152 Robert Bogdan
aby pomóc im ukończyć szkołę. Praca ca polegała między innymi na ćwiczeniu uczniów w rozwiązywaniu walów kompetencji i „urabianiu” nie pasujących do szcancy. żeby jednak się w nią wcisnęli. Oto. co powiedział mi jeden z nauczycieli: „Rozmawiałem wczoraj wieczorem przez telefon z matką Pam. Chciała się dowiedzieć, jakie córka ma szanse na uzyskanie świadectwa ukończenia szkoły. Powiedziałem. że zrobię wszystko co w mojej mocy. żeby Pam zdała. Nie pozwolę jej nie zdać. Ta cała sprawa jest bezsensowna. Zrobiłbym wszystko, żeby pomóc jej skończyć szkołę”.
„Wszystko" oznacza naginanie reguł egzaminacyjnych, codzienne wkuwanie na pamięć a tym samym ignorowanie programu kształcenia, który mógłby lepiej przygotować Pam do żyda po opuszczeniu szkoły.
Innym przykładem braku włączania kształcenia specjalnego w cały system edukacji jest proces administrowania programami dla upośledzonych. Nie zawsze wiadomo, komu podlegają te programy i kto jest odpowiedzialny za kształcenie dzieci nazwanych upośledzonymi. W wielu obwodach szkolnych istnieje administracyjne stanowisko kierownika programu kształcenia specjalnego, ale większość dyrektorów szkół ma swobodę w kierowaniu tymi programami w swoich placówkach. Tam, gdzie uczniowie programu kształcenia specjalnego byli bardziej odizolowani (w programach separacyjnych), uprawnienia kierownika programu nie budziły wątpliwości. W przypadkach innych programów widać byłe wyraźny spór o kompetencje między kierownikami programów a dyrektorami szkół. Nauczydele i specjaliści pracujący z dziećmi skarżyli się, że nie wiedzą kto taktycznie odpowiada za specyficzne dzieci, programy, w ramach których pracują i za koordynację tych programów.
.ter iHttgnuja dztaLif
Zakończenie
Moje uwagi można zinterpretować jako krytykę mchu integracyjnego. Wiadomo jednak, ic wszelkie zmiany przychodzą i trudem, a w czasie naszych badań zaobserwowaliśmy naprawdę ważne procesy. Widzieliśmy rodziców aktywnie uczestniczących w staraniach o lepszy poziom kształcenia ich upośledzonych dzieci. Tych samych rodziców, którzy wcześniej zadowalali się tym, co udało się im wyżebrać. Widzieliśmy dzieci skazane niedgyś na izolację, uczęszczające obecnie do prestiżowych szkół razem ze swymi rówieśnikami. Widzieliśmy również nauczycieli, którzy auli się dowartościowani mając efekty w pracy z kimś. kto jest .-inny . Jedno jest pewne. Ludzie zaczęli mówić innym językiem, stali się wrażliwsi na negatywne konotacje r.ikich słów jak „upośledzony’' (handicapped) i zrozumieli, że dzieci i upośledzeniami {wab ditabilities) mają takie same prawa jak inni uczniowie. Animatorami zmian byli administratorzy. nauczyciele i inne osoby obecne w szkołach. Wszyscy oni stali się obecnie siłą, która była odczuwalna.
Kłopot z badaniami usiłującymi stwierdzić, jaki skutek wywiera pewne szczególne traktowanie na badanym (w cym przypadku chodzi o efektywność kształcenia specjalnego), polega na tym. że badania te nic rozparrują takiego postępowania w kontekście historycznym, społecznym i politycznym. Gdyby za czasów Proklamacji Zniesienia Niewolnictwa żyli ludzie zwani badaczami społecznymi, mogliby podjąć badania naukowe dla sprawdzenia, czy wolność była dobrodziejstwem dla niewolników. Takie podejście byłoby oczywiście bezsensowne. Koniec niewolnictwa był bowiem kwestią wartości a nie problemem naukowym. Problem nie polegał na tym, czy będzie lepiej po uzyskaniu wolności. Nic było wyboru.