r
Polska zgwałcona 61
-— ^.mlj t /c*i vvonr|. Poza tymi wysoce nagłymi sprawami, chciałbym roz-
^KtzeStalinem na n-ni.it stosunków polsko-rosyjskich".
^dawało ml sic. że to co powiedziałem, nie zrobiło na nim wielkiego wrażenia.
Zdobędziemy wkrótce Warszawę; Jesteśmy Już tylko około 10 kilometrów od niej*, powiedział bez wyrazu. Jeżeli zaś chodzi o Stalina, to Jest bardzo ząjęty ope-jtdami wojennymi. Spróbuję zaaranżować wasze spotkanie na drugiego lub trze-
ciego sierpnia".
popatrzył na mnie srogo.
,Ale zanim spotka się pan ze Stalinem, powinien pan porozmawiać z Polakami z polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego".
„Mogę spotkać się z nimi", odpowiedziałem. „Ale Jest to wewnętrzna sprawa tylko Polaków. Przyjechałem tu Jako premier rządu Polskiego, aby spotkać się z premierem rządu Rosji Sowieckiej".
To moje oświadczenie zakończyło natychmiast nasze posiedzenie. Wróciłem do wyznaczonego nam w Moskwie mieszkania, by przeżyć 48 ciężkich godzin przeglądania raportów podziemia Warszawy, przekazanych mi przez brytyjskiego ambasadora w ZSRR, Clarka Kerra.
Spotkałem się wreszcie ze Stalinem o godzinie 9:30 wieczorem, w dniu 3 sierpnia 1944, w jego gabinecie na Kremlu.
Człowiek, który podobno wygrywał wybory z 99*procentowym poparciem, był nąjbardziej strzeżoną osobą na ziemi. Moja wizyta miała pełne poparcie głów rządów - zarówno brytyjskiego, jak i amerykańskiego - a jednak moje dokumenty osobiste były kilka razy sprawdzane przy wejściu do głównej bramy Kremla. Jedni funkcjonariusze NKWD wprowadzili mnie przez podwórze do bramy jakiegoś budynku w zamknięciu, inni zabrali mnie do poczekalni. Tu było jeszcze kilku innych, którzy obserwowali mnie podejrzliwie, gdy czekałem. Wprowadzono mnie wreszcie do wielkiego gabinetu wodza czerwonych.
Stalin stał blisko stołu konferencyjnego, który biegł wzdłuż jednej ściany. Przy boku miał bladego i nerwowego młodego tłumacza Pawłowa. Stalin był ubrany w mundur marszałka, ozdobiony tylko jednym medalem. Tuż nad nim - na ścianie - wisiały, ku memu zdziwieniu, dwa olejne obrazy dwóch carskich generałów - Ku-tuzowa i Suworowa. W słabo widocznym miejscu koło drzwi dostrzegłem małą fotografię Lenina.
.Czy zechce pan usiąść?”, zwrócił się do mnie. Sam zaś ząjął miejsce przy końcu stołu konferencyjnego, mąjąc plecy tuż przy ścianie. Usiadłem naprzeciw niego. Pawłów między nami, u szczytu długiego stołu. Stalin zapalił papierosa, wypuścił dym I dał mi znak ręką, abym mówił.
Jest mi miło być tu w Moskwie w rocznicę porozumienia zawartego przez Stalina i Sikorskiego w roku 1941", rozpocząłem, przypomlnąjąc mu o pakcie przyjaźni i pomocy, który on łamał bez żadnych skrupułów, kiedy mu to dogadzało.
„Dobrze mi Jest również być tutą), gdy armia sowiecka zadąje Niemcom klęski na ziemi polskiej”, mówiłem dalej. „Chciałbym przedyskutować z panem stosunki poi* iko-sowleckle, naszą współpracę w doprowadzeniu do końca walki z Niemcami I zagadnienia przyszłej administracji Polski. Nade wszystko jednak, ponieważ rozpoczęła się Już walka o Warszawę, pragnę zaapelować do pana o natychmiastową pomoc naszym ludziom w ich opłakanie nierówną) walce przeciw Niemcom".
Stalin popatrzył na mnie i powiedział:
„Ale pan nie bierze wcale pod uwagę porozumienia, które zostało zawarte pomiędzy Związkiem Sowieckim i komitetem lubelskim". Było to już ostatni raz, kie-
i