172 Andrzej Chojnowski
mającej tylko pozory bezinteresowności, należałoby (...) od projektu powołania Legionu Zasłużonych bezwarunkowo odstąpić. Uderza mnie w projekcie konstytucji jeszcze jeden bardzo ważny szczegół. Brak w nim sformułowanego wyraźnie pojęcia, jakie jest stanowisko obywatela w państwie. (...) Po ciężkich doświadczeniach w przeszłości, związanych z utratą niepodległości — boimy się jak ognia przerostu poczucia praw obywatelskich na niekorzyść obowiązków. Zupełnie słusznie. Ale bać się mamy tylko przerostu praw. (...) Pełnym obywatelem jest dopiero ten, kto w pełnym i rozumnym poczuciu swoich praw umie wypełniać wszystkie obywatelskie obowiązki”1.
Buntownicze gesty Grupy Kobiecej nie mogły rzecz jasna przejść bez echa. „Zaczynamy być niewygodne rozmaitym czynnikom «u góry» — oceniała Moraczewska — przez swoje oporne ustosunkowanie się do kierunku, który zaczyna zarysowywać się coraz wyraźniej w rządzie i w BB. (...) Coraz częściej stajemy w sprzeczności do leaderów naszego obozu i protestujemy gorąco w Klubie, w Sejmie i przy każdym zetknięciu z BB. Nie możemy także znieść metod niemoralnych, urągających etyce”2. Liderzy ci postanowili ze swej strony przywołać „buntowniczki” do porządku. Jeden z pomysłów przewidywał zneutralizowanie znaczenia ZPOK drogą ożywienia działalności Partii Pracy i stworzenia w jej szeregach sekcji kobiecej. Z propozycją taką zwrócono się na początku września 1933 r. do Haliny Krahelskiej (publicystki, powieściopisarki, inspektora pracy w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej), lecz choć ta zaaprobowała sam pomysł, nie wyszedł on, jak się zdaje, poza fazę wstępną3.
Skuteczniejszą metodą okazało się podsycanie istniejących w ZPOK antagonizmów personalnych. Zachodzące wydarzenia powodowały bowiem w szeregach organizacji dość zróżnicowane reakcje. Część członkiń uważała, iż zasadnicza idea przyświecająca założycielkom ZPOK doznała porażki, jako że wobec utrzymującej się dominacji mężczyzn dalsze uprawnienie osobnej, odwołującej się do zasad etycznych polityki kobiecej, nie ma sensu. Ponadto wydarzenia te „nie tylko otworzyły oczy na zupełny brak lojalności mężczyzn w stosunku do kobiet, ale na małą wartość kobiet w momencie rozpętania osobistych ambicji!” Dlatego ZPOK winien powiedzieć sobie, iż usuwa zupełnie politykę ze swego programu. „Dopóki wierzyłyśmy, że można zmienić metody walk politycznych, mogłyśmy tworzyć oddziały Związku, gdy [...] okazało się, że nie można uczciwie polityki robić, trzeba się od tego usunąć, a zabrać do wychowywania człowieka, bo zawsze metody są takie, jakim jest człowiek, który je wprowadza”4.
Inna część ZPOK wypowiadała się przeciw postawie hamletyzowania (tak określano linię narzuconą ZPOK przez Moraczewską)5 i za pełnym podporządkowaniem się strategii kierownictwa BBWR. Orędowniczką tego stanowiska była przede wszystkim Maria Jaworska, wyrastająca na główną konkurentkę Moraczewskiej we władzach organizacji6. „Trzeba się zastanowić — argumentowała — kto jest wykładnikiem Jego [Piłsudskiego — A.Ch.] myśli i wofe — ten z kim mówi: Beck i Jędrzejewicz, Sławek. A konkluzja — jeśli ktoś uznaje autorytet Marszałka, musi uznać tych ludzi”7.
Argumentacja Jaworskiej spotykała się z licznymi zastrzeżeniami, ale nawet wśród odrzucających ten sposób rozumowania rozlegały się głosy krytyki pod adresem Moraczewskiej, która swą polityką doprowadziła — zdaniem wielu członkiń ZPOK — do izolacji organizacji8. Przesilenie
BN, akc. 9727, Z. Moraczewska, Uwagi do projektu konstytucji przeczytane na posiedzeniu ZG ZPOK 29 IX 1933.
Tamże, akc. 7626/IX. list Z. Moraczewskiej do H. Kozickiej z 31 X 1932.
„Rozmowa z p. Barańskim zadowoliła mnie zupełnie, gdyż sprawa była uczciwie i jasno stawiana. Konieczność konsolidacji naszego radykalizmu jest dla mnie oczywistą, otrzymałam zapewnienie, że całą rzecz p. Barański ze Sławkiem uzgodnił”, BN, Moraczews-cy 138, listy H. Krahelskiej do Z. Moraczewskiej z 26 XI 1933. Jerzy Barański był działaczem Partii Pracy i posłem klubu BBWR w 1. 1928-1930.
Tamże, list Z. Szydłowskiej do Z. Moraczewskiej z 12 XII 1933.
„W każdej sprawie wahała się i linia jej była zygzakowata, zawsze walczyła demagogią, używając frazesów jak demokracja i wolność, które to pojęcia dawno już się przeżyły”, Archiwum Akt Nowych (dalej: AAN), BBWR 29, Protokół z zebrania Zarządu Wojewódzkiego ZPOK w Krakowie z 14 I 1934 (z wystąpienia M. Jaworskiej).
411 Jaworska należała do tajnego Związku Patriotycznego, ale od chwili rozpoczęcia kariery poselskiej zaczęła — podobnie jak część posłów z tego środowiska — demonstrować swą niezależność. „Ta grupa poselska nieformalnie, ale praktycznie, choć całkowicie bezskutecznie, chciała sobie uzurpować kierownictwo nad Związkiem Patriotycznym, podkreślać samodzielność na terenie parlamentu. Samodzielność ta streszczała się do słuchania dyrektyw Sławka, podśmiewania się z nich, a przyjmowania z niechęcią wskazówek Komitetu Centralnego Związku Patriotycznego” (Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego, Oddział rękopisów, akc. 2474, S. Szwedowski, Dzieje ruchu żelowego, t. II, s. 1167).
BN, Moraczewscy 80, przemówienie Marii Jaworskiej na posiedzeniu ZG ZPOK z 22 XI 1933.
5(1 „Na kim mamy się oprzeć? [...] Nie stworzyło się pod egidą Związku bloku organizacji kobiecych, nie mamy oparcia ani o Rząd, ani o Belweder (dziwnie nic umiał sobie Związek pozyskać Pani Piłsudskiej) — kto przy nas zostanie?”, z listu Z. Szydłowskiej (por. przypis 46).