Kazanie na V Niedzielę Wielkiego Postu
A:hover {
FONT-WEIGHT: bold; COLOR: #dccd47
}
strona
główna nowości email księga gości ogłoszenia dyskusja
reklama-banery
chat
Kazania Pasyjne
rok A
V Niedziela Wielkiego
Postu – Matka Boża
Przed
laty prasa poinformowała o samobójstwie Rosy Marinelli. Przyczyną tego
desperackiego kroku była choroba jej syna Carla. Od dzieciństwa miał on na
oczach kataraktę i oślepł na jedno oko. Po pewnym czasie zaczął się
pogarszać stan drugiego oka. Badania lekarskie wykazały, że może odzyskać
wzrok po przeszczepieniu rogówek. Nie udało się jednak znaleźć dawcy.
Wtedy pani Marinelli aby przyjść z pomocą synowi wyskoczyła z balkonu
swego domu. Po kilku dniach zmarła zostawiając polecenie, aby rogówki z
jej oczu przeszczepiono synowi.
Do takiego poświecenia zdolna jest tylko matka
względem swojego syna. Między nią a synem istnieje bowiem silna więź
macierzyńska , która sprawia, że stanowią oni jakby jedno istnienie. Nie
ma na świecie większej, ważniejszej i trwalszej więzi między człowiekiem a
człowiekiem, jak więź matki z dzieckiem. Jest to wielka tajemnica
międzyludzka, a cóż dopiero między Chrystusem Bogiem-Człowiekiem a Maryja
Jego Matką.
„A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i
siostra Matki Jego Maria, żona Kleofasa i Maria Magdalena.”
Mało mamy tekstów ewangelicznych mówiących o
Matce Jezusa. Ckliwe i słodkawe zaś modlitwy i obrazy przyczyniły się do
wyobrażenia o życiu Maryi jakoby było spokojne, błogie i ciche. Tymczasem
było zupełnie inaczej. Żadna z ziemskich matek nie doświadczył atak
wielkich radości jak Matka Boża; ale żadną tez z nich nie wstrząsnęły tak
bolesne przeżycia jakimi doświadczył Bóg Maryję.
Może niejedna matka ludzka przeżywała tragedię
swojego dziecka, lecz zawsze jeszcze mogła się pocieszyć perspektyw zmiany
na lepsze. Maryja zaś wiedziała, że nie może ulżyć w męczarniach swojemu
Synowi.
Za czasów angielskiego króla Henryka VIII
skazano pewnego oficera gwardii królewskiej za jego wierna postawę wobec
kościoła katolickiego. Matka oficera poszła błagać króla o łaskę lecz nic
nie osiągnęła.
– Jeśli będzie w dalszym
ciągu uparty, gdy uderzy dzwon na Anioł Pański, będzie skazany – brzmiała
odpowiedź.
Zbliża się godzina
dwunasta. Na placu przed ratuszem tłum ludzi. Skazaniec i kaci czekają na
głos dzwonu. Mija jedna minuta, druga, trzecia... Dzwon nie dzwoni. Czyżby
jakaś zmowa, spisek? Biegną wysłańcy na wieżę. Dzwonnik z całej siły
ciągnie za dzwon, ale dzwon nie wydaje dźwięku. Biegną po schodach na
górę. Dzwon rozkołysany do ostatnich granic, ale oto na sercu dzwonu wisi
trzymając się konwulsyjnie jakaś postać kobieca. To matka skazańca.
Zmasakrowana od uderzeń, ociekająca krwią. Jeszcze jedno, drugie uderzenie
i spada martwa. Dzwon wydał głuchy dźwięk i kaci wykonali wyrok.
Matka swoją śmiercią przedłużyła życie synowi o
kilka minut. Maryja zaś nie mogła ani jednej minuty ulżyć cierpieniom
swojego Syna.
Mimo, że jest o Niej mało w Ewangeliach, jest
obecna we wszystkich najważniejszych momentach życia Jezusa. Czyż więc
mogło Jej zabraknąć pod krzyżem? Nie! Znalazła się również i tam. Jej
cierpienie pod krzyżem było większe, bo nie mogła pomóc swojemu Synowi.
Trzygodzinne konanie Chrystusa na krzyżu było pełne wstrząsających
konwulsji i śmierć na skutek uduszenia musiało wywrzeć straszne wrażenie
na zgromadzonych pod krzyżem, a tym większe na Jego Matce.
Ale uświadommy sobie dzisiaj stojąc z Maryją
pod krzyżem naszego Pana, ze obok matek oddających swoje życie dla dzieci,
są również takie, które mordują swoje dzieci. Robią to czasem
nieświadomie, lub też świadomie i z premedytacją. Zabijają swoje dzieci
zanim jeszcze ujrzały one światło dzienne! Czy mają one odwagę stanąć dziś
obok Maryi pod krzyżem Chrystusa? Czy mieliby odwagę stanąć również pod
krzyżem ci, którzy im w tym pomagali?
Maryja stała wytrwale i mężnie pod krzyżem.
Nawet nie uklękła, nie załamała się. Swoim męstwem i siłą przewyższała w
tym momencie niejednego mężczyznę.
W greckiej mitologii znajdujemy postać
czarnowłosej dziewicy z wielkimi skrzydłami u ramion Imieniem Nike, która
była symbolem zwycięstwa i opiekunką bohaterów. Jeden z takich posągów
greckiej Nike sprowadzono do Rzymu i pod łacińskim imieniem Wiktorii
cesarz August umieścił ją w senacie. Bogini stała na kuli wyobrażającej
glob ziemski. W wyciągniętej prawicy trzymała wieniec a w lewej dłoni
gałąź palmową.
Wymowny to i silny obraz, trafnie oddałby
sytuacje Maryi na Golgocie: w jednej ręce trzymającej krzyż a w drugiej
różaniec i mającej pod stopami ziemię. Tymczasem Ona stała pokornie i
cicho, lecz mężnie. I nikt nie doceniłby jej milczącego lecz bolesnego
trwania pod krzyżem gdyby nie Chrystus:
„Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok
Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: Niewiasto oto syn twój.
Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął
Ja do siebie.”
W tym momencie Jezus oddał nam najcenniejszy
skarb – swoja Matkę i jednocześnie nas wszystkich powierzył Jej –
najdzielniejszej z kobiet. Właśnie w nagrodę za Jej trwanie pod krzyżem.
Ale otrzymaliśmy Ją nie tylko jako Matkę lecz również jako Orędowniczkę i
Pośredniczkę. Doskonale zobrazuje nam tę funkcję Maryi pewna legenda o
biednym rolniku i bogatym królu.
Pewien bardzo biedny ogrodnik chciał okazać
hołd dla króla, o którym słyszał wiele dobrego. Nie miał jednak żadnego
dary, który byłby godny królewskiego dworu. Zerwał w swoim sadzie trzy
duże jabłka. Miał jednak świadomość wielkiego ubóstwa tego daru. Nie
spodziewał się wcale przepuszczenia przez zamkowe straże i przyjęcia prze
króla z tym darem. Udał się wiec do królowej i wyjaśnił jej swoje
zmartwienie. Królowa przyjęła i wysłuchała biednego wieśniaka. Wzięła trzy
jabłka, obmyła w wodzie źródlanej, położyła na srebrnej tacy i zaniosła
królowi.
– Jakie wspaniałe
owoce – rzekł król.
– Proszę tego
wieśniaka sowicie wynagrodzić z mojego skarbca – polecił władca.
Jakże właśnie my jesteśmy podobni wobec Boga do
tego ubogiego wieśniaka. Bo z czym my możemy przyjść do naszego Króla?
Oprócz tego, że przychodzimy do Niego z naszymi grzechami, które są czasem
czerwone jak szkarłat, cóż możemy mu ofiarować? Jakież ziemskie piękno
możemy Mu ofiarować, skoro On jest samym pięknem? Jakie dobro możemy Mu
wręczyć, skoro ON jest najwyższym dobrem? I czujemy, że nasz dar, choćby
był najlepszy nie jest godny naszego Króla. Ale jest Ktoś, kto uczyni go
miłym Bogu i wręczy go w naszym imieniu. Tym kimś jest właśnie Maryja,
nasza Królowa i Matka. Jest również dla nas wzorem jak należy przyjąć swój
krzyż i jak się wobec niego zachować: z pokorą i cichością lecz mężnie i
wytrwale.
Zapamiętajmy sobie słowa naszego wieszcza
narodowego Adama Mickiewicza, który powiedział:
„Krzyż na Golgocie nikogo nie zbawi
kto w swoim sercu krzyża nie postawi.”
Ks. Piotr Kufliński
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Kazanie na 3 Niedziele Wielkiego Postu BKazanie na 2 Niedzielę Wielkiego Postu C CKazanie na 2 Niedziele Wielkiego Postu A AKazanie na 5 Niedziele Wielkiego Postu AAKazanie na 1 Niedzielę Wielkiego Postu BKazanie na I niedzielę Wielkiego Postu AKazanie na 4 Niedziele Wielkiego Postu AKazanie na 1 Niedziele Wielkiego Postu AKazanie na 1 Niedziele Wielkiego Postu BBKazanie na 5 Niedzielę Wielkiego Postu BKazanie na 2 Niedzielę Wielkiego Postu BKazanie na 3 Niedziele Wielkiego Postu AAKazanie na 1 Niedzielę Wielkiego Postu CKazanie na 3 Niedzielę Wielkiego Postu CKazanie na 2 Niedzielę Wielkiego Postu Cwięcej podobnych podstron