Hnrpagon
Jadłem ci nader «a tokie uczucia.
Muruuiia
IM HfWW
\ie w tiret mam dłużej.
Harpojum. Marianno. Eliza, Kleant. Walery, Frozyna, Zdziebełko Harytagon
Oto syn pragnie złożyć ri uszanowanie.
Marianna po cichu do Fhtryny
Ach, Fnayno. cói za zdarzenie! To właśnie ten, o którym ci mówiłam.
Frozyna
do Marianny
Istotnie, nadzwyczajnv zbieg okoliczności!
Harpagon
Uważam, ii pani się dziwi, widzęc mnie ojcem tak dorosłych dzieci; ale wkrótce zbędę się obojga.
kleant do Marianny
Jeśli mam pani prawdę wyznać, nie spodziewałem się nigdy takiego spotkania. Zdzi-1 w iłem się niemało, kiedy mi dziś rano ojciec obwieścił swój zamiar.
Marianna
Toż samo mogłabym powiedzieć o sobie. To spotkanie zaskoczyło mnie nie mniej od | pana; nie byłam przygotowana na takie zdarzenie.
Kleant
To pew na, pani, iż ojciec: nie mógł uczynić lepszego wyboru i że Kleant-
zaszczyt oglądania pani jest dla mnie niemałym szczęściem; jed- dwuznacznie nakie, mimo wszystko, nie będę pani upewniał, iż z radości ę do Marianny powitam w tobie moję macochę. Dworne oracje zbyt trudne mi sę w tych warunkach; niepodobieństwem mi jest winszować pani jej tytułu. Te slow I mogłyby się wydać nie dość uprzejme; ale pewien jestem, że ty, pani, zrozumiesz je I tak jak należy i pojmiesz, iż ten zwięzek musi we mnie budzić bardzo naturalni odrazę, "ftiedzęc. kim jestem, nie możesz się nie domyślać, do jakiego stopnia staje oni
w drodze mym pmgnieniom; jeżeli mam prawdę wyznać, powiem z przeproszeniem mego ojcu. że gdyby rzeczy zuleżiiły ode mnie, małżeństwo to nie przyszłoby nigdy do skutku.
Harpagon
A to doprawdy bezwstydnik! Ładna oracja powitalna.
Marianna
Ja zaś w odpowiedzi wyznam, że moje uczucia w tym względzie są zupełnie podobne. Jeżeli panu byłoby przykro widzieć we mnie macochę, i mnie również bardzo byłoby niemiło ujrzeć w nim pasierba. Nie myśl, proszę, że to z mej woli grozi panu to niebezpieczeństwo. Za nic nie chciałabym panu zrobić przykrości; i o ile przemoc nie zmusi mnie do tego, daję panu słowo, że nie przystanę nigdy na małżeństwo, które pana tak martwi.
Harpagon
Ma słuszność. Na takie głupie odezwanie trzeba odpowiedzieć Harpagon — z tego samego tonu. Przepraszam cię bardzo, ślicznotko, za złośliwość zuchwalstwo syna; głuptas nie pojmuje jeszcze znaczenia tego, wobec Kleanta co mówi.
Upewniam, że się nie czuję bynajmniej obrażoną; przeciwnie, sprawił mi przyjemność, wyrażając otwarcie swe prawdziwe uczucia. Podoba mi się to wyznanie; gdyby przemówił inaczej, zmniejszyłoby to mój szacunek dla niego.
Harpagon
Zbyt dobra jesteś, że tak tłumaczysz jego głupstwa. Z czasem zresztą nabierze rozsądku; zobaczysz, że zmieni zapatrywania.
Nie, ojcze, nie byłbym zdolny odmienić uczuć i proszę usilnie panią, by zechciała im uwierzyć.
Frozyna
Patrzcie mi błazna! Brnie coraz dalej!
Czy chciałbyś, ojcze, abym kłamał swoim myślom?
Harpagon
Jeszcze! zaczniesz ty mi gadać z innego tonu?
Dobrze więc, ojcze, skoro tak każesz, będę przemawiał inaczej. Kleant o uczu-
Pozwól więc, pani, że postawię się na miejscu ojca i wyznam ci, ciach do Ma-
iż nie widziałem w świecie nic równie uroczego; nie pojmuję rianny
większego szczęścia niż podobać się tobie; tytuł twego męża jest
zaszczytem i rozkoszą, które bym przełożył nad potęgę największych władców świata. Tak, pani; szczęście posiadania cię jest w moich oczach najpiękniejszym losem.