286 CZŁOWIEK I JEGO SOBOWTÓIy
filozofia pracy uważa ją za wyalienowane myślenie i ideologię, filozofia języka - za kulturowy epizod.
Kres metafizyki jest tylko drugą stroną bardziej złożonego wydarzenia, które nastąpiło w myśli zachodniej. Tym zdarzeniem jest pojawienie się człowieka. Nie należy jednak wyobrażać sobie, że nagle wyłonił się on na naszym widnokręgu, w gwałtowny i całkowicie zbijający z tropu sposób, narzucając refleksji brutalną faktyczność swego ciała, pracy i języka - to nie pozytywna nędza człowieka za jednym zamachem unieważniła metafizykę. Bez wątpienia na poziomie fenomenalnym nowoczesność zaczyna się wówczas, gdy ludzki byt zajmuje miejsce wewnątrz organizmu, w skorupce głowy, w maszynerii mięśni, pośród całej armatury fizjologicznej; gdy zaczyna pochłaniać go praca, której zasada go przerasta, a jej produkt mu się wymyka; kiedy umieszcza swą myśl w fałdach starszego od siebie języka, nie panuje zatem nad znaczeniami wciśniętymi w dawniejsze słowa. Ale na bardziej fundamentalnym poziomie nasza kultura przekroczyła próg, od którego liczymy nowoczesność, w dniu, gdy skończoność zaczęła być myślana w niekończącym się odwoływaniu do samej siebie. Na poziomie określonych nauk skończoność zawsze jest przypisywana konkretnemu człowiekowi i empirycznym formom, jakie wiążą się z jego istnieniem — tymczasem na poziomie archeologicznym, odkrywającym historyczne i ogólne a priori wszelkiej wiedzy, człowiek współczesny (ten wyznaczany przez cielesne, pracowite i gadatliwe istnienie człowiek) możliwy jest tylko jako figura skończoności. Kultura współczesna może myśleć o człowieku, ponieważ myśli o tym, co skończone, wychodząc od tego, co skończone. W tej sytuacji zrozumiałe jest, że myśl klasyczna i wszystkie sposoby myślenia, jakie ją poprzedzały, mogły mówić o duchu i ciele, o bycie ludzkim, o jego znikomym miejscu we wszech-świecie, o postawionych przed jego poznaniem i wolnością granicach, ale żadna spośród nich nigdy nie znała takiego człowieka, jaki pojawia się w wiedzy współczesnej. „Humanizm” Renesansu, „racjonalizm” oświeconych mogły zatem wyznaczać śmiertelnym uprzywilejowane miejsce w porządku świata; nie myślały jednak o człowieku.
W analityce skończoności człowiek jest osobliwym dubletem empiryczno--transcendentalnym, ponieważ jego istocie przypisuje się poznanie tego, co wszelkie poznanie umożliwia. Czy nie odgrywała jednak tej roli natura ludzka u osiemnastowiecznych empirystów? Tym, co wówczas faktycznie anali-