4 niedziela wielkiego postu C




Homilia



H2 {
FONT-SIZE: 12pt; MARGIN: 0cm 0cm 0pt; FONT-FAMILY: "Times New Roman"; TEXT-ALIGN: justify
}



Homilia na IV
Niedzielę Wielkiego Postu
Rok C
Miłosierny Bóg zdobywa dla miłości i nieba marnotrawnych
synów.
Umiejętność i potrzeba
patrzenie w siebie.
            
Biskup Fotyki  Diaduch w dziele,, O doskonałości duchowej" pisze: Blaskiem
prawdziwej mądrości jest umiejętność trafnego rozróżniania dobra od  zła...
Trzeba zabiegać o utrzymanie wewnętrznego spokoju, aby umysł trafnie oceniał
pojawiające się myśli, starannie zatrzymał dobre, zesłane od Boga, złe zaś
pochodzące od szatana wyrzucał precz od siebie. Albowiem, gdy morze jest
spokojne, jest przejrzyste i rybacy dobrze widzą zachowanie się ryb. Rozkołysane
zaś wichrem, skrywa we wzburzonych falach, to co w spokojnej ciszy łatwo pozwala
się zauważyć. Na próżno trudzą się ci, co zanurzają sieci.( Brewiarz  III
s.124)
           
Doskonałość poznania i oddzielenia dobra od zła, jak w Ewangelii ziarna od plew.
Jakże bliski dzisiejszej Ewangelii jest przykład  jednego z misjonarzy.
Było to w Madrycie. Młodzieniec imieniem Paco pokłócił się ze swoim ojcem.
Doszło do wielkie miedzy nimi niezgody.  Paco, już pełnoletni wyprowadził
się z domu, zerwał z rodzina wszelkie kontakty. Ojcowski gniew szybko skruszał i
wnet zapragnął pojednać się ze swoim dzieckiem. Niestety, nie wiedział gzie
przebywa.  Gdy poszukiwania nie przyniosły skutku, udał się do redakcji
największej gazety w Madrycie. Dał ogłoszenie na całej stronie pisząc: Paco,
żałuję za to, co się stało. Wróć synu. Musimy się spotkać. W najbliższy piątek o
godzinie trzeciej po południu będę czekał przed redakcja gazety, w której
czytasz to ogłoszenie. Na stronie widniał także podpis: Twój ojciec. Według
prośby i obiecanego spotkania ojciec udał się w umówione miejsce, a nie doszedł
do budynku redakcji. Ruch na tej ulicy był sparaliżowany przez tłum chłopców i
mężczyzn . Tylu miało na imię Paco i tylu czekało na swojego ojca.
           
Nie pierwsze to w Ewangelii opowiadanie o synu marnotrawnym. Kiedyś młody
uczestnik spotkania okazowego recytował   następujący tekst: ,, To
zdarzyło się tak nagle. Nie wiem jak. Pól majątku, serca pół i drogi pył. To, ze
byłem synem
teraz nie liczyło się. W moich oczach świat przygodą się skrył.
Ale głupia wolność słabe skrzydła ma, a reklamy świata z bliska tracą szyk. Mimo
wszystko trzeba wrócić, gdy się da, bo w kraju śmierci za nikim nie tęskni nikt.
To najlepszy widok na tym świecie, gdy twego serca dom zobaczysz
ojciec w
drzwiach . Wysłuchane modły, spełnione sny. Jego ciepły wzrok odpędza wszelki
strach. Ktoś drugi zanucił: Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie. Imię twe w
mym sercu wypisała łza. Załóż pierścień. Włóż na siebie szczęścia płaszcz. Rany
w sercu twym ukoi miłość ma".
Co na to zrobi Pan
Jezus?
            
Powiesz Siostro i Bracie
takie jest życie! Skąd Pan Jezus to wszystko tak
doskonale znał? Na temat marnotrawności spotykamy wiele smutnych przykładów.
Pytam, czy dziś i w obecnych czasach tylko w Ewangelii jest tak oczywiście
okazany marnotrawny syn?  Niestety , muszę powiedzieć więcej. Życie nam
dowodzi i marnotrawnych córkach, synach, ojcach. marnotrawnych matkach, o
marnotrawnych rodzinach, urzędach, fachowcach itp. Uderzyła mnie notatka o ,,
marnotrawnym Bogu jako marnotrawnym Ojcu" Jako uzasadnienie podano, ze Pan Bóg
jest za dobry, rozrzutny w Boskich darach, w sprawiedliwości. Hojność ponad
miarę, szeroki gest, przebaczanie, aż tyle miłości! A kary więcej, niech naleje
się w uszy
wołają.
           
Dzisiejsza przypowieść poprzedzona jest dwiema innymi: o zgubionej owcy i o
zgubionej drachmie (Łk 4,10). Jak bardzo bolało ludzi innego myślenia, ze Pan
Jezus,, przyjmuje grzeszników i jada z nimi". To gorszyło wielu, graniczyło z
pogardą, a nawet społecznym potępieniem. A przecież ,,nie zdrowym, ale chorym
potrzeba lekarza".
           
Pan Jezus chce ratować
nie siebie, nie własna skórę
ale ich i nas. Odpowiedź
znajdujemy w domu Lewiego:,, Do grzesznika poszedł w gościnę" (Łk 5,30  u
Zacheusza 19,7)
Pan Jezus przyszedł szukać i
zbawiać to, co było zginęło. A co zginęło ? Tylko owca, drachma, jeden syn
marnotrawny? Giną już masowo setki i tysiące ludzi różnego wieku i zapatrywania.
Zginął współczesny człowiek, już bardzo źle się ma. Gdy jeden się odnalazł

ginie jego brat obrażony na ojca, ze jest temu pierwszemu nie dobry, za dobry,
pobłażliwy. Co do uratowanych, odnalezionych Pan Jezus prosi :  cieszcie
się, świętujcie, bo był umarły , a żyje, odnalazł się, wrócił do normalności. Po
odnalezieniu się jednego
ojcu gubi się starszy
gdyż zaczął sobie przeliczać
wartości materialne ... tamten wszystko zmarnował, a teraz dla niego otwarte
serce, pierścień, uczta, nowe szaty i tyle radości... A ja co?
ja byłem wierny

dla mnie nie ma koźlęcia! Wydawałoby się, ze i Ojciec jest marnotrawny!
Ciekawa rzecz, ze słowo ojciec w tej przypowieści występuje aż dwanaście razy .
To ma swoje znaczenie. Miłosierdzie, serce, ojciec jest przedstawione jako
przeciwność zła, rozrzutności ( roztrwonił cały majątek), syn, dziecko.
           
Wielu uczonych biblistów z Zachodu jakby lakieruje zło nazywając syna nie
marnotrawnym ale zagubionym, a radość sprawia jedynie odnalezienie. Zdawać się
tu może dwojakie spojrzenie, a mianowicie  postępowanie syna
postępowanie
ojca. Dla nas głównym bohaterem przypowieści jest Bóg , Boża hojność ponad
miarę, szczodrobliwość, miłosierdzie, łaska, miłość Boga do człowieka
nawet  grzesznego, podłego wobec zasad życia. Nawet nasz Papież tak często
w swoich przemówieniach mówi o miłosiernym Ojcu, o objawieniu Bożej miłości. A
jeśli mowa o synach
to o dwóch, bo jeden trwoni dobra ojca, drugi
jego
dobroć.
 Takim jest Bóg
a my
zechciejmy Go zrozumieć.   
            
Miłosierny Ojciec jest szans a dla wszystkich, nie tylko dla dwóch synów.
Jesteśmy Jego dziećmi. Mój Boże i iluż synów ... chrześcijan gniewa się na Pana
Boga?  Nie nosi miana dzieci Bożych? Jedni ze swej nieprawości, inni swojej
zarozumiałości. Ks. Twardowski ciągle, jak św. Franciszek wola, ze miłość jest
niekochana. A jednak Ojciec miłosierny szeroko otwiera ramiona dla zagubionego
syna.. Ojciec wyciąga  ramiona błogosławiące, miłosierne, zawsze oczekując,
wyglądając
a gdy powróci ze swojej nędzy
podtrzymuje go, ściska, obdarza
siła i dobrocią, pociesza otwierając szeroko drzwi i serce. Nie boje się
powiedzieć więcej: czyni to, co przekracza wszystkie cechy ojcostwa i
macierzyństwa.
           
Każdy z nas powinien dobrze spojrzeć w siebie, do swojej głębi duszy. Jakim
jestem synem, córką, kim z nich z przypowieści? Oto teraz doskonała sposobność :
rozpoznać samych siebie. Wszyscy
jak oni
potrzebujemy ojcowskiego
miłosierdzia. Na Boże przebaczenie, okazane miłosierdzie odpowiedzieć: ,, ojcze
zgrzeszyłem, już nie jestem godzien nazywać się twoim dzieckiem.... Jak to
pięknie kiedyś brzmiało : ojcostwo, braterstwo, rodzinność! Coraz częściej
słyszę oskarżenia: mój syn to taki.... moja córka... mój ojciec...Jak trudnym
staje się ten wewnęczny, intymny mały świat Zrozpaczona matka żali się : mój syn
narkoman, alkoholik...łajdak...Nie tylko giną autorytety, giną ludzie, ginie
radość, miłość, braterstwo. Słyszy się o odchodzących mamach, o niewierności
małżeńskiej, o ludziach na samym dnie zła.
            
Czy mamy czekać, aż ... dobra śmierć ,, rozwiąże" wszystkie te sprawy?
 Wstanę, i pójdę do
ojca... powiem Mu, że zgrzeszyłem...
            
Oto zrozumiałem. Syn wracam marnotrawny, złamany wśród pogromu, we łzach cały,
ni bogacz, ni sławny... Nie zamykajcie domu...Dwunastu starców sproście, nogi im
umyć muszę i ucałować w skrusze... Niech mi przebacza winę, choć śmierci godny
zbrodzień. O litość błaga przechodzień... niech mi. przebacz a winę ! Chcę
chwile ciszy... Ginę... O, że też serce moje jeszcze w piersi się tłucze... (
Leopold Staff).  Tyle dla nas zawołał kiedyś poeta stojący na rozstaju
dróg. Człowiek odjechał w dalekie strony, skosztował powabów świata, zmarnował
wszystko. Pojawiło się cierpienie, poczucie pustki i bezradności. I przyszedł,
wrócił do swojego Ojca. Poczuł stratę swojej wartości, więzy z bliskimi nie
tylko bieda zajrzała w oczy. Gdy wszedł dręczyło go poczucie winy, a może i
wstyd. Każdy krok w stronę domu wydawał mu się torturą  Chciał być ukarany,
spodziewał się wymówek i potępienia. Gdyby nie to wszystko szedłby z
podniesionym czołem. Teraz nie jestem godzien zwać się jego synem.
           
Pomyślmy
to nasza droga do konfesjonału. nasz rachunek sumienia, nasz żal za
grzechu i mocne, męskie postanowienie poprawy. Teraz rozmowa z miłosiernym Ojcem

on trwa z otwartymi ramionami, czeka może już zbyt długo na ciebie i na mnie.
Czeka z ojcowska miłością
wzruszony pragnący znów odziać mnie w piękna i
czystą szatę łaski.
           
Mówię i ja : ,, nie jestem godzien, bo zgrzeszyłem... chcę ponieść karę za to,
co zrobiłem. Gdybym dostał baty, może  dłużej bym pamiętał  swoja
niewdzięczność. A teraz  ojcowskie ramiona zarzucone na moja szyję...
miałem ,,przyjść z twarzą"  a wyglądam jak ostatni nędzarz, musze sobie
jasno powiedzieć jakim jestem naprawdę, jak bardzo zniszczonym , oszukanym,
bezsilnym... Byłem umarły, a oto znów mogę być żyć innym... Ojciec mnie znów
przygarnia, przebacza! Daje jeszcze szansę do przemiany mojego dotychczasowego
życia. Ja świat chciałem poznać, zakosztować miłych chwil. Nie chciałem w domu
pracować, szukałem przygód, urzekła mnie wolność, swawola,
pieniądze...powtarzałem sobie ,, hulaj dusza, piekła nie ma... ja z kolegami
bawię się. Teraz zrozumiałem, ze nie mogę poradzić sobie sam, bez Ojca. Iluż
najemników mojego ojca ma chleba pod dostatkiem.
           
Problem żalu jest tu wieloznaczny. Syn marnotrawny mógł żałować roztrwonionego
majątku, straconej dobrej opinii, pełnej miski na stole, jakiej nie brakowało
służącym u ojca. To wszystko za mało. Trzeba żałować  za większe jeszcze
utracone dobro : za złe postępowanie, za niewdzięczność wobec Ojca, za 
brzydotę grzechu, ból wyrządzony dobremu, kochającemu Ojcu. To nie tylko strach
ma tu cos do powiedzenia! Strach przed karą - to trochę za dziecinne podejście
do sprawy. Nie tylko obrzydło synowi koryto dla świń
musi obrzydnąć czynione
zło i brak miłości, niewdzięczność!
           
Módlmy się, pomóżmy wszystkim zagubionym synom naszego świata, którzy odchodzą
od Boga, których grzech oddziela od ich najbliższych. Niech żal otworzy im
drogę  pojednania z Bogiem i z ludźmi. Za tych, którzy od dłuższego czasu
nie byli u spowiedzi i za spowiedników, aby dobry Bóg dal  im światłe oczy,
pomógł im  poznać ogrom Bożego miłosierdzia i moc przebaczenia. Módlmy się
i za nas samych, abyśmy trwając  o stóp miłosiernego Chrystusa, przyjmując
Go dzisiaj w rekolekcyjnej Komunii świętej zwyciężali wszelkie trudności tego
świata
radując się razem w domu naszego Ojca.
           
Dla umocnienia naszej postawy przytoczę jeszcze ciekawe słowa wiersza: ,, W domu
Ojca mego jest mieszkań wiele
odchodzę już, bo sam chcę być w wolności swej,
jak ptak na niebie. Więc daj mi to, co moje jest, bo czeka świat, a wolność drży
w marzeniach ciała. Byłem jak gracz bez reguł gry, a kaprys wiatr tam gnał,
gdzie chciał. Aż powiódł mnie nad przepaść gier, gdzie głód przebudził, myśli
śmiech
głód chleba i głód Ojca. Amen.
        


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kazanie na 3 Niedziele Wielkiego Postu B
Kazanie na II Niedzielę Wielkiego Postu A
1 Niedziela Wielkiego Postu rok A (psalm)
Kazanie na V Niedzielę Wielkiego Postu A
Kazanie na 2 Niedzielę Wielkiego Postu C C
Kazanie na 2 Niedziele Wielkiego Postu A A
Kazanie na 5 Niedziele Wielkiego Postu AA
Kazanie na III Niedzielę Wielkiego Postu A
5 niedziela wielkiego postu C
Kazanie na 1 Niedzielę Wielkiego Postu B
Kazanie na I niedzielę Wielkiego Postu A
1 Niedziela Wielkiego Postu rok B (psalm)
Kazanie na 4 Niedziele Wielkiego Postu A

więcej podobnych podstron