86
dosyć łagodnie, bo tak kasztelan rozkazał. Gdy go po pięćdziesiąty raz uderzono, zawołał rybak: „Dosyć, proszę przestać, mam towarzysza, któremu się druga połowa te] zapłaty należy". — „Jakto?" zapytał kasztelan, „nie dosyć jednego błazna, to się aż dwóch znalazło". „A któż twoim spółka w tćm przedsiębiorstwie?" — „Nie potrzebujecie go szukać daleko, macie go w domu. Jest nim klucznik Jaśnie Wielmożnego Pana. Nie chciał mię wpuścić do zamku, póki mu nie obiecałem, że połowę zapłaty za moja rybę jemu oddam. — Zrozumiał kasztelan sztuczkę swego sługi. Wezwano klucznika, wyliczono druga połowę ceny za rybę, a Pan go natychmiast ze służby wypędził. Rybaka zaś sowicie wynagrodził.
„Proszę taty, czy wolncumi się o jedne rzecz zapytać?" rzekł Karolek do swojego ojca. — „Owszem, powiedz, czego żadasz? Jeźli o niewłaściwe rzeczy chodzi, nie potrzebuję ci opowiadać", odparł ojciec. „Niech mi tato wytłumaczy, dlaczego po nas żadaja, abyśmy się różnych rzeczy na pamięć uczyli. Nie mowie o wierszach i poezyach, bo te mi się bardzo podobają, ale n. p. rachowania, gramatyki, języków i innych tym podobnych rzeczy. Tyle jest książek; potrzeba w danym razie tylko wziaść do ręki odpowiednia i wyszukać czego potrzeba. Pocoz się tu rozmaitych rzeczy uczyć na pamięć?" — „Mioj kochany, tego ty jeszcze nie rozumiesz, boś jeszcze młody. Późnićj ci to lepiej wytłumaczę. Ale teraz mógłbym ci coś ciekawego powiedzieć". — „O proszę, kochany ojcze, ja tak lubię opowiadania!" błagał ojca Karolek.
„To jest prawdziwe zdarzenie i dotyczy pewnego człowieka, który miał zwyczaj nie uważać na to, co się koło niego działo, lecz z pewnóm roztargnieniem zawsze o jakichś innych rzeczach rozmyślać! Ten był pewnego razu z kilkoma znajomymi u jednego przyjaciela na wieczorku. Gdy już było późno, wybrali