824
WITOLD BENEDYKTOWICZ
Człowiek popada w konflikt między życzeniem zaktualizowania swej wolności a postulatem zachowania swej „marzącej niewinności”. I decyduje się na tę aktualizację. Człowiek doznaje podwójnego niepokoju: obawia się utracenia siebie przez samourzeczywist-nienie i jednocześnie utraty samego siebie przez nieurzeczywistnienie. Jest on skonfrontowany z alternatywą: albo zachować swą „senną niewinność” bez doznania rzeczywistej egzystencji, albo stracić swoją niewinność w zamian za poznanie, moc i winę.
Przejście od esencji do egzystencji jest jakością uniwersalną bytu człowieka i w ogóle wszelkiego skończonego Taytu. To przejście nie jest jakimś wydarzeniem, które się rozegrało w przeszłości, ponieważ ontologicznie wyprzedza ono wszystko, cokolwiek się dzieje w przestrzeni i w czasie. W tym sensie upadek transcendentny determinuje tragiczno-uniwersalny charakter egzystencji. Człowiek i jego świat znajdują się przeto w stanie egzystencjalnej alienacji, wyrażającej się w niewierze, hybris i pożądliwość. Sprzeczność tkwi w samym człowieku i prowadzi go do samounicestwienia. Siła samounicestwienia nie przychodzi więc z zewnątrz, ale jest ukonstytuowana w samej strukturze alienacji. Powinno się zatem mówić o swoistej „strukturze destrukcji”, jakkolwiek jest to określenie paradoksalne. Znaczy to, że destrukcja, zależna jest od struktury, w obrębie której działa. Trzeba sobie zdać sprawę z współzależności negatywu i pozytywu, śmierci i życia, bytu i niebytu.
Potrzeba wyzwolenia się od takiej rzeczywistości, doznawanej jako alienacja, jest oczywista. Potrzeba ta była realizowana w religii częstokroć jako akt autosoteryczny. Legalizm oferował samozba-wienie przez wypełnianie prawa (Zakonu). Asceci szukali zbawienia na drodze wyrzeczeń i umartwień; również protestanccy purytanie szli tą autosoteryczną drogą. Sakramentalizm i posłuszeństwo doktrynie były także środkami autosoterycznymi, jak dla pietystów był nim emocjonalizm. Również mistycyzm bywał środkiem sa-mozbawienia. „Falsa religio nie jest identyczna z szczególnymi re-ligiami historycznymi, lecz z próbami samozbawienia w każdej religii, nawet w chrześcijaństwie.” 2
Nie tylko w imię identyczności chrześcijaństwa ale dla samej rzeczy nie możemy dopuścić do głoszenia zbawienia bez Zbawiciela. Sola gratia i sola fides są aktualne dziś tak samo jak dla ludzi Reformacji XVI wieku. Geniusz chrześcijaństwa przekazuje nam prawdę o ratunku, którego dopełnia boski ratownik. W społeczności Kościoła i w wierze dostępujemy dobra zbawienia, którego dawcą jest sam Bóg w Jezusie Chrystusie.
Witold Benedyktowicz
* Paul Tlllich, Systematl$che Theologle, Band IX, Stuttgart 195$.