IV RZECZPOSPOLITA U SCHYŁKU XVI WIEKU
współzawodniczył zamożny przedstawiciel patrycjatu, chętnie i stosunkowo łatwo przechodzący w tej epoce w szeregi szlachty.
W parze z gospodarczą szła i koniunktura polityczna: w XVI stuleciu szlachta przeżywa „złoty wiek” swojej historii. Złożony z przedstawicieli tego stanu sejm od połowy XVI wieku rządził państwem wspólnie z królem, częstokroć wbrew magnaterii. Posłowie szlacheccy decydowali o poborze podatków, wpływali na treść uchwalanych ustaw, zwanych wówczas konstytucjami, debatowali nad zaciągiem wojska. W XV i XVI wieku szlachta wywalczyła sobie liczne przywileje osobiste; m. in. bez wyroku sądu nie można jej było więzić ani pozbawiać własności ziemskiej. Ponadto przedstawiciele szlacheccy w sejmie uzyskali przywilej „nihil novi”, stwierdzający, że w sprawach publicznych „nic nowego” bez ich zgody nie będzie postanowione.
Polska XVI wieku nie znała wojen domowych na tle politycznym, społecznym czy religijnym. Dlatego też z niejaką dumą patrzono na Zachód Europy w takich właśnie walkach pogrążony. Wewnętrznej koniunkturze politycznej odpowiadał również pomyślny (do czasu) dla Rzeczypospolitej, rozwój sytuacji międzynarodowej. Abstrahując od późniejszych ujemnych skutków zarówno układu wiedeńskiego (1515), jak też traktatu krakowskiego (1525), trudno zaprzeczyć, że pierwszy zabezpieczył Polskę przed grożącym wówczas aliansem habsbursko-moskiews-ko-krzyżackim, drugi zaś położył kres wojnom z państwem krzyżackim. Przekształcone w świeckie księstwo (Prusy Książęce), a przez to samo izolowane od popierającego je dawniej papiestwa i cesarstwa, będzie ono przez cały wiek XVI szukać oparcia w Polsce. Poważne znaczenie miało również i to, iż Rzeczypospolitej udało się uniknąć bezpośredniego starcia z potężnym imperium osmańskim; w 1533 roku zawarto nawet z Turcją tzw. „wieczysty pokój”, przestrzegany przez obie strony do początków następnego stulecia. Walki z Moskwą były toczone na peryferiach olbrzymiego państwa polsko-litewskiego lub wręcz poza jego granicami. Państwo to po unii lubelskiej rozciągało się na
obszarze 815 tys. km*, w następnym zaś stuleciu, w wyniku nowych nabytków terytorialnych na Wschodzie, powiększyło się do blisko miliona kilometrów kwadratowych.
Po przedstawieniu różnorodnych czynników składających się na koniunkturę XVI wieku, należy postawić pytanie, czy Polska oraz jej obywatele umieli wykorzystać ten okres ze wszech miar sprzyjających okoliczności. Od razu można powiedzieć, że wyzyskali je nie do końca i nie we wszystkich dziedzinach. Najpełniej chyba uczyniono to w zakresie rozwoju kultury narodowej; ówczesne osiągnięcia literackie i naukowe były szeroko znane poza granicami kraju. Wystarczy przypomnieć wpływ poezji Kochanowskiego na literaturę piękną innych krajów słowiańskich czy fakt, że teoria heliocentryczna Kopernika legła u podstaw nowożytnej astronomii. Częściowe tylko sukcesy można odnotować, jeśli chodzi o scalenie terytorium państwa i zacieranie różnic dzielnicowych; po włączeniu bowiem Mazowsza do Korony oraz daleko posuniętej unifikacji prawnej Prus Królewskich następnym pokoleniom pozostawiono troskę o wcielenie do Polski Prus Książęcych i odzyskanie Śląska. Wiązało się to zresztą ściśle z przesunięciem zainteresowań politycznych w kierunku ekspansji wschodniej.
Przejęte, wraz z ziemiami ruskimi Wielkiego Księstwa Litewskiego, latyfundia położyły po unii lubelskiej podwaliny pod potęgę — polityczną i gospodarczą — nowego możnowładztwa. Skutki przewagi tej warstwy Polska miała odczuć dopiero w XVII wieku, już jednak za rządów Stefana Batorego wystąpiły w życiu politycznym pierwsze niepokojące przejawy zagrażającej mu anarchizacji. Lekarstwa na nią próżno było szukać w istniejących instytucjach ustrojowych. „Złoty wiek” nie stworzył bowiem silnej armii, zasobnego skarbu czy sprawnego systemu sejmowania, a więc form prawnych, które by odpowiadały potrzebom nowożytnego państwa. Nie można oczywiście lekceważyć tak wybitnych osiągnięć, jak rozwój polskiego parlamentaryzmu czy też obdarzenie szerokiego kręgu obywateli prawem udziału