datków z kasy ogólnej albo — co równie prawdopodobne — potrafiła zdobyć dyplom pozbawiony związku z jakąkolwiek pożyteczną umiejętnością czy pracą. Konstytucyjne zniesienie szkoły może stać się psychologicznie skuteczne tylko dzięki ochronie obywatela przed dyskwalifikacją spowodowaną jakimś faktem w jego szkolnej karierze.
X \ Sizkoła nie sprzyja ani zdobywaniu wiedzy, ani sprawiedliwości społecznej, pedagodzy bowiem koniecznie chcą kojarzyć zdobyte wiadomości z dyplomem. W ramach systemu szkolnego stapia się nauczanie z przydziałem ról społecznych. A przecież nauczenie się czegoś oznacza nabycie nowej umiejętności czy zrozumienie jakiegoś problemu, podczas gdy '.awans społeczny zależy od opinii innych. Nauka'często bywa wynikiem nauczania, ale przydział roli społecznej czy kategorii na rynku pracy coraz bardziej zależy od tego, jak długo ktoś po prostu uczęszczał do jakiejś szkoły.
Nauczanie polega na doborze okoliczności ułatwiających zdobycie wiedzy, natomiast przyszła rola społeczna jest ustalona przez program nauczania, w czasie którego kandydat, jeśli ma ukończyć klasę, musi uczynić zadość pewnym warunkom. W ramach szkoły nauczanie jest funkcją owych przyszłych ról, a nie wiedzy, jaką należy posiąść. Ani to nie jest rozsądne, ani nie przynosi wyzwolenia. Nie jest rozsądne, gdyż łączy z rolami nie tyle stosowne cechy czy kompetencje, ale raczej proces, w którego trakcie powinno się je nabywać. Nie ma znaczenia wyzwalającego ani wychowawczego, bo szkoła rezerwuje nauczanie dla tych, których każdy krok w zdobywaniu wiedzy odpowiada uprzednio u-znanym kryteriom kontroli społecznej.
Trzeba stwierdzić, że rangę społeczną zawsze wyznaczał jakiś ,,program”. Niekiedy mogło się
to dziać przed urodzeniem człowieka: karma
przypisuje go do kasty, a pochodzenie do arystokracji. Program mógł przybierać formę rytuału, kolejnych wtajemniczeń albo mógł się składać z następujących po sobie wyczynów na wojnie czy polowaniu, dalsze awanse mogły też być uzależnione od łask książęcych. Powszechna nauka szkolna miała w zamierzeniu oderwać rozdział ról od życiorysu człowieka: miała stworzyć wszystkim jednakowe szanse objęcia każdego urzędu. Jeszcze dziś wiele osób się łudzi, że zaufanie publiczne będzie współmierne z od-. powiednimi osiągnięciami w nauce. * Zamiast jednak wyrównywać szanse, system szkolny zmonopolizował ich rozdział.
Aby rozpatrywać kompetencje niezależnie od programu szkolnego, trzeba przebieg nauki człowieka, podobnie jak i jego przynależność polityczną, uczęszczanie do kościoła, pochodzenie, nawyki seksualne lub przynależność rasową, uczynić tabu. Muszą zostać wydane ustawy zakazujące dyskryminacji na tle uprzednio pobranej nauki. Ustawy nie potrafią oczywiście rozwiać uprzedzeń w stosunku do osób, które nie chodziły do szkoły •— nie mają też na celu zmuszania kogokolwiek do małżeństwa z samoukiem — ale mogą stanowić przeszkodę w nieuzasadnionej dyskryminac ji.
\Drugim istotnym złudzeniem, na którym opie-by ra slę^system szkolny; jest przekonanie, że większość zdobytych umiejętności stanowi rezultat nauczania. Nauczanie rzeczywiście może przyczyni ć się do zdobycia pewnego rodzaju umiejętności w pewnych warunkach. Ogół ludzi jednak przyswaja sobie prawie całą wiedzę poza szkołą, w szkole zaś czyni to tylko o tyle, o ile staje się ona — w paru bogatych krajach — miejscem przymusowego pobytu przez coraz dłuższy okres życia.
45