finicji słowa monogamia w jego zwykłym i dwuznacznym sensie. W rezultacie ewolucja małżeństwa wydaje mu się niepojętą anomalią, ponieważ w pierwszych fazach rozwoju historycznego dostrzega on, w swoim przekonaniu, wyższą formę seksualnego związku, która zdaje się następnie zanikać w okresie przejściowym, aby później pojawić się na nowo. Wyciąga on stąd wniosek, iż nie ma stałej zależności między postępem społecznym w ogólności a stopniowym posuwaniem się w kierunku doskonałego typu życia rodzinnego. Odpowiednia definicja pozwoliłaby uniknąć tego błędu13.
W innych wypadkach podejmuje się starania o definicję przedmiotu, którego badanie ma dotyczyć, zamiast jednak objąć tą definicją i umieścić w jednej rubryce wszystkie zjawiska o tych samych cechach zewnętrznych, dokonuje się między nimi wyboru. Wybiera się tylko niektóre z nich jako rodzaj elity, jak gdyby tylko one miały prawo do tych cech. Inne natomiast rozpatruje się tak jak gdyby posiadały owe wyróżniające cechy na mocy uzurpacji i nie bierze się ich w rachubę. Łatwo wszakże przewidzieć, iż tą drogą dojść można jedynie do pojęć subiektywnych i zniekształconych. Eliminacja taka musi być bowiem przeprowadzoną wedle powziętej uprzednio idei, skoro u zarania nauki żadne badanie nie mogło jeszcze ustalić, czy owa u/urpocja miała istotnie miejsce, jeśli nawet przyjąć, ii była możliwa. Zjawiska wybrane, zawdoęcząją awe uwzględnienie wy-'łącznic temu, że lepiej niż inne odpowiadały idealnej koi£
tt Tm mm brak Makii promdrt fniml do iwMaoia, ii de-fyotytoa eif mó—i m pocaąfta. Jik I aa koócu dotycb* im i,wyg, jifdf- W nu ijaMaM dwaokiada pfaneouu j demo-
tu ifpM ci BB §■Hi
■ cepcii danej, dziedziny, .rzeczywistojcj.. Tak np. Garofalo ■wykazuje na początku swej Kryminologii, iż punktem wyjścia
■ tej nauki winno być „socjologiczne pojęcie zbrodni”1. I W celu stworzenia tego pojęcia nie porównuje on jednak ■wszystkich, bez różnicy, czynów, jakie w rozmaitych typach
■ społeczeństw są systematycznie karane, ale tylko niektóre [ z nich, a mianowicie te, które obrażają to, co w moralności ■powszechne, niezmienne. Uczucia moralne, które zanik-I nęły w wyniku ewolucji, uważa za pozbawione oparcia
[ w naturze rzeczy z tego powodu, że nie zdołały się utrzymać, tym samym wydaje mu się, że czyny będące ich pogwałceniem zwane są zbrodniczymi w pewnych tylko, przejściowych i mniej lub bardziej patologicznych okolicz-nościach.tfZliminacjptej dokonuje on jednak na podstawie swej najzupełniej osobistej koncepcji moralności. Wychodzi mianowicie od poglądu, że potok ewolucji moralnej, rozpatrywany u swych początków lub blisko nich, niesie mnóstwo rozmaitych śmieci i nieczystości, które później stopniowo wyrzuca, aby dzisiaj dojść do zupełnego oczyszczenia z przypadkowych elementów zakłócających pierwotnie jego bieg. Zasada ta nie jest jednak ani oczywistym pewnikiem, ani dowiedzioną prawdą; to tylko hipoteza, i to pozbawiona jakiegokolwiek uzasadnienia. To, co w moralności się zmienia, jest nie mniej zgodne z naturą rzeczy od jej składników niezmiennych. Owe przemiany, jakim uległa moralność, świadczą tylko o zmienności samych rzeczy.
W zoologii nie uważa się form właściwych gatunkom niższym za mniej naturalne od form występujących na wszystkich szczeblach rozwoju świata zwierzęcego. Podobnie, fakty uważane za zbrodnicze przez społeczeństwa prymi-
69
Criminologie, s. 2.