ELEMENTY MAGII, ALCHEMII I OKULTYZMU 17
o czary. „Stosy płonęły wszędzie. [...] Zła sława tych zwierząt wywołała prawdziwe masakry poczciwych kotów”21. Pogłosem tamtych wydarzeń jest polskie przysłowie: „Brać koty w leszczoty”. Przysłowie wywodzi się z zabobonnego obyczaju wypędzenia z kota diabła przez zaciskanie ogona zwierzęcia w drewno22.
Polski frazeologizm z kolei „biegać/latać, jak kot z pęcherzem” oznacza: straszliwie się czymś stresować, bardzo coś przeżywać, ale swoje pochodzenie zawdzięcza częstej na wsi zabawie, kiedy to po zakończonym świniobiciu brano świński pęcherz, nadmuchiwano lub wrzucano do niego grochu, a następnie przywiązywano do ogona kotu, znajdującemu się w każdym niemal gospodarstwie. Przerażone zwierzę starało się z niego za wszelką cenę uwolnić23. Ten barbarzyński obyczaj miał swoje korzenie w wielowiekowej pogardzie dla tego zwierzęcia. We Włoszech niechęć do kotów, a szczególnie tych o czarnym umaszczeniu, była identyczna, jednak nie ma przysłów mówiących na ten temat.
Sowa — ptak o nocnym trybie życia — z jednej strony od czasów starożytnych uznawana była za symbol mądrości (starożytna Grecja), ale groźny wygląd i huczący wśród ciszy nocnej głos był także od starożytności przyczyną przesądów, według których hukanie sowy zwiastowało nieszczęście. Staropolskie przysłowia mówią o tym tak: „Sowa na dachu kwili, komuś umrzeć po chwili”, „Puszczyk woła na kominie, gdy kto ma umrzeć w rodzinie”.
We Włoszech południowych sowa jest ptakiem przynoszącym szczęście domowi, na którym siada, ale jej obecność jest złym znakiem, jeżeli ptak usadowi się na jakimś drzewie tak, aby tylko na ten dom patrzeć.
Civetta, beato dove siede, amaro dove uede14 (Sowa, szczęśliwy dom, gdzie siedzi, gorzki ten, na który patrzy).
Zwierzęta czy też ptaki były nie tylko zwiastunami nieszczęścia czy też kompanami Złego. Magia ludowa posiłkowała się nimi nierzadko jako „lekarstwo” na choroby duszy lub ciała, na które ówczesna medycyna nie znała skutecznego lekarstwa. Szaleństwo czy też obłęd leczono w dawnych czasach praktykami magicznymi. W odniesieniu do osoby, która postradała zmysły staropolskie przysłowia mówiły: „Wart czarnej kury”. „Trzeba mu czarnej kury”. „Godna głowa czarnej kokoszy”. „Na duszną chorobę jedno co rychlej łapać gdzie czarnej kokoszy” (1558), „Trzeba by mu do głowy kura czarnego przyłożyć”. Jak widzimy, mądrość ludowa zachowała liczne warianty tego samego przysłowia z różnych lat, co świadczy o tym, że częstą praktyką było przykładanie szaleńcowi do głowy świeżo zabitej czarnej kury25.
21 M. Rożek, Diabeł w kulturze polskiej: szkice z dziejów motywu i postaci. Warszawa 1993, s. 224.
22 J. Krzyżanowski, Nowa księga przysłów polskich, t. II, s. 160.
23 A. Kłosińska, E. Sobol, A. Stankiewicz, Wielki słownikfrazeologiczny PWN z przysłowiami, Warszawa 2005.
24 W dialekcie kalabryjskim: Piguła, beatu duva seda, amaru duva vede.
25 J. Krzyżanowski, Nowa księga przysłów polskich, t. II, s. 257.