376 RECENZJE I PRZEGLĄDY PIŚMIENNICTWA
Erie Wainwright (Australia) i Viola Batonyi (Węgry) przedstawili aktualną sytuację bibliotek narodowych. Zaobserwowali zwiększony nacisk na ofertę usługową oraz współpracę międzynarodową. Pojawiły się też liczne inicjatywy legislacyjne zmierzające do nadania bibliotekom narodowym szerszych uprawnień koordynacyjnych w sferze bibliotekarstwa krajowego. Natomiast prawie wszędzie obniżyły się relatywnie nakłady na działalność i bywa, że 20% budżetów bibliotek trzeba wypracować samodzielnie.
Elektronizacja bibliotek narodowych jest faktem powszechnym, ale tylko nieliczne mogą uznać, że zbiory elektroniczne przeważają nad tradycyjnymi. Zresztą pojawia się w związku z tym pytanie, gdzie mieści się granica pomiędzy zbiorami tradycyjnymi a elektronicznymi: do jakiego stopnia trzeba wymieniać nośniki, a w jakiej mierze materiały tradycyjne powinny być zachowane.
Niewiele natomiast ciekawych nowości doszukał się Bob Usherwood (Wielka Brytania) w opiniach na temat bibliotek publicznych, chociaż tekstów było wiele. Głównym tematem w tym zakresie była niemożność utrzymania bibliotek publicznych z racjonowanych budżetów i stąd powtarzająca się idea odpłatności — akceptowana na Wschodzie i odrzucana na Zachodzie — oraz próby komercjalizaqi bibliotek. Dużo pisywano o zarządzaniu i organizacji tych bibliotek, ale autor miał chyba rację twierdząc, że było to powtarzanie prawd znanych.
Angielka Janet Wilkinson scharakteryzowała bardzo frapująco bieżącą sytuację bibliotek akademickich. Otóż według jej rozeznania, biblioteki te zaspokajają oczekiwania w 60%, ponieważ brak rozwoju bibliotek odpowiednio do stale rosnącej liczby studentów. Przy wzroście liczby użytkowników o 40% w uczelnianych bibliotekach angielskich nakłady... spadły o połowę. Więc o czym tu mówić?
Elektronizacja jest wprawdzie faktem, lecz głównie za sprawą Fundacji Mellona. Zresztą elektronika to nie remedium na wszystkie kłopoty, zaś paplanina o kryzysie druku to w ogóle nonsens. Autorka zauważyła, że i w Polsce liczba studentów gwałtownie wzrosła, a liczba bibliotek uczelnianych nie. Także międzybiblioteczną współpracę polskich bibliotek w zakresie gromadzenia zbiorów uznała za nowinkę 1995 r., co jednak prawdzie nie odpowiada.
Ernst Kohl (Niemcy) poświęcił swój tekst ocenie funkcjonowania bibliotek parlamentarnych, w sumie dość „okrągłej”. Ciekawe natomiast, że w całym tomie prawie nie wspomina się o bibliotekach szkolnych.
Australijczyk Giles Martin przedstawił bieżące problemy informacji o zbiorach. Jego zdaniem nastąpiła kooperacja tej informacji w obszarze języka angielskiego, w innych natomiast nie i to jest problem. Katalogi elektroniczne napotykają przy tym na opór użytkowników, którzy wciąż preferują tradycyjny sposób informowania o zbiorach. Bez ułatwień dla użytkowników w tej mierze perspektywy komputeryzacji są mizerne.
Giuseppe Yitiello (Włochy) scharakteryzował biblioteki w Europie Zachodniej, dostrzegając znaczne różnice w standardach. Wspólna jest jednak zmiana koncepcji: z archiwów myśli narodowej biblioteki przekształciły się w koordynatorów życia informacyjnego. Ale podobieństw wzajemnych jest mniej niż można sądzić. Jeśli bowiem z bibliotek publicznych w Danii korzysta 65% populacji, a w Anglii 58%, to we Francji 17%, a w Niemczech 15%. Wszędzie odczuwa się budżetowe dziury, ale własne wpływy rzadko przekraczają 3,5% budżetów. Biblioteki uczelniane są w różnych krajach utrzymywane rozmaicie: niekiedy przez państwowe władze centralne, a czasem tylko z kasy uczelni, stąd różnice w poziomie ekonomiki. Powoli jednak w ramach EWG powstaje wspólny i nowoczesny program rozwoju bibliotek.
Z kolei Węgrzy Peter Szanto oraz Tibor Futala omówili (ciekawie!) stan bibliotekarstwa w Europie Środkowej i Wschodniej, dostrzegając kryzys w I. 1991-1992, połączony z likwidacją wielu bibliotek, szczególnie w Rosji. Najmniej ucierpiało bibliotekarstwo na Słowacji, gdzie zapewniono częściową opiekę władz centralnych.
Wszędzie pojawiły się inicjatywy zmierzające do zmiany prawa bibliotecznego, wszędzie podjęto wysiłki na rzecz elektronizacji usług informacyjnych i wszędzie dokonało się spore spustoszenie w systemie bibliotecznym. Natomiast charakterystyczna jest zmiana: o problemach bibliotecznych zabierają publicznie głos odtąd już sami bibliotekarze, a nie —jak dawniej — w ich imieniu urzędnicy.