63
Polska zgwałcona
Zaprotestowałem przeciw temu, twierdząc, że jest to proste pogwałcenie Karty Atlantyckiej, której zasady były przecież zaakceptowane przez ZSRR, jak i obowiązujących obie strony paktów polsko-sowieckich.
Po wysłuchaniu mnie, Stalin wzruszył ramionami i powiedział:
.Może uda się zrobić pewne zmiany w Linii Curzona, które będą korzystne dla Polski. Nim to jednak nastąpi, musi pan dojść do porozumienia z Polakami z Lublina. Mam od tej pory’ zamiar rozmawiać z jednym rządem polskim, a nie z dwoma”.
Profesor Grabski, który brał udział w tym spotkaniu, zareagował natychmiast. Przysunął się bliżej Stalina i prawie siłą zajął miejsce Pawłowa przy końcu stołu. Ten wspaniały polski patriota zaczął walić ręką w stół Stalina. Mówił czterdzieści pięć minut po rosyjsku o krzywdach charakteru kryminalnego, które starano się zwalić na Polskę.
Stalin słuchał go w zamyśleniu, a gdy Grabski skończył wyczerpany, Stalin poklepał go po ramieniu i roześmiał się.
Jest pan dobrym agitatorem”, powiedział. Wspomniał następnie o Warszawie, szczególnie o malowniczej części Starego Miasta. .Chcieliśmy zdobyć Warszawę w dniu 5 lub 6 sierpnia, ale Niemcy bronią jej bardziej zapamiętale niż przypuszczaliśmy. Stąd będzie pewna zwłoka w zdobyciu miasta".
„Chciałbym pomóc waszej Armii Krajowej", mówił dalej. „Ale jak ja mogę to zrobić. Nie wiem nawet jak komunikować się z waszymi dowódcami. Odpowiadałoby mi zrzucenie tam dwu oficerów łącznikowych, którzy złożyliby mi raport o sytu-
■m
Zaoferowałem mu pomoc i namawiałem go, aby to zrobił. Mówiąc dalej, odbiegł jednak od tematu i powrócił do całości zagadnienia Polski Powtarzał swoje dawne przyrzeczenia dane Polsce, twierdząc, że chciałby ją widzieć „silną, niezależną i demokratyczną”. Mówił długo, ale tak, że nie ulegało nąjmniejszej wątpliwości, jakiej Polski chciał po wojnie. Na tle tego, co on i wszyscy inni wiedzieli już o angloame-rykańskich ustępstwach i ich obojętności, trudno było nie przewidzieć, co Stalin dostanie. Słuchając go, nie miałem wątpliwości, że postanowił już wytępić jakikolwiek opór Armii Krąjowej.
Spotkałem się z Polakami z komitetu lubelskiego w dniu 6 sierpnia, mąjąc strzępy nadziei, że uda mi się zaapelować do tych resztek krwi polskiej, którą mieli jeszcze w swoich żyłach, o ich wsparcie dla Armii Krajowej i zabezpieczenie przyszłej demokracji w naszym kraju. Była to dziwna zbieranina, ale Mołotow powitał ich na lotnisku z wszelkimi honorami. „Prawda", która jak dotąd nie wspomniała nawet o naszej obecności w Moskwie, pisała długie i pełne pochwał artykuły o nich.
Byli wśród nich: Edward Osóbka-Morawski, były urzędnik kooperatywy, mianowany obecnie przewodniczącym kontrolowanej przez komunistów Polskiej Partii Socjalistycznej: Wanda Wasilewska; Andrzej Witos, mały, przestraszony człowiek od czasu zwolnienia go z sowieckiego obozu śmierci; generał Michał Rola-Żymierski, nie uznawany przez Armię Krajową przez dłuższy okres czasu trwania okupacji, który kończył teraz swoją karierę współpracując z siłami komunistycznymi.
Zacząłem z nimi rozmowę od sedna rzeczy.
„Rozmawiałem ze Stalinem ostatniego wieczoru i on wyraził chęć udzielenia pomocy naszym siłom w Warszawie, powiedziałem im. Zwracając się teraz do Żymierskiego, dodałem: „Pan, jako główny dowódca Dywizji Kościuszkowskiej, ma dobre kontakty z dowództwem Armii Czerwonej. Jest pana obowiązkiem - jako Polaka -postarać się o pomoc możliwie najszybciej. Nasi ludzie są w rozpaczliwej sytuacji".