3 2 Zdobyć historię
I choć identy fikowano tę strategię jako starannie przemyślany zabieg autora, to intencje tego skomplikowania przedstawienia literackiego pozostawały niejasne. Jeśli próbowano szukać ich sensu, to przede wszystkim tłumacząc złożoność tekstu rzekomym pragnieniem walki Parnickiego z tradycją powieści historycznej; natomiast wewnątrzpowieściowe odniesienie takiego kształtu utworu nadal wydawało się niezrozumiałe:
...akcję tę autor świadomie kruszy, rozbija, nie tylko burząc chronologię zdarzeń, ale gubiąc umyślnie po drodze zaczęte wątki — aby kiedyś potem do nich powracać i splata wszystko w takie gordyjskie węzły zagadek i niedomówień, że czytelnik gubi się w powikłanym labiryncie ścieżek i dróżek i często nic wic, gdzie właściwie jest.
Autorowi o to właśnie chodzi, bo inaczej stąpałby utartą drogą powieściowej tradycji1 2 3.
Czytelnik w; swoim nicrozumieniu tekstu jest zatem ofiarą walki autora z tradycją oraz złośliwości. Skutek byl taki, że do jego pisarstwa przylgnął na jakiś czas nieszczęśliwy termin — „antypowieść”. Idąc tym tropem. Jerzy Jan Piechowski wysuwał hipotezę, że twórczość Parnickiego oddala się od powieści w kierunku eseju czy traktatu historiozoficznego, stąd kategorie stosowane do opisu fikcji nie bardzo się tu sprawdzają:
...czy słowo „akcja” jest właściwie w tym wypadku użyte? Bardziej trafne jest raczej słowo — relleksja. Akcja bowiem w znaczeniu następowania wypadków w czasie, w znaczeniu zdarzeń rozgry wających się na zasadzie ich opisu czy relacji osób postronnych, właściwie nie istnieje .
Wobec bezskutecznych prób poszukiwania całościowego modelu tej prozy, krytycy traktują rozbity i niespójny świat przedstawiony powieści jako podstawę wnioskowania o jego sensie, a raczej o wielości jego sensów, której to wielości pisarz ma rzekomo bronić przed scalającymi lekturami:
Czytając Parnickiego do niczego nie możemy dojść i nic się nam nie wiąże, nie „trzyma kupy”. [...) Całość -— wbrew temu. co niektórzy Parnickiemu zarzucają — jest zbudowana wyjątkowo celowo: mianowicie tak, aby właśnie całość sypała się nam „przez palce” i by istniał tylko nieustanny „ruch naprzód”, ruch prowadzący do nikąd .
W tym ujęciu, wysiłek powieściopisarza historycznego zmierza do zbudowania estetycznego labiryntu bez wyjścia. Lektura nie prowadzi do rozpoznania konstrukcji owego labiryntu. ale jest niekończącym się błądzeniem w obrębie równoważnych wariantów fabularnych. Brak tylko próby odpowiedzi na pytanie, jaki jest cel owego błądzenia. Nawet ci krytycy, którzy wyrażali podziw' dla twórczości Parnickiego, w kwestii zasady spajającej tekst rozkładali bezradnie ręce. Tak było wówczas z wybitnym znawcą Parnickiego, Jackiem Łukasiewiczem. który' wyznał:
Niestety, powieści tej nie da się streścić, a przynajmniej ja tego nic potrafię zrobić4.
Wątpliwości autorów' omówień i recenzji powieści budzi sens takiej komplikacji zdarzeń historycznych, gdy historia jest faktem dokonanym, przeszłością zamkniętą jako byt skończony w' swoim stawaniu się. Skoro fikcja historyczna jest ponownym opisaniem przeszłości za pomocą środków literackich, to skąd ten chaos wątków' i zdarzeń nie związanych żadną rozpoznawalną zasadą porządkującą, w sytuacji, gdy istnieje matryca fabularna stworzona w' historiografii naukowej?
Ten agnostycyzm jest czymś nowym w twórczości autora Aecjusza. Ale mnie zupełnie nie przekonuje. Nie wiem dlaczego ten obraz synkrctycznej plątaniny wierzeń, dążeń, instytucji, nie po-
K. Brończyk, Antypowieści T. Parnickiego, „Życie i Myśl”, 1961, nr 7—8, s. 223—4.
J.J. Piechowski, Pomiędzy prawdą a złudzeniami, „Kierunki” 1961, nr 20, s. 7.
J. Narbutt, Rozwój polskiej powieści historycznej, „Znak” 1971, nr 7—8, s. 997.
J. ł Aikasiewicz, Oblicze księżyca, „Tygodnik Powszechny” 1962, nr 23, s. 5.