przemierza całe pole życia religijnego, natomiast psycholog religii tylko jego częsi*.”
Po czwarte, fenomenologia religii miej es t filozofią religii, jakkolwiek może być.przygotowaniem do fltej; bu fha przecież' ćfljf9kfer systematyczny i" Staffowi ^pomost między szczegółowymi dyscyplinami historii religii a rozważaniami nlozohcznymi tj. Wach, Dos Verstehen, I, s. 12). Fenomenologia niewątpliwie j>rowadzi do^zafffdniefl Q charakterze filozofi.-. cznym i metafizycznym,, ,Jktórych sama nie ma prawa stawiać” (J. Wach,
"Rełigiolfsmsśenschaft, s. 131). A filozofia religii w żaden sposób nie może obyć się bez fenomenologii religii. Aż nadto często uprawia się filozofię religii, która naiwnie bierze źa punkt wyjścia „chrześcijaństwo”, tj. postawę umysłową panującą w Europie zachodniej w XIX wieku, albo humanistyczny deizm z przełomu XVII i XVIII wieku. Kto chce filozofować na temat religii, ten powinien wiedzieć, o co w religii chodzi, lecz nie powinien tego zakładać jako czegoś samo przez się zrozumiałego. Filozof religii ma wszakże co innego na celu niż fenomenolog. Powinien on oczywiście wiedzieć, o co chodzi w religii. Ale kieruje nim inny. zamiar: to, co znajduje, chce wprawić w ruch dialektycznymi poruszeniami ducha. I on także obraca się między „tu” i „tam” (Hin und Her), lecz nie jest to „tu” i „tam” w sensie fenomenologicznym. Jest to „tu” i „tam” immanentne duchowi35. Każdy filozof jna^ w sobie coś z Boga: przystoi mu świat poruszać od wewnątrz. Fenomenolog natomiast nie tylko bałby się myśli o podobieństwie do Boga, ale co więcej - musi jej unikać jako grzechu przeciw duchowi swojej nauki.
Wreszcie, fenomenologia religijnie jest teologią. Teologię łączy z filozofią wspólne roszczenie do odkrycia, prawdy, fenomenologia zaś pod tym względem uprawia epoche. Jednakże sprzeczność między nimi tkwi głębiej. Teologia mówi nie tylko o horyzontalnej linii religii, która może prowadzić do Boga, i nie tylko o jej linii pionowej, która prowadzi od Boga i ku niemu się wznosi. Teologia mówi o Bogu. W fenomenologii Bóg nie j&ąk ani podmiotem, ani przedmiotem, albowiem musiałby być fenomenem, tj. musiałby ukazywać się. Bóg zaś nie ukazuje się, tj. nie ukazuje się w taki sposób, żebyśmy mogli go rozumieć i mówić o nim. Kiedy się ukazuje, robi to w zupełnie inny sposób, taki, który nie pociąga za sobą zrozumiałej mowy, lecz zwiastowanie. Tym właśnie zajmuje się teologia. I ona zna ruch między „tu” i „tam”, ale „tu” i „tam” nie jest to już to, co dane, i interpretacja, lecz ukrycie i objawienie, niebo i ziemia, a może niebo, ziemia i piekło. Fenomenologia nie wie nic o niebie i piekle. Jej domem - nawet jeśli opiera się ona na miłości do zaświatów - jest ziemia.
3. Fenomenologia religii powinna więc - zgodnie z tym, co mówiliśmy
597