LIRYKI I INNE WIEBŚZE
A Emir, gdy ogień ucichał armatni,
Ujeżdżał z rozpaczą, choć zjeżdżał ostatni.
Któż męstwa zaprzecza? gdy szczerby nić miecza
Powlekły jak perły różańca. 120
A kiedy opuszczał kraj miły, rodzony,
Znów księżyc się wznosił na stepach czerwony.
„Leć prędzej po błoniu, odpoczniesz, mój koniu,
Gdy w ziemi staniemy tureckiej.
„O koniu! mój koniu, gdzie twoje zalety?
Czyś może się rozkuł deptając bagnety?
Czyś złamań w kul wiatrze? Stój, koniu, opatrzę,
Czy nie ma gdzie kuli zdradzieckiej?
„Ha zdrowy!... To dobrze, lecz jechać w noc trudno".
Więc chatę na stepach upatrzył odludną, 130
Koń zimne gryzł kwiaty, a Emir wśród chaty Zmęczony zalegał na ziemi...
I zasnął głęboko — bo trud go osłabił...
Śpiącego od cara najęty chłop zabił,
I sztylet dziewicy do złotej głowicy 135
W pierś nurzył rękami drzącemi.
O! czemuś, Emirze, nie oddał kindżała
Stepowej dziewicy, gdy zabić się chciała?
Dziś ona śpi w fali, lecz dar jej ze stali Na wieki w twym sercu zostanie.
A w Moskwie z dział bito na górze pokłonnej
I miasto się trzęsło od pieśni studzwonnej.
Cieszył się car ruski, że Emir Rzewuski W stepowym śpi cicho kurhanie.
W SZTAMBUCHU MARII WODZIŃSKIEJ
Byli tam, kędy śnieżnych gór błyszczą korony,
Gdzie w cieniu sosen, bożym strzeżone napisem,
Stoją białe szalety wiązane cyprysem;
Gdzie w łąkach smutnie biją trzód zbłąkanych dzwony; Gdzie się nad wodospadem jasna tęcza pali;
Gdzie na zwalonych sosnach czarne kraczą wrony:
Tam byli kiedyś razem i tam się rozstali.
A po latach wróconym ojczyźnie pielgrzymom Bławatkami gwiaździste kłaniały się żyta.
Jechali błogosławiąc chat wieśniaczych dymom,
Wszyscy pod jeden ganek... Matka, siostra wita Synów, braci, przyjaciół — są wszyscy! są wszyscy! Przy jednym siedzą stole, przy czarach nalanych;
A wczoraj tak dalecy — a dzisiaj tak bliscy.
I nikogo nie braknie, oprócz zapomnianych.
Młoda Maria do tańcu każe stroić lutnie I usiadła — spoczywa... Nagle do sąsiada Rzekła: „Ach, kogoś braknie!" — Tu podkówka utnie W takt mazurka. — „On umarł!" — sąsiad odpowiada. „Cichoż na jego grobie?" — „Słowików gromada Śpiewa na srebrnej brzozie cmentarza tak smutnie,
2e brzoza płacze".
Luty 1835, Genewa.
59