Dodatkowa trudność polega na tym, że znaczenia psychologiczne mogą mieć wiele warstw, z prostym pozornie działaniem może się zoiyzać cały złożony system sensów płytszych i głębszych. Człowiek biegnący do autobusu chce zdążyć wsiąść. To najpłytsza warstwa znaczenia. Ale popatrzmy głębiej, gdzie tak się śpieszy: do pracy czy na randkę, a może na wykład socjologii czy może do szpitala, odwiedzić chore dziecko? A jeśli do pracy, to czemu tak mu zależy na punktualności: czy szef odbierze premię, czy koledzy będą się krzywić, a może ma po prostu wpojony nawyk punktualności? A czemu nie wyszedł z domu wcześniej: może zaspał, a może musiał zająć się dzieckiem, a może zagadał się przez telefon ze znajomym? A czemu nie bierze taksówki albo nie jedzie własnym autem? Czy go nie stać, czy może auto zabrała na zakupy żona, a taksówki nie widać w pobliżu? Tutaj potrzebne jest już, według Webera, „rozumienie pośrednie albo interpretacyjne".
Obok znaczenia psychologicznego, intencjonalnego, które nadaję swojemu zachowaniu sam, a inni odczytują je w drodze mniej lub bardziej złożonej i mniej lub bardziej zawodnej interpretacji, znaczenie może być nadane pewnemu zachowaniu przez całą zbiorowość, do której należę. Jest to znaczenie wspólnie uznane, którego sam nie wymyśliłem, lecz raczej przejąłem od mojej zbiorowości i akceptowałem. Całuję kobietę w rękę, bo jest to przyjęta u nas forma wyrażenia szacunku, klękam w kościele, bo jest to przyjęta w mojej religii forma pokory wobec Boga, kopię piłkę na podwórku, bo jest to przyjęta wśród moich rówieśników forma rozrywki, notuję wykład, bo jest to przyjęta na uniwersytecie forma uczenia się. W ramach jednej zbiorowości, w której znaczenia są takie same, mogę bez kłopotu zrozumieć, co robią inni, czego ode mnie chcą, o co im chodzi. „Odczytuję" bez kłopotu znaczenia, rozszyfrowuję sens zachowań. Gdy ktoś zdejmuje kapelusz, wiem, że chce mnie przywitać. Gdy widzę chłopców kopiących piłkę, wiem, że grają w futbol. Natomiast gdy znajdę się w innej zbiorowości, w której powszechnie uznane znaczenia są odmienne, doświadczam przede wszystkim zdziwienia i często nie rozumiem, o co chodzi, co się dzieje. Amerykańscy przyjaciele zabierali mnie na mecze baseballowe. Wychowany w kraju piłki nożnej, do dziś nie pojmuję, dlaczego gracze są tak dziwnie ubrani, czemu biegają wokół boiska, wymachują grubym kijem, czemu starają się wrzucić piłeczkę w publiczność, a gdy im się uda, wywołują entuzjazm na stadionie. Pewno Amerykanie czuliby się podobnie na stadionie Wisły. Jak uczą się prędzej czy później turyści, „co kraj to obyczaj" i łatwo dojść może do nieporozumień, niespodzianek i konfliktów. Ucałowana w rękę Amerykanka może traktować to jako zaawansowaną formę zalotów. Wchodząc w butach do meczetu, spotkam się z oburzeniem jako świętokradca. A pijąc piwo na plaży w Kalifornii, mogę być nawet aresztowany. Znaczenia nadawane zachowaniom przez zbiorowość, wspólne dla tej zbiorowości, a różne od znaczeń przyjmowanych w innych zbio-rowośdach, nazwiemy kulturowymi. Kultura dostarcza pewnych gotowych scenariuszy, wzorów zachowań, które realizujemy, chcąc osiągnąć te czy inne cele. Dlatego w obrębie własnej kultury czujemy się pewnie, bezpiecznie, „jak w domu", a trafiając do innej kultury, jesteśmy wyobcowani, zagrożeni, zaskoczeni. Przynajmniej do czasu, kiedy poznamy panujące w niej znaczenia kulturowe.
Analizowaliśmy dotąd przykłady bardzo prostych działań, mających nieskomplikowany sens kulturowy. W wielu przypadkach jednak znaczenia kulturowe także rozbudowują się, tworząc wielowarstwowe systemy. Zobaczmy takie działanie jak zrealizowanie czeku w banku. Ileż znaczeń kulturowych ukrytych jest za takim banalnym zachowaniem jak wymienienie jednego białego papierka (czeku) na plik kolorowych papierków (banknotów). Czy ktoś, kto nie rozumiałby idei pieniądza, zapłaty, wierzytelności, długu, konta, kredytu,