34 ROZDZIAŁ II
gunowość i wyraziste różnice, stają się dynamiczne i zaczynają wokół siebie oscylować. Lecz nawet jeśli Austin - z istotnych powodów — zrezygnował z dychotomii konstatujący/performatywny, to nie zakwestionował zarazem tego, że sformułowana wcześniej definicja performa-tywności, obejmująca swoim zasięgiem tylko źródłowe performatywy, charakteryzuje takie (językowe) działania, które mają autoreferencyjną naturę i tworzą rzeczywistość. Jako takie mogą one być fortunne lub niefortunne w określonych instytucjonalnych i społecznych warunkach (najwyraźniej to niefortunność jest jednak dla Austina najbardziej ciekawym przypadkiem, jak pokazują jego wyczerpujące i szczegółowe opisy niepowodzeń performatywnych aktów mowy). Kolejną, istotną cechą charakterystyczną dla performatywów jest ich zdolność do destabilizacji dychotomicznych par pojęć, czy nawet zniesienia ich dychotomii.
Austin stosuje pojęcie performatywności wyłącznie w odniesieniu do aktów mowy. Jednak jego definicja nie wyklucza możliwości objęcia tym pojęciem takich fizycznych działań, z jakich na przykład składał się performans Lips of Thomas. Wręcz przeciwnie, taka możliwość sama się narzuca. Jak już pokazałam, w tym performansie chodzi o działania autoreferencyjne, ustanawiające specyficzną rzeczywistość (do czego, nawiasem mówiąc, zawsze prowadzą konkretne działania). Dzięki temu mogą one spowodować przemianę artystki i uczestników jej performan-su, niezależnie od tego, jaką postać przybierze owa przemiana. Jak jednak zastosować w tym przypadku kryterium fortunności bądź niefortun-ności? Nie ma wątpliwości, że artystka zjadła zbyt wiele miodu i wypiła zbyt wiele wina oraz faktycznie poraniła swoje ciało, używając żyletki i pejcza. Nie ma też wątpliwości, że kres jej cierpieniom położyli widzowie, którzy podnieśli ją z brył lodu i wynieśli z sali. Czy jednak tym samym performans się udał? Jakie instytucjonalne warunki trzeba spełnić, by uznać przedstawienie za „fortunne” lub „niefortunne”?
Ponieważ chodzi tu o wydarzenie artystyczne, trzeba najpierw pomyśleć o tych koniecznych warunkach, jakie dyktuje sztuka jako określona instytucja. Miejsce performansu, czyli galeria sztuki, wyraźnie wskazuje Ua ramy działania, jakie ta instytucja wyznacza dla wszystkich uczestników. Co jednak z tego wynika? Jakie warunki w pierwszej połowie lat Siedemdziesiątych dyktowała sztuka jako instytucja? W tym czasie, kiedy coraz częściej pojawiały się pochodzące tyleż z centrum artystycznego świata, co z jego marginesów inicjatywy, mające na celu restrukturyzację
i nowe określenie funkcji sztuki. Przesądzające o powodzeniu perfor-mansu instytucjonalne warunki nie są tu z całą pewnością tak oczywiste i jednoznaczne, jak przy zawieraniu związku małżeńskiego czy podczas chrztu. Trudno też w tym kontekście sformułować kryteria, pozwalające stwierdzić, czy interwencję części widzów należy traktować jako przyczynę powodzenia czy też może niepowodzenia całego performansu.
Nie koniec na tym. Performans miał przecież miejsce nie tylko w ramach wyznaczonych przez sztukę jako instytucję. Jak już udowodniłam, posiadał on cechy zarówno rytuału, jak i widowiska. Dlatego należy teraz zadać pytanie, na ile jednocześnie dokonał się proces zmiany ram „rytuału” i „widowiska” na te, które definiują wydarzenie artystyczne. Jaki aspekt tych kolidujących ze sobą oraz z pojęciem „sztuka” ram należy uwzględnić jako kryterium oceny udanego lub nieudanego performansu?7
To oczywiste, że spisana przez Austina lista koniecznych do spełnienia warunków powodzenia wypowiedzi performatywnych1 2 daje się z trudnością wykorzystać jako podstawa estetyki performatywności. Jak dowodzi przypadek Lips of Thomas, to właśnie gra z rozmaitymi ramami i ich kolizje stanowią element pełniący kluczową funkcję w przemianie uczestników. Któż miałby decydować o tym, czy przemiana uczestników to dowód tego, że performans się udał? Kwestia powodzenia per-
7 Na temat pojęcia ram por. G. B a t e s o n, Eine Theorie des Spiels wid der Phan-lasle, [w:] idem, ókologie des Geisles. Anthropologische, psychologische, bioto-gische und epistemologische Perspektiven, Frankfurt/Main 1985, s. 241-261; oraz E. G o f f m a n, Rahmen - Analyse. Ein Versuch Uber die Organisaiion vart Alliags-erfahrungen, Frankfurt/Main 1977.
„(A. I) Musi istnieć uznana procedura konwencjonalna, posiadająca pewien konwencjonalny skutek; procedura ta musi obejmować wypowiadanie pewnych stów przez pewne osoby w pewnych okolicznościach, przy czym: (A.2) poszczególne osoby i okoliczności w danym przypadku muszą być odpowiednie dla powołania konkretnej procedury, jaka została powołana. (B. I) Wszyscy uczestnicy muszą przeprowadzać daną procedurę zarówno poprawnie, jak też (B.2) w zupełności. (T. I) Kiedy, co zdarza się często, dana procedura jest przeznaczona do użytku dla osób, mających pewne myśli i uczucia lub do wszczynania, jako następstwa, pewnego postępowania jakiegoś uczestnika, wtedy osoba uczestnicząca, a więc powołująca daną procedurę, musi faktycznie mieć owe myśli i żywić te uczucia, a intencją uczestników musi być postępowanie w dany sposób, a ponadto (T.2) rzeczywiście muszą w następstwie postępować w ten sposób". (J. L. A u s 1 i n, Jak działać słowami, s. 563-564).