatem zbudować mu świat własny, mimo wszystko osobliwy i jedyny w swoim rodzaju. Co zapewni mu spoistość? Nie naśladowcze prawdopodobieństwo, ale konsekwencja w deformacji, wyprowadzonej z Witkiewiczowskich lęków, zachwyceń i urojeń. Paru reżyserom (z Jarockim na czele) na pewno się to udało. Co równie pocieszające, pojmują to coraz lepiej aktorzy, zwłaszcza młodsi.
W tym także duchu pracowali — trochę na oślep — reżyserzy zagraniczni. Mniej (lub wcale nie) zajęci polityką i historią Witkacego, odkryli w nim kopalnię estetycznych szans i psychoanalitycznych osobliwości. Witkacy umieścił się im gdzieś między Freudem a da-daizmem... Jak w Polsce, tak za granicą, Witkacy nie poddawał się jednak łatwo i umykał z klasyfikacyjnych szufladek, odsłaniając coraz to nowe dziwności „W ostatnim dziesięcioleciu był Witkacy najchętniej tłumaczonym, najszerzej omawianym i na pewno najczęściej granym autorem polskim. Tłumaczono go na szesnaście języków [...] odbyło się ponad sto premier w teatrach siedemnastu krajów”11. Ciekawe, że najchętniej grano Witkacego w Stanach Zjednoczonych, gdzie bił popularnością i Gombrowicza, i Mrożka.
Pozostaje już tylko omówić główne kierunki badań. Witkacy nie jest dzisiaj tym samym pisarzem, którego znano w roku 1938, a tym bardziej w 1958. Jest auto-
M J. Degler, Twórczość St. I. Witkiewicza na śiciecie, j Próba bibliografii, «Przegląd Humanistyczny* 1977, z. 10, s. 136. j
rem czterech — a nie dwóch — powieści: wydano bowiem 622 upadki Bunga (1972) i Jedyne wyjście (1968). Blisko trzydziestu sztuk: dwunastu zaginionych, których tytuły zdołano ustalić, zapewne nie da się już odnaleźć (choć jeszcze w 1974 roku odkryto Panną Tutli-Putli...). Ciekawym uzupełnieniem dzieła Witkacego okazały się natomiast Niemyte dusze, napisane w 1938, ogłoszone w 1975 roku. Ogromnej pracy dokonali Leszczyński, Michalski i Degler, gromadząc dziesiątki rozproszonych w czasopismach rozprawek i artykułów, które zapełniły cztery spore tomy dużego formatu. Michalski odkrył pokaźny traktat filozoficzny, Zagadnienie psychofizyczne, który zmienił nieco pogląd specjalistów na ewolucję Witkacowych poglądów. Degler zaś zasłużył się szczególnie znakomitym opracowaniem rozpraw literackich i teatralnych, opatrzonych przezeń w setki stron przypisów i komentarzy... Jest też najlepszym znawcą teatralnej kariery Witkacego. Ciekawa jest wreszcie korespondencja pisarza, która już dzisiaj złożyłaby się na sporą książkę: przyszłość dorzuci na pewno jeszcze niejeden plik listów. Pozwalają one lepiej poznać człowieka i wyjaśnić zagadki biografii. Pracuje nad nią Micińska, dorzucając stale nowe informacje o Witkacym.
Można zatem powiedzieć, że wydawcy i erudyci uwinęli się stosunkowo szybko, przynajmniej jak na polskie zwyczaje. A badacze? Wyróżnili wyraźnie dwa ośrodki zainteresowania. Pierwszym była teoria Czystej Formy, która i przed wojną budziła gorące dyskusje. Teraz jednak badano ją inaczej: w związku z całością dzieła, które rozjaśniała? czy też przeciwnie, zaciemniała? Przejście od estetyki do literackiej praktyki Witkacego pozostaje wciąż trudne interpretacyjnie. Zapewne, niemało pomogli filozofowie. Pomian