płiwości, czy w tym sensie de Sade jest pornografem, odrażająca bowiem u niego jest -nie śmiałość czy drastyczność erotyczna, lecz właśnie filozofia człowieka. W innym miejscu, w związku z Henry Millerem, Giese pisze, ze humor wnosi „deziluzję”, a tym samym „od-erotyzowuje” („desillusioniert, jedenfalss enteroti-siert”)**. Wydaje się, że brak iluzji nie tyle pozbawia dzieło erotyzmu, iie zmienia jego estetyczną kategorię. Z pewnością jednak trafne jest spostrzeżenie, że humor, (lepiej byłoby powiedzieć: komizm) działa anty-pornograficznie. Sądzę nawet, że komizm znosi pornografię. W znaczeniu przyjętym powyżej powiemy, że istnieje dowcip obsceniczny, ale nie ma dowcipu pornograficznego.
8
Rozpatruje się stosunek literatury i sztuk plastycznych (lub też tworów symulujących sztukę) do pornografii, nikt natomiast nie dopuszcza istnienia pornografii w muzyce. I słusznie. Pojawił się wprawdzie termin „pornofonia”, a kiedyś głośny był skandal z emisją porncfonicznej taśmy przez 'rozgłośnię harcerską. Pornofonia wszakże nie jest muzyką ani złą, ani dobrą, lecz rodzajem zapisu dźwiękowego i ikenu akustycznego {w tym wypadku głosu ludzkiego jako symptomu orgastycznego uniesienia). Pornofonia w ogóle nie jest muzyką. Inna rzecz, że muzyka może działać podniecająco, ale jedynie na zasadzie odruchów warunkowych, co nas tu nie interesuje. Neurofizjolog czy psychiatra stwierdziłby zresztą, że jako bodziec warunkowy muzyka może także wywołać stan przeciwny. stan niemocy. Struktura bodźca warunkowego jest z tego punktu widzenia mniej ważna niż jego „historia”, a więc związki, w jakie wchodził on z innymi nie-specyfistycznymi bodźcami.
Potoczna definicja pornografii, która mówi o pismach, drukach, wizerunkach i innych przedmiotach wy wołu-jących podniecenie płciowe, winna więc być skorygowana: 1) przedmioty, jeśli są to przedmioty użytkowe, obojętne (normalnego czy perwersyjnego użytku, pojęciem „pornografii” objęte nie będą; 2) mało powiedzieć: „pisma, druki, wizerunki”, ponieważ mogą w grę wchodzić utwory mówione; 3) odrzuciwszy przedmioty użytkowe i wprowadziwszy w krąg rozważań utwory mówione, użyjemy zamiast wyliczania: „pisma, druki ..ściślejszego terminu: „teksty”; 4) dodajmy jednak, że teksty te muszą mieć denotację erotyczną (takiego zastrzeżenia bowiem wymaga usunięcie tekstów nieerotycznych działających na prawach bodźca warunkowego).
Bez tego ostatniego zastrzeżenia koncepcja dystansu byłaby w ogóle mało przydatna. Bez tego zastrzeżenia także koncepcja pornograficznego odbioru skazana byłaby na jałowe redukowanie problemu do subiektywizmu czytelniczego.
Denotacja erotyczna ułatwia odbiór pornograficzny, gdy tekst składa się ze znaków ikonicznych, w tym sensie także ikonów werbalnych 97, a więc zdolnych do wywoływania wyobrażeń odtwórczych. Z tego łatwo wysnuć wniosek, że malarstwo realistyczne bardziej narażone jest na pornograficzny odbiór niż malarstwo abstrakcyjne, i to jest prawda, choć prawda banalna. Jeśli czytelnik lub widz traci dystans wobec wybitnego dzieła sztuki erotycznej, to winę za to ponosi on, a nie twórca. Nie wolno jednak przeoczyć faktu, że istnieją utwory, nieraz imitujące dzieło sztuki, nieraz nie podejmujące żadnego wysiłku w tym kierunku, które zakładają ów brak czy utratę dystansu, choćby z powodów komercjalnych.
Termin „dystans” nie wydaje się jednak terminem
305
120 Powinowactwa literatury