Sartori
Podkreśla, że władza wyborcza jest gwarantem demokracji. Podnosząc kwestię wyborów podkreśla fakt, że wybory są odzwierciedleniem opinii publicznej, że cechą demokracji są ”rządy oparte na przyzwoleniu - rządy wyrastające z opinii wyrażonych podczas wyborów i na nie reagujące”.
Opinia tworzy się poprzez informację, uzależniona jest od warunków w jakich obywatel uzyskuje informacje i w jakim stopniu narażony jest na nacisk ludzi kształtujących opinię.
Znacząca w procesie kształtowania opinii jest rola przywódców opinii. Jest to grupa ludzi dobrze poinformowanych, interesujących się polityką i śledzących sprawy publiczne. Mają oni duży wpływ na swoje otoczenie.
W demokracji istotny jest swobodny dostęp do informacji. Każdy ma prawo do posiadania własnej opinii, do jej wyrażania, jak również do jej zmiany.
W demokracji regułą rozwiązywania konfliktów są „rządy większości”. Osiągnięcie porozumienia w konflikcie możliwe jest dzięki dyskusji. Słuszne jest więc spostrzeżenie, że demokracja sprowadza się do „rządów poprzez dyskusję”, że dyskusja jest podstawą i istotą demokracji.
Sartori dowodzi, że wolność obywatela demokracji polega na tym, że w każdej chwili może zmienić swoje poglądy „z uznawanych przez większość na poglądy mniejszości”. Podważa tym samym twierdzenie Rousseau, który uważał, że tracimy swoją wolność w momencie głosowania.
G. Sartori dużo miejsca poświęca na określenie czym jest demokracja wyborcza, jaka jest różnica pomiędzy nią a demokracją przedstawicielską.
Wskazuje, że demokracja wyborcza jest warunkiem demokracji przedstawicielskiej i pojęcie demokracji przedstawicielskiej zawiera w sobie demokrację wyborczą. Co ważne rozgranicza także demokrację bezpośrednią od demokracji przez referendum.
Zauważa, że demokracja poprzez referendum jest pewną formą demokracji bezpośredniej, bo nie uczestniczą w niej „ciała pośrednie” ( nie ma przedstawicieli). Jednakże ta forma pozbawiona jest ważnej cechy demokracji bezpośredniej - wzajemności oddziaływań.
Dla odnalezienia właściwego znaczenia demokracji autor „Teorii demokracji” próbuje określić czym demokracja nie jest. Zapytani o to czym według nas nie jest demokracja, z pewnością wymienimy: totalitaryzm, absolutyzm, dyktaturę, autorytaryzm, tyranię. Od tego też wychodzi autor. Tu napotyka na wiele pułapek tkwiących w pierwotnych znaczeniach słów, od których te nazwy się wywodzą.
Przykładowo autorytaryzm pochodzi od autorytetu. Jednakże, choć autorytet ma niewątpliwie zabarwienie pozytywne, nie można tego powiedzieć o autorytaryzmie.
Autor podkreśla, że autorytet już pierwotnie związany był z władzą, jednakże błędem byłoby utożsamianie tych dwóch słów. Można jednak powiedzieć, że autorytet jest władzą opartą na prestiżu. Autorytet sprawia, ze wykonujemy coś nie pod wpływem przymusu lecz sugestii. I z tego właśnie powodu, powtarzając za autorem, wiążemy autorytet z przywództwem”, a „kryzys naszej demokracji opisywany jest jako kryzys autorytetu”.
Nasza niechęć do autorytaryzmu wiąże się ze skojarzeniami jakie on u nas wywołuje. Kojarzy nam się z dyktaturą. Sartori wyjaśnia jaki ma związek autorytaryzm z autorytetem. Zaznacza, że termin autorytaryzm został stworzony przez faszystów dla określenia systemu politycznego. Dyktatura miała się kojarzyć pozytywnie, z autorytetem. Dopiero demokraci zmienili sens pojęcia.
Za pewnik przyjmiemy, że demokracja nie jest tyranią. Podczas wyborów cała uwaga skoncentrowana jest na zasadzie większości. Jeśli głosujemy tak samo jak większość- jesteśmy wygrani, odwrotnie przegrani i nasz głos się nie liczy.
Czy nie możemy powiedzieć tu o „tyranii większości”? Mniejszość musi podporządkować się większości, gdzie więc prawa mniejszości?
Sartori uważa, że nie należy wyprowadzać „rządów większości” z „zasady większości”, gdyż rozumując w ten sposób mielibyśmy do czynienia z eliminacją mniejszości na poszczególnych poziomach głosowania. A to z kolei mogłoby doprowadzić do tego, że większość którą otrzymalibyśmy w efekcie, faktycznie stanowiłaby mniejszość.
Mniejszości muszą mieć prawo do opozycji, a opozycja nie może być skrępowana, wówczas nie będziemy musieli obawiać się „tyranii większości”.
Sartori uspokaja, że masowe większości nie powinny budzić obaw o „tyranię większości”, gdyż jak uważa nie istnieje jakaś pojedyncza grupa tworząca większość i podejmująca decyzje - „większość jako metoda oznacza jedynie większość matematyczną; nie oznacza trwałej dominującej części zbiorowości”.
Sartori zajmując się pojęciem elita dokonuje rozgraniczenia pomiędzy elitą w znaczeniu jakościowym (elita zdolnych) od elity rozumianej przez Lasswella (posiadający władzę).
Następnie proponuje oddzielić pojęciowo i koncepcyjnie strukturę władzy od struktury elity. Zauważa, że w zależności od tego jak będziemy rozpatrywać grupy kontrolujące ( mniejszości sprawujące władzę) raz będziemy mówić o „klasie rządzącej w liczbie pojedynczej”, a inaczej o „przywództwie i przywódczych mniejszościach w liczbie mnogiej”.
Wszystko zależy od tego czy możemy powiedzieć, że mniejszości sprawujące władzę stanowią wszędzie jedność, czy cechuje je wspólna świadomość, spójność i spisek, i czy w każdej konfiguracji można konkretnie wskazać mniejszości skupiające władzę.
Stawiając pytanie: jaki jest , jaki powinien być pionowy układ władzy w demokracjach ? - wskazuje na określony przez siebie „model przywództwa przez mniejszości” - który cechuje się „mnogością krzyżujących się grup władzy, dokonujących manewrów koalicyjnych”.
Sartori podkreśla, że zaletą demokracji pośredniej jest wieloetapowy proces podejmowania decyzji politycznych, który zawiera mechanizmy bezpieczeństwa właśnie poprzez swoją pośredniość. Zauważa, że „demokracja bezpośrednia prowadzi do polityki jako gry o sumie zerowej”, podczas gdy „demokracja pośrednia do polityki jako gry o sumie dodatniej”.
Zaznacza, że w demokracji bezpośredniej, w odróżnieniu od pośredniej, nieuniknione jest starcie pomiędzy klasami, co stanowi funkcjonalne naruszenie równowagi układu.
Zwolennicy demokracji bezpośredniej twierdzą, że przywracając obywatelom możliwość udziału w polityce wychowuje się aktywny typ obywatela, wzmacnia odpowiedzialność, czyni wolność dostępną ludowi, wreszcie ogranicza władzę partii i centralnej biurokracji.
Istnienie demokracji bezpośredniej, jest niemożliwe w dzisiejszych realiach. Szuka się więc innych rozwiązań. Takim rozwiązaniem wydawać by się mogło referendum, czyli podejmowanie ważnych decyzji państwowych poprzez głosowanie powszechne.
Może więc należałoby wprowadzić „demokrację poprzez referendum”? Według Sartoriego „demokracja poprzez referendum”, jest technicznie możliwa, uważa jednak, że doprowadziłaby do katastrofy.
Zauważa, że referendum, choć będące pewną formą demokracji bezpośredniej, nie spełnia jednej ważnej cechy, która jest warunkiem demokracji. A mianowicie uczestniczenia w dyskusji.
Wskazuje na fakt, iż uczestnik referendum przypomina uczestnika wyborów. Działa samodzielnie, w osamotnieniu.
Uczestnicy referendum nie oddziałują na siebie wzajemnie, przez co nie czerpią z „mądrości dyskusji” potrzebnej do podjęcia lepszej decyzji.