286 Max Dvorak
prawdą i siłą życia, tak sztuka gotycka uczłowiecza schematy wczesnośredniowieczne przez wypełnienie ich prostym ludzkim | uczuciem i życiem duchowym.
W tym procesie rozwojowym właśnie Włochom przeznaczone było odegrać szczególną rolę. Najpierw nie w dziedzinie sztuki, ale w religijności i to już z początkiem wieku XIII. Oto w osobie św. Franciszka objawia się geniusz, który uczuciom religijnym swego narodu nadał nowy kierunek. Jego życie przypada na okres, w którym średniowieczna kultura zbliżała się do swego szczytu. Gmach teologicznej interpretacji świata był rozbudowany równie wszechstronnie jak autorytet świecko-kościelny i nadchodził czas, w którym kulturę tę miała ukoronować potężna synteza intelektualna filozoficzno-teologicznego systemu największego myśliciela średniowiecza. Wszystkim tym wzgardził św. Franciszek. Tak jak i prostym ludziom z ludu, obce były mu teologiczne spekulacje jego czasu, a złożonej strukturze społecznej swej epoki przeciwstawiał ideał biednego waganta. Nie miały znaczenia dla niego ani skomplikowany średniowieczny aparat wychowania i opanowywania człowieka, ani kunsztowna, schola-styczna nauka o cnotach. Ubóstwo, kazanie apostolskie, bezgraniczna miłość bliźniego i pokorne samoupokorzenie — to były środki, przy pomocy których chciał stworzyć ludziom nowe królestwo niebieskie na ziemi.
Idee te nie były nowe, sięgały bowiem czasów apostolskich i początków chrześcijaństwa ewangelicznego; bezpośrednio zaś nawiązywały do nauk waldensów. Ta poiudniowofrancuska sekta. której założycielem był Piotr Valdo, jako reakcja elementów późnoantyeznych na ewolucję średniowiecza była najkrwawiej zwalczana przez Kościół. Podobnie jak św. Franciszek waldensi domagali się ubóstwa, swobodnej interpretacji Pisma Sw., pokornego znoszenia zła. Zbieżności te nie mogą budzić wątpliwości. Tylko ze św. Franciszka aprobowała kuria, waldensów zaś uznano za heretyków. Przy całym pokrewieństwie ideałów rozróżnienie takie nic było oczywiście przypadkowe, wiele bowiem dzieli naukę św Franciszka od południowofrancuskiej sekty. Różnica polegała na tym. ze św. Franciszkowi nie chodziło o walkę z ofi-
cjainym Kościołem, lecz o pogłębienie życia religijnego w jego ramach. Fakt, że stało się to możliwe, nie wynika z osobistych walorów świętego, ale z ogólnej atmosfery czasu, w którym żył. Trzeba bowiem pamiętać, że był to okres wypraw krzyżowych i że on sam brał udział w jednej z nich. Wtedy też miało miejsce jedno z najbardziej szalonych przedsięwzięć, jakim była krucjata dzieci, co tłumaczyć można jedynie bezgraniczną władzą fantazji nad umysłem, pragnieniem wzbogacenia, a nawet zastąpienia autorytatywnego chrześcijaństwa przez chrześcijaństwo oparte na świeckim życiu duchowym. Tak jak całe życie duchowe coraz bardziej koncentrowało się na sprawach świeckich, tak również w dziedzinie uczuć religijnych nastąpił zwrot w kierunku intensywniejszego odczuwania świata i nie przypadkiem też wygłaszający kazania i sławiący chwałę Boga i świata wagant nazwał siebie trubadurem Bożym.
Jeżeli zaznacza się w tym ogólny duch czasu, to św. Franciszek wzbogaca to nowe chrześcijańskie wspólne dobro o specyficznie włoską nutę. Cechuje ją zmysłowa postawa, która dominuje w całej jego działalności. To, co głosi, nie ma charakteru abstrakcyjnych nauk czy modlitw, bowiem wszystko dzięki miłości do Boga staje się dla niego prawdziwym przeżyciem. Ze wzruszeniem czytamy, jak na trzy lata przed swoją śmiercią obchodził w Greccio Boże Narodzenie. Samotny przygotowywał w lesie stajenkę poleciwszy sprowadzić wołu i osła oraz przynieść dziecko, które, klęcząc przed stajenką, trzymał na rękach, by w ten sposób przeżyć i wyobrazić sobie wilię Bożego Narodzenia.
I tak było ze wszystkim, o czym opowiada Ewangelia — jakby sam to przeżywał; kiedy mówił o ukochaniu swej duszy, biednym Chrystusie, jak pieściła go i bawiła się z nim matka, jak przyszli trzej królowie, by złożyć mu hołd, jak rodzice musieli z nim uciekać w nocy, jak biedny i poniżony tułał się po kraju, jak cierpiał na krzyżu wśród naigrawań i pogardy, jak bardzo cierpieli ci, którzy go kochali. Wystarczy tylko przeczytać fragmenty kazań świętego lub jego słynną pieśń do słońca, by stwierdzić, jaką siłą zmysłowej naoczności i sugestywności rozporządzał jego poetycki umysł.