siebie sam odpowiedzialnym za to co mu powierzam. Ci tak zwani przedstawiciele ludu i każdego z nas - nie są tak naprawdę niczyimi przedstawicielami.
Jeśli w wyborach jest 2 kandydatów - głosuje 40 proc ludzi - wybywa jeden - co dostał 21 proc to taki kandydat nie jest w stanie zaprowadzić rządów większości nie mówiąc już o aprobacie wszystkich.
Zatem to co nie jest dobrowolne (podatki) jest kradzieżą. Państwo jest natomiast największą „organizacją przestępczą”.
Autor krytykuje ideologów państwa - tj. argumentujących za koniecznością płacenia podatków itd. - za liipokryzję - jeśli złodziej kradnie - to jest to„kradziej”, jeśli robi to państwo to nazywa się to „podatek” (podobnie z morderstwem - jak zabija państwo to „wojna” albo „tłumienie dywersji”). Porywanie i niewolnictwo są złe - i tak ideologowie państwa tłumaczą to ludziom, ale pobór do wojska jest dobrym, to coś innego - to akt konieczny dla dobra publicznego a nawet wymagany przez moralność. Ideolodzy państwa próbują przekonać ludność do kłamstwa na ogromną skalę.
Ludzkość od zawsze karmiona była ideologią państwa - kiedyś cesarz był z „bożego nadania” - dziś zmieniła się ideologia i mówi się o dobrze publicznym/powszecłinym. Cel jest ten sam przekonać ludność, że to co robi państwo jest niezbędne konieczne i ważne, należy to wspierać i być wobec tego posłusznym - choć tak naprawdę jest to przestępstwo na wielką skalę.
Aby państwo istniało poparcie ludności nie musi być wcale entuzjastyczne. Może być jedynie bierną rezygnacją. Lecz bez niego państwo istnieć nie może, gdyby masy były naprawdę przekonane o bezprawności państwa, gdyby uznały że państwo jest tylko gangiem bandytów działających na wielką skalę, szybko by ono upadło, przybierając status mafijnego gangu. Stąd konieczność istnienia ideologów państwa.
Wszystkie państwa polegają na opinii większości. Autor zarzuca intelektualistom wspierającym postawę propaństwową - że robią to interesownie, znajdując tam swoją niszę -w innym wypadku nikt by nie „konsumował ich usług”. Zdobywają władzę bogactwo itd. której nie uzyskaliby w ramach dobrowolnej wymiany.
Zdaniem Rothbarda nawet jeśli zdecydowana większość czegoś chce to nie usprawiedliwia to dyktatu wobec mniejszości np. libertarian