156 KORNEL UJEJSKI: WYBÓR PROZY
pozór, że to pisała ręka niewprawna, a to ręka mistrza, co włada rytmem, rymem i każdym słowem jak swoim niewolnikiem i stał się szorstkim, chropawym, bo chciał być takim. Czuć w tym utworze pośpiech natchnionej rozgorzałej piersi. Na dłuższe słowo brakuje jej nieraz oddechu, więc w swoim zadyszaniu krzyczy krótko, urywkowo a jędrnie, i przypomina tego Greka, co po zwycięstwie maratońskim zbiegł z pola bitwy, a przyleciawszy do Aten ogłosił w urywanych słowach wieść szczęśliwą — i padł nieżywy12.
n
Janusz wie13, że nie tylko trzeba radzić i zagrzewać, i za procesją chodzić, ale trzeba także nie same szkaplerze wieszać i otrząsnąć brudy stare. Janusz wie, że przy mieczu należało się i w rozpacz uzbroić. Janusz wie, że w kordy wolno się złożyć, ale nie układać, bo więcej niż stem kałamarzy zrobisz jedną piką, i co tam piszą, wiedzą diabli, a co człek rąbnie — widzi! Bo nareszcie wąs starszy niż traktaty, a każdy dyplomat wart licha. Janusz wie nawet, że grzechem jest ludzi ginących za dobrą sprawę grzebać jak ścierwo w długie płytkie rowy.
XV
Przychodzę do oskarżenia. Sądząc Wincentego Pola nie można zapomnieć o tym, że był Januszem. Według miary ducha powstają i grzechy jego. Zwierzęta prawie nie grzeszą; to, co jest drobnym błędem u nieoświeconego chłopa, staje się zbrodnią u kapłana — a jeden i drugi sam się osądza. Za każdym większym oczyszczeniem się sumienia rozwija się drażliwsza
u Por. Ujejskiego Maraton, w. 294-298.
13 Janusz me... — następują kryptocytaty ze Szlachty na winie i z Proklamacji Chorążego w Pieiniach Janusza Pola.
jego skrupulatność. Brak harmonii między sumieniem spowiednika a sumieniem korzącego się odpędza i zniechęca nieraz wiele czyściejszych dusz od spowiedzi. Niejeden ze spowiedników usłyszawszy z ust takich wyznanie grzechu, o którym nie ma wzmianki ani w dekalogu ani w katechizmie zadziwi się i weźmie to wyznanie za obłęd umysłowy. Chrystus, uspakajając skruszonego po zaparciu się Piotra, powiedział mu: „Nie siedm, ale siedmdziesiąt siedm razy grzeszy człowiek na dzień”. A powiedział to nie w myśli, że każdy człowiek ma i wewnętrzne przeświadczenie o tym, ale stosował to do pojęcia własnego, najczyściejszego na ziemi ducha. Otóż i Wincenty Pol, gdyby był nie był Januszem, nie podpadałby pod tak surową krytykę. [...]
XVII
Tu także pora zastanowić się nad szkodliwymi wpływami, które zaczęły psuć ducha Januszowego. ^Nieszczęśliwa to była chwila dla śpiewaka i dla narodu, kiedy po raz pierwszy zasmakowało serce Janusza w oklaskach białych, aksamitnych rączek, w czarownym uśmiechu sen tym en talno-patrio tycznych Polek, w nieszczerych uniesieniach ,niezłych ludzi” *4. w miękkiej wygodzie wielbionego i ugaszczanego poety, którego sadzano na elastycznym fotelu, aby palić przed nim kadzidła i obsypywać go kwiatami. I tym sposobem stało się, że wyjechawszy raz z domu, Janusz wrócił już jako pan Wincenty PoO (Nie w salonie miejsce dla wieszcza narodowego, ale na ulicy albo na pustym) Atmosfera salonowa to atmosfera cieplarni, co wychowuje rośliny obce nam widokiem i swoim zapachem; milszy mi fiołek lub konwalia kryjąca się w wilgotnym cieniu
14 Nawiązanie do opowiadania Pola Nieźli u| ludzie. Obraz z życia, w tegoż: Obrazy, Lwów 1845.
11 — BN 1/37 K. Ujejski: Wybór poezji