550
1936 R. - PRZEGLĄD BUDOWLANY
cjalnie 3 województwa Małopolski Wschodniej, a częściowo i woj. Krakowskie) otwarcie i energicznie popierała żądania pracobiorców o podwyższenie taryfy. W rezultacie cegielnie zmuszone były taryfy znacznie podwyższyć, a jednocześnie podwyższyć i cenę cegły, bo ktoś tę podwyżkę wszak zapłacić musi. Gdy lokalna władza we Lwowie przystąpiła do szczegółowej analizy kosztów własnych, jednogłośnie uznała tam cenę cegły za uzasadnioną. — Pomimo tego uznania raptem z Warszawy zażądano znacznej — bo około 20c/r — obniżki ceny cegły. Ma być, oświadczono, obniżka — i koniec!
A męc z jednej strony żyda się obniżenia ceny cegły, z drugiej forsuje się podwyżkę robocizny. Czy nie jest to jak w bajce Kryłowa? Byłoby to śmieszne, gdyby nie było tak smutne dla nas. W tej sprawie interweniowaliśmy w Min. P. i H.,o czym piszemy na innym miejscu. Może odniesie to należyty skutek i nastąpi nareszcie koordynacja pomiędzy władzami centralnymi a prowincjonalnymi.
Z dziedziny taryf kolejowych też nie możemy nic pomyślnego dla nas zanotować. Nowa taryfa, obowiązująca od 15 marca r. b., poza zrównaniem dren i dachówek z cegłą — nie przyniosła żadnej nawet najdrobniejszej zniżki taryfy na cegłę. Natomiast w ostatnim kwartale wprowadzona została obniżona bojowa taryfa na cegłę i to tylko do Warszawy i okolic, by obniżyć cenę cegły w Warszawie. I to właśnie wtedy, kiedy podwarszawskie cegielnie już były kompletnie wysprzedane. Zupa po deserze! A pewien pan A,1 z I. K. C. — nie widząc rezultatów tej obniżki w Warszawie — obraził się, ale już teraz na cegielnie pomorskie i częstochowskie. O tym śmiesznym gentel-manie napisaliśmy już w poprzednim zeszycie.
Dotychczasowe zarządzenia — to nie zawsze szczęśliwe improwizacje gospodarcze z dziedziny cegielnictwa! Dziś nie czas na improwizowanie, bo taka improwizacja — to znów coś z bajki Kryłowa (Kotka i myszka): dla was to może zabawka, a dla nas śmierć! Problem cegły bezstronnie oświetlony został w pracach Komisji Ankietowej pod przewodnictwem obecnego wiceprezesa Funduszu Pracy p.
inż. M. Ponikiewskiego). Ta kapitalna praca, o której obecnie widocznie już zapomniano, doskonale charakteryzuje cały problem cegielnictwa polskiego i wylicza te zarządzenia, które potrzebne są dla zdrowego rozwiązania problemu nasycenia pewnych rejonów kraju cegłą. Należy tylko uważnie przeczytać tę książeczkę, by przestać nareszcie improwizować i sięgać do środków drastycznych, które tylko na bardzo krótką metę dają efekty rakietowe. Do tej książeczki jeszcze powrócimy na łamach naszego miesięcznika. _
Do pomyślniejszych rzeczy należą nasze sprawy organizacyjne. Zawsze podkreślaliśmy, że wśród dużej rzeszy naszych ceglany zrozumienie ważności sprawnych i silnych organizacji branżowych było i jest bardzo nikłe. Dopiero gdy w cegielnictwo nasze uderzył piorun z przejaśniającego się nieba, ceglarze nasi przypomnieli sobie o istnieniu związków ceramicznych i powracać zaczęli do związków z prośbą o obronę. Jest smutnem, że potrzebny był tak poważny wstrząs, by uświadomić co do tych spraw naszych panów ceglarzy. Spodziewajmy się, że zainteresowanie to nie osłabnie znów, gdy nastąpi spokój u nas.
Jak już zaznaczyliśmy kończymy rok ten z wysprzeda nym towarem. Na wiosnę więc 1037 r. — aż do maja — zabraknie w Polsce cegły i to bardzo poważnie. Pewne zapasy cegły znajdujące się jeszcze niewątpliwie w ręku spekulantów, którzy wykorzystując koniunkturę i ciężki stan cegielnictwa — wykupili część produkcji tegorocznej, by rzucić ją na rynek na wiosnę loku przyszłego. Otóż chcielibyśmy podkreślić, że w tej ewentualnej akcji spekulacyjnej przemysł ceramiczny nie partycypuje i udziału nie bierze. Powiadamiamy o tern różnych, panów A. już teraz, by swe oburzenia nie kierowali przeciwko nam i zechcieli te izeczy gruntowniej zbadać zanim zaczną miotać gromy na ceglarzy polskich.
•) Sprawozdanie Komisji Ankietowej. Tom II. Cegła. Wyd. Komitetu Ekonomicznego Ministrów. 1928. Stron 53.
(Sprawa robotnicza w cegielniach ręcznych i mechanicz nych. Źródła nieporozumień. O stały sztab pracowników
cegielnianych. Co przemawia za modernizacją).
Cegielnie w centralnych i wschodnich rejonach naszego kraju wykazują tylko znikomy odsetek zmechanizowanych zakładów. Większość cegielń pracuje ręcznie z konnymi sznajdrami. Z spiawozdania Komisji Ankietowej z 1928 loku dowiadujemy się, że tylko 30% wszystkich polskich cegielń posiada silniki zapędowe. W całej Polsce — bez .1 województw zachodnich oraz województwa iv ar s za w s kiego i krakowskiego —* jest #.Vt cegielń ręcznych i tylko lin cegielń o zapędzie mechanicznym, t. j. na 1 cegielnię mechaniczną przypadają 3 cegielnie ręczne.
Szczególnie 7 województw wschodnich wykazuje zupełnie znikomy) c/< cegielń mechanicznych. Przeważnie są tam cegielnie ręczne i masa cegielń polowych t. zw. kopciu-chów nieobjętych nawet statystyką Komisji Ankietowej. Województwa te zatem obsługiwane są cegielniami, pra-cującemi sposobami jak za czasów Kazimierza Wielkiego.
Są to cyfry świadczące o wysoce prymitywnym stanie technicznym cegielnictwa na tych ogromnych obszarach ojczyzny naszej. Jest j as nem, że stan taki nie może trwać wiecznie i modernizacja tych cegielń, jak zresztą całego cegielnictwa w Polsce środkowej i wschodniej, musi i będzie stopniowo postępować. Sprawa ta zaprząta umysły naszych ceglarzy, czego dowodem są liczne zapytania, kierowane do nas z prośbą o poradę.
W chwilach lepszej koniunktury kwestia modernizacji cegielń zawsze automatycznie wypływa. W latach 1928—30, wierząc w długotrwałość dobrej koniunktury, masowo i bezplanowo rzucono się na modernizację zakładów za po-tadą różnych „sepcjalistów” od dostaw maszyn i budowy suszarń. Nie doceniano przeważnie swych możliwości finansowych, co pociągnęło potem za sobą upadek szeregu poważnych firm ceglaiskich.
Obecna chwilowa lepsza koniunktura na rynku ceglar-skim ponownie wznowiła prądy modernizacyjne. Jednak doświadczenia lat ubiegłych były nauczką kosztowną i bolesną i nasi ceglarze, mamy nadzieję, nie padną ponownie ofiarą różnych sprytnych speców i niesumiennych naga-